© Copyright by Dawid Adrjanczyk, Paulina Biczkowska, Karolina
Cierzan, Agnieszka Dauksza, Izabela Dixon, Natalia Dudkowiak,
Joanna Ginter, Jacek Golimowski, Marta Justyna Gromada,
Agnieszka Kutuzow, Małgorzata Major, Marta Mierzwicka-Liedtke,
Michał Rudowicz, Michalina Rutka
Skład: Katarzyna Panfil
Niniejsza publikacja stanowi pokłosie sesji z cyklu:
zorganizowanej przez Interdyscyplinarne Koło Naukowe
Doktorantów FSD Uniwersytetu Gdańskiego. Konferencja odbyła
się 13 kwietnia 2011 roku na Uniwersytecie Gdańskim.
FSD UG nie odpowiada za błędy językowe i merytoryczne Autorów
tekstów.
KOT
Gdańsk 2011
3
SPIS TREŚCI
JOANNA GINTER
O spadaniu na cztery łapy w języku polityki................................................ 4
MICHALINA RUTKA
E-kociarstwo jako styl życia ......................................................................... 7
JACEK GOLIMOWSKI
Miłe kota początki… .................................................................................. 13
IZABELA DIXON
Siedem żywotów siedmiu kotów............................................................... 16
MARTA JUSTYNA GROMADA
Kocie sprawy.............................................................................................. 21
AGNIESZKA DAUKSZA
Cośmy uczynili Behemotowi?.................................................................... 23
MARTA MIERZWICKA-LIEDTKE
„Koty mają truciznę, a najwięcej czarne...”, czyli o rosyjskim radcy
tytularnym, Arystarchu Muryłkinie i o Warginie, białoruskim królu kotów
................................................................................................................... 27
MICHAŁ RUDOWICZ
Kot, z kotem, o kocie, a ludzie? – czyli różne przypadki pisarskiej przyjaźni
z kotami na przykładzie felietonistyki J. Pilcha i T. Konwickiego............... 31
MAŁGORZATA MAJOR
O kotach w Auteczku, czyli jak Lessing i Hrabal piszą o swoich związkach
ze światem zwierząt ...................................................................................35
NATALIA DUDKOWIAK
Śniadanie z kotem. O kreacji kociej postaci w opowiadaniu i filmie
Śniadanie u Tiffany’ego ..............................................................................40
PAULINA BICZKOWSKA
Kot z Cheshire Andrzeja Sapkowskiego......................................................44
DAWID ADRJANCZYK
Tomasza Kołodziejczaka koci Dotyk pamięci..............................................49
AGNIESZKA KUTUZOW
Śmieszny Kot Simona .................................................................................53
KAROLINA CIERZAN
„Zamienię 3 koty na męża”– kot jako certyfikat staropanieństwa ............57
MAGDALENA BIELENIA-GRAJEWSKA
Kot w dyskursie ekonomicznym.................................................................61
4
Joanna Ginter
O spadaniu na cztery łapy w języku polityki
Kot ma pewną cechę wyróŜniającą go spośród innych
zwierząt: spada z wysokości na cztery łapy. Dzięki ogonowi zwierzę
to ustawia się podczas spadania w pozycji zasadniczej do kierunku
lotu, a następnie mocno rozluźnia łapy, czym amortyzuje upadek1.
Cecha ta, podobnie jak psia wierność czy pracowitość dzikiego osła,
została utrwalona przez polszczyznę w formie stereotypów
językowych.
Profesor Skorupka w Słowniku frazeologicznym języka
polskiego (1975) podaje przysłowie Kot zawsze spada na cztery łapy
obok związku frazeologicznego spadać (spaść) na cztery łapy
1 Źródło: portal www.kici-kici.pl. Dostęp do wszystkich podanych w niniejszym artykule źródeł internetowych: 27 lutego 2011 roku.
«wyjść cało z niebezpieczeństwa, kłopotów»2. W wydanym 30 lat
później Wielkim słowniku frazeologicznym PWN z przysłowiami3
pojawia się kontaminacja wspomnianego przysłowia
i frazeologizmu: spaść jak kot na cztery łapy, przy czym człon jak
kot uŜywany jest fakultatywnie. Związek ten oznacza «wyjść cało
z opresji».
Zadajmy pytanie: kto na ogół spada na cztery łapy oprócz
kota? Kwerenda w wyszukiwarce Google pokazuje, Ŝe analizowanej
kalki językowej uŜywa się przede wszystkim w stosunku do osób
znanych, które odznaczają się tym, Ŝe zawsze udaje im się wybrnąć
z trudnej sytuacji. Sympatycy serialu Pierwsza miłość zastanawiają
się na jednym z blogów: „Czy Artur podoła wielu przeciwnościom
losu i jak zawsze spadnie na cztery łapy?”4. Na łamach „Gazety
Wyborczej” dr Sławomir Radoń, szef archiwów państwowych,
mówi: „Liczni współpracownicy słuŜb specjalnych na fundamentach
działalności agenturalnej zbudowali kariery w PRL. W III RP
2 S. Skorupka, Słownik frazeologiczny języka polskiego, Wiedza Powszechna: Warszawa 1975. 3 Wielki słownik frazeologiczny PWN z przysłowiami, oprac. A. Kłosińska, E. Sobol, A. Stankiewicz, Warszawa 2005. 4 http://pierwszamilosc10.blog.onet.pl/Tragedia-Artura-czy-jak-zawsze,2,ID419093203,n.
5
spadali na cztery łapy”5. Okazuje się, Ŝe spadają na cztery łapy nie
tylko ludzie, lecz takŜe antropomorfizowane przedmioty; serwis
biznesowy Interii donosi w tytule artykułu: Dolar spadnie na cztery
łapy, poniewaŜ, jak informuje lead, „są podstawy[,] by
przypuszczać, Ŝe przepowiadany od dawna zmierzch dolara wcale
nie musi nastąpić tak szybko, jak wielu się tego spodziewa”6.
Z opresji wychodzą takŜe swoiste twory organizacyjne: „Polska
w swej historii doznawała wielu krzywd, ale zawsze spadała »na
cztery łapy«”7, „Lewica padła na cztery łapy, bo podporządkowała
się prawicowej politycznej poprawności” 8. Gdzie indziej to
„odpowiedzialni za doprowadzenie do gigantycznego kryzysu
finansowego prezesi banków spadają na cztery łapy”9, a Monika
Olejnik została jedną z Polek 2007 roku „za nieprawdopodobną
umiejętność spadania na cztery łapy i brak moŜliwości zapędzenia
się w kozi róg, co daje jej siłę i cierpliwość w rozmowach
5 http://wyborcza.pl/1,76842,6491162,Lustrowanie_na__swiateczne__sniadanie.html#ixzz1FA6xZOa2. 6 http://biznes.interia.pl/news/dolar-spadnie-na-cztery-lapy,1439878. 7 http://wybory.gazeta.pl/wybory/1,106728,8094031.html. 8 http://wyborcza.pl/1,97863,5025520.html. Tu warto zwrócić uwagę na wymianę czasownika spaść na paść, która wzbogaca semantycznie wypowiedź. Paść konotuje synonimiczne czasowniki: zginąć, zdechnąć, zbankrutować, zostać zdobytym przez nieprzyjaciela. 9 http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,5754318,Pycha__niekompetencja__arogancja_i_pospolita_glupota.html.
z politycznymi niekiedy osłami”10. Przytoczmy jeszcze fragment
Ŝyciorysu Marka Króla napisany przez Adama Michnika: „Jedna
z nadziei PZPR w okresie stanu wojennego, wyniesiony do jednej
z partyjnych godności, to nie byle kto. Potem zdołał spaść na cztery
łapy i przedzierzgnął się w redaktora naczelnego sztandarowego
organu polskiego liberalizmu, człowieka rozdzielającego laurki,
nieprzejednanego tropiciela afer i wroga komunizmu”11.
Motyw spadania na cztery łapy jest, jak wynika z części
powyŜszych przykładów, szczególnie chętnie wykorzystywany jako
chwyt retoryczny w wypowiedziach polityków o adwersarzach
i komentatorów o politykach.
Wydaje się, Ŝe postacią szczególnie predestynowaną do
bezpiecznego spadania jest Janusz Palikot: „Palikot zawsze spada na
cztery łapy”12, „Palikot znów spada na cztery łapy”13. Nie bez
znaczenia jest nazwisko byłego posła na Sejm RP, zawierające
w sobie kota. Zestawienie znaczącego nazwiska z przypisywaną jego
nosicielowi cechą powoduje efekt komizmu językowego.
10 http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,4995491.html.
11 http://wyborcza.pl/1,101418,2957458.html. 12 http://orionblues.pinger.pl/m/4010805/palikot-zawsze-spada-na-cztery-lapy. 13 http://www.tvp.info/informacje/polska/palikot-znow-spada-na-cztery-lapy.
6
Na cztery łapy spadają teŜ m.in.: Donald Tusk (tu przykłady:
„Donald Tusk, pomimo wielu potknięć, zawsze spada na cztery
łapy”14, „Tusk spadnie na cztery łapy”15 [w tegorocznych jesiennych
wyborach], „Donald Tusk powiedział za duŜo, ale – przynajmniej na
razie – spadł na cztery łapy”16), Jolanta Fedak („Jej przeciwnicy
twierdzą, Ŝe paradoksalnie właśnie dzięki tym poraŜkom udało się
jej wybić, bo po kaŜdej przegranej spadała na cztery łapy
i systematycznie robiła karierę w lubuskim samorządzie”17),
Zbigniew Ćwiąkalski („Polityk zawsze spada na cztery łapy”18) czy
Marek Migalski („Migalskiego spadanie na cztery łapy” 19).
Spadanie na cztery łapy w dyskursie polityki jest uznawane za
dar, czyli «wrodzoną zdolność do czegoś»20 – w tym wypadku do
wychodzenia z opresji: „Sikorski ma dar spadania na cztery łapy.
14 http://politbiuro.gazeta.pl/politbiuro/1,85402,7017740,Slaby_atak_opozycji.html. 15 http://erykwiking.salon24.pl/277841,tusk-spadnie-na-cztery-lapy. 16 http://www.pardon.pl/artykul/7856/tusk_uratuje_zlotowke_czy_tylko_da_zarobic_spekulatom. 17 http://www.polskatimes.pl/magazyn/126618,jolka-nigdy-nie-odpuszcza,id,t.html. 18 http://www.fakt.pl/Cwiakalski-dostal-ciepla-posadke-Za-14-tys-miesiecznie-,artykuly,74942,1.html. 19 http://wpolityce.pl/view/1670/Migalskiego_spadanie_na_cztery_lapy_.html. 20 http://sjp.pwn.pl/szukaj/dar.
O to, Ŝe sobie poradzi po poraŜce w prawyborach, jestem
spokojny”21.
Szczególnie interesujący przykład spadania na cztery łapy
znajdziemy na blogu Joanny Senyszyn. Polityk potraktowała
analizowaną kalkę językową bardzo swobodnie, pisząc: „Biskup
zawsze spada na upierścienione łapy”. Zdanie to jest sądem
uogólniającym, odpowiadającym strukturalnie przysłowiu
notowanemu przez Skorupkę: Kot zawsze spada na cztery łapy.
Dokonano tu wymiany podmiotu (kot → biskup) oraz przydawki
(cztery → upierścienione). Dzięki rezygnacji z liczebnika cztery
porównanie bardziej odpowiada rzeczywistości (człowiek ma dwie
ręce). Dodanie określenia upierścienione powoduje zaś
pejoratywizację obrazu. Biskup nie tylko zawsze wychodzi z opresji,
lecz takŜe Ŝyje w przepychu nieprzystającym do jego stanu. Zamiast
rąk ma łapy, pokryte pierścieniami. Zestawienie to powoduje
dysonans stylistyczny: pierścienie przystają do stylu wysokiego,
podczas gdy wyraz łapy jest rubaszny, potoczny. Upierścienione
łapy konotują chciwość, pazerność.
21 http://wyborcza.pl/1,76842,7710093,Dyplomacja_poraniona_w_prawyborach_PO.html.
7
W źródłach internetowych znajdziemy oczywiście o wiele
więcej przykładów polityków spadających na cztery łapy lub
przypisujących tę cechę innym ludziom. W większości wypadków
obniŜona zostaje sfera konotacyjna związku, który poza dyskursem
politycznym jest neutralny znaczeniowo. Sąd „polityk zawsze spada
na cztery łapy” zawiera wszak negatywny ładunek emocjonalny;
z tak postawionej tezy wyłania się obraz świata niesprawiedliwego,
w którym szczęście dopisuje tylko wybranym – politykom. Spadać
na cztery łapy to w dyskursie politycznym nie tyle «wychodzić cało
z opresji», co «sprytnie uniknąć odpowiedzialności».
Michalina Rutka
E-kociarstwo jako styl Ŝycia
Pojęcia kociara, kociarz, kociarstwo wciąŜ w opinii
publicznej nie mają pozytywnego wydźwięku, mimo iŜ minęły juŜ
czasy, gdy posiadanie kota mogło stać się sygnałem do podejrzeń
o czarnoksięskie praktyki. Nikt teŜ nie pali juŜ kotów na stosach
jako sprzymierzeńców diabła ani teŜ nie rzuca klątw na te zwierzęta,
które to zjawiska były często spotykanymi w średniowiecznej
Europie, o czym barwnie pisze Bogda Balicka, autorka ksiąŜki Kot
święty i przeklęty22. Okres ten jednak mocno odcisnął się
w społecznym postrzeganiu kota i ludzi jemu przychylnych, czego
świadectwa po dziś dzień przechowuje język. Dziś mało juŜ kto
orientuje się, jakie było pierwotne znaczenie popularnych
powiedzonek: biegać jak kot z pęcherzem, drzeć z kimś koty, tyle co
kot napłakał. Pierwsze było dawną zabawą, która polegała na
22 B. Balicka, Kot święty i przeklęty, Biblia dla kociarzy i nie tylko, Białystok, 2007.
8
przytwierdzaniu napełnionego powietrzem owczego pęcherza do
kociego ogona, który pod wpływem ruchów przeraŜonego
zwierzęcia pękał z wielki hukiem, co powodowało jeszcze większe
przeraŜenia i ogłuszenie kota obdarzonego bardzo czułym narządem
słuchu. Drugie nosi ślady dawnej czynności obdzierania ze skóry
kota Ŝywcem, a trzecie, najłagodniejsze, wskazuje na dawną opinię
o wartości kota dla gospodarstwa domowego. Przysłowia
i powiedzonka róŜnych narodów Europy przechowują do dziś obraz
kota jako istoty leniwej, łakomej, wyuzdanej i nieszczerej23. Nic
zatem dziwnego, Ŝe ludzie z niechęcią odnosili się do osób
traktujących miauczących czworonogów z sympatią. Jak pisze
Laurence Bobis w ksiąŜce Kot, historia i legendy, wiele było w tym
niechlubnych zasług kościoła katolickiego, który niechętnie patrzył
na uczucie, jakim ludzie obdarzali zwierzęta, mimo iŜ koty były
częstymi towarzyszami mnichów i mniszek. Potępienie związków
uczuciowych między człowiekiem a zwierzęciem wynikało, jak
pisze autorka, z zasad wymagającego chrześcijaństwa, w myśl
których człowiek powinien odrzucić wszelki ziemskie zobowiązania,
by całkowicie oddać się miłości do Stwórcy24. I choć dziś juŜ nikt
23 Por: L. Bobis, Kot, historia i legendy, Kraków 2008, s. 132–153. 24 TamŜe, s. 70-75.
nie traktuje kotów jako rywali samego Boga, to nieufność wobec
nich oraz ich sympatyków pozostała. Podobnie jak okrucieństwo,
o którym co pewien czas słychać w mediach. Ostatnimi czasy
społecznością polskojęzycznego Internetu wstrząsnęły amatorskie
filmy na serwisie YouTube, na których przedstawiono maltretowanie
kotów. Na pierwszym z nich męŜczyzna wkładał kotka do
dmuchawy do liści, która wyrzuca go w powietrze. Na drugim
kilkuletni chłopiec złapał kota za głowę, okręcał się z nim dookoła
własnej osi a następnie rzucał nim o ścianę. W obydwu przypadkach
internauci zareagowali błyskawicznie, wysyłając zgłoszenia do
jednostek policji w kraju, dzięki czemu obu sprawców udało się
ująć, a takŜe uratować zwierzęta25. Wśród reagujących znaleźli się
między innymi członkowie niezaleŜnych organizacji pozarządowych
zajmujących się zwierzętami, którzy takŜe zapewnili zwierzętom
opiekę.
Te dwa zjawiska pokazują po pierwsze to, Ŝe przedmiotowe
podejście do zwierząt jest wciąŜ nieobce naszemu społeczeństwu,
ale co waŜniejsze, uzmysławiają potencjał tkwiący w Internecie. Ta
globalna sieć słuŜy, jak pokazują powyŜej opisane historie, nie tylko
25 http://wyborcza.pl/1,75248,8881721,Zatrzymano_autora_filmu__na_ktorym_dziecko_zneca_sie.html
9
wymianie informacji, śledzeniu plotek czy korzystaniu z usług, jak
zakupy, bankowość, lecz takŜe sprzyja uaktywnieniu się tych
wartości i poglądów, które w realnym świecie nie cieszyły się
powaŜaniem. Co zauwaŜa Manuel Castells w ksiąŜce Społeczeństwo
Sieci, pisząc, iŜ nowoczesna technologia sprzyja tworzeniu się
rozległego wachlarza społeczności wirtualnych26. Zjawisko to
zostało po raz pierwszy udokumentowane w pracy przez Howarda
Rheingolda w pracy Virtual Communities, który opisał tam swoje
doświadczenia z uczestnictwa w sąsiedzkiej liście dyskusyjnej.
Zawarte tam spostrzeŜenia pozwalają rozumieć wirtualną
społeczność czy wspólnotę jako „samodefiniującą się, elektroniczną
sieć interaktywnej komunikacji zorganizowaną wokół podzielanych
zainteresowań lub celów (…)”27. Późniejsze badania nad grupami
tworzącymi się online pokazały takŜe, iŜ akces do nich odbywa się
na zasadzie podzielanych zainteresowań i wartości28. Wynika to ze
specyfiki narzędzi komunikacyjnych, jakie są dostępne w Internecie,
które umoŜliwiają po pierwsze zrównanie ról nadawców
i odbiorców, po drugie, aczasową i aprzestrzenną formę komunikacji
i po trzecie, łatwość uŜytkowania. Te elementy sprawiają, Ŝe sieć
26 M. Castells, Społeczeństwo sieci, Warszawa 2007, s. 37. 27 TamŜe, s.362. 28 TamŜe, s. 364.
staje się przyjaznym miejscem dla wszelkiego rodzaju mniejszości,
które w tym środowisku zyskują szanse integracji i zbudowania
własnej grupowej toŜsamości. MoŜna określić je jako wspólnoty
wyboru, poniewaŜ przystąpienie do nich jest świadomym aktem woli
polegającym na czynnym włączeniu się w interakcje między juŜ
zaangaŜowanymi członkami, a następnie na podtrzymywaniu tak
zawiązanych relacji. Choć stopień zaangaŜowania w tak tworzone
grupy oraz siła wytwarzanych więzi są wciąŜ przedmiotem badań,
które nie dają jednoznacznej odpowiedzi na to, czy opisany wyŜej
mechanizm jest zjawiskiem uniwersalnym, to poszczególnie
przykłady wielu istniejących wspólnot wyboru pozwalają na
potraktowanie tego zjawiska jako interesującego problemu
badawczego, szczególnie gdy istnienie takiej wspólnoty
uwarunkowane jest miłością do kotów.
Opisane wyŜej przypadki aktywności internautów
w wykryciu sprawców okrucieństwa wobec kotów wskazują, iŜ
sympatycy tych zwierząt działający online mają znacznie większą
odwagę i samoświadomość, niŜ ci, których miłość mogła realizować
się jedynie w świecie realnym.
E-kociarstwo, w odróŜnieniu od tradycyjnego, nie musi kryć się
przed bliskimi czy miejscową społecznością w obawie przed
10
wyśmianiem. W sieci funkcjonują bowiem miejsca, w których
pojęcia takie jak kociarz, kociara mają pozytywną konotacje, są
wręcz powodem do dumy.
Jednym z takich miejsc w polskojęzycznym Internecie jest
internetowe forum dyskusyjne miau.pl. Społeczność ta, powstała w
2002 roku, liczy obecnie około 30.000 zarejestrowanych
uŜytkowników, z których 1.000 stanowią aktywni uŜytkownicy
logujący się codziennie lub nawet kilka razy dziennie oraz
publikujący tam po kilkadziesiąt postów naraz. Dzienny przyrost
postów liczony jest w tysiącach, co dowodzi dynamicznego
charakteru tej społeczności. Jej członkowie świadomie uŜywają
pojęć ‘kociarz’, ‘kociara’, ‘kociarze’ czy ‘kociary’, nadając im
odmienne od powszechnie rozumianego, pozytywne znaczenie.
Pierwszą cechą wyróŜniającą e-kociarza, kociarę jest duma
(„jestem kociarą i jestem z tego dumna” – pisze jedna
z uŜytkowniczek forum), które to uczucie pojawia się takŜe w
innych wypowiedziach. Kolejną, wynikającą z niego, jest
prawdziwość. Pojęcia takie jak ‘prawdziwy kociarz’ i ‘prawdziwa
kociara’ są odbierane jako określenia o wybitnie pozytywnej
konotacji. UŜywane są zwykle w kontekście opisu osób trzecich,
niebędących np. z racji wieku, członkami społeczności miau, np.
„wyrośnie z niej prawdziwa kociara”. Określenie „Prawdziwy
kociarz z ciebie” jest teŜ spotykanym na forum wyrazem uznania.
Prawdziwość bywa teŜ liczona w procentach: „jestem 100%
kociarzem” – pisze o sobie jeden z uŜytkowników. Innym dowodem
na potwierdzenie autentyczności jest połączenie pojęcia ‘kociara’
z wyraŜeniem ‘z krwi i kości’ będącym potwierdzeniem czegoś
prawdziwego, szczerego, np. „To się nazywa kociara z krwi i kości”.
Prawdziwość wiąŜe się takŜe z określonymi zachowaniami
mieszczącymi, które dla społeczności są czymś oczywistym, są to:
szczególna umiejętność dostrzegania kotów w otoczeniu np. „Ŝadna
szanująca się kociara nie przepuści okazji podejścia do kota, który
pojawi się na horyzoncie”, „A kto zainteresuje się kotem
szwendającym się po podwórku jak nie kociarz?”, a takŜe posiadanie
więcej niŜ jednego kota w domu, np. „Ŝaden chyba kociarz nie jest
w stanie poprzestać na jednym kocie”.
Inną waŜną cechą potwierdzająca prawdziwość jest wiedza,
np. „ona ma sporą wiedzę o kotach. To nie jest kociara, która
opiekuje się przygarniętymi kotami, bo się akurat napatoczyły, tylko
wie co, jak, gdzie i do czego”. W jej zakresie mieszczą się zarówno
umiejętności z zakresu pielęgnacji i opieki zdrowotnej, jak
znajomość kociej psychiki i umiejętności odczytywania kociej
11
mowy. Co waŜniejsze obejmuje równieŜ istotny aspekt etyczny
nakazujący traktowanie kota jak osoby, a nie rzeczy. Dopiero to
pozwala naprawdę rozróŜnić prawdziwego kociarza, w rozumieniu
społeczności wywodzącego się z forum, od zwykłego, który po
prostu koty lubi, określanego jako „przeciętny kociarz”, które to
wyraŜenie ma brzmienie pejoratywne. Wiedza ta płynąc przede
wszystkim z lektury samego forum, jest czymś, co określane bywa
jako „wszyscy kociarze wiedzą”… Ma ona takŜe charakter
edukacyjny wobec reszty społeczeństwa, co bywa podkreślane
w wypowiedziach np. „bez tych kociar nasza mentalność nadal
byłaby osadzona w najgorszej dzielnicy rumuńskiej. To one starają
się edukować ludzi (…)”.
ToŜsamość kociarza i kociary jest silnie powiązana z forum.
Często moŜna spotkać zwroty typu ‘forumowa kociara’, ‘kociarze
z forum’ etc. jako określenia własne lub osób trzecich, które teŜ
zawsze mają pozytywną konotację. Społeczność podkreśla takŜe
waŜność forum dla kształtowania się toŜsamości, np. „jak dobrze Ŝe
jest to forum i tyle doświadczonych kociar”, z czym związane jest
silnie ukształtowane poczucie odrębności jako grupy, podkreślane
w wyraŜeniach typu: „środowisko kociarzy”, „pozdrawiam
wszystkich kociarzy”, „dla nas kociarzy”. Posiadanie cechy
kociarstwa zwiększa zaufanie pomiędzy nieznającymi się osobami,
dlatego teŜ na forum pojawiają się ogłoszenia sprzedaŜy lub
wynajmu nieruchomości oraz innych dóbr podkreślające wprost
preferowanie kociarzy jako potencjalnych nabywców np.
„w pierwszej kolejności proponuję kociarzom” lub „dla
odpowiedzialnych kociarzy”.
Dla ukształtowania się świadomości kociarzy waŜne jest
takŜe istnienie grupy antagonistycznej, która w tym przypadku
przybiera postać nie-kociarzy, np. „informacje mam od nie-kociar”
lub „jaka szkoda, Ŝe w pracy u mnie nie ma Ŝadnych kociarzy”. Dwa
ostatnie cytaty pokazują równieŜ iŜ bycie kociarzem jest traktowane
jako wyróŜnik w innych grupach, w jakich funkcjonuje uŜytkownik
np. w rodzinie, pracy, sąsiedztwie. WyraŜenia typu „siostra kociara”,
„mama taka sama kociara jak ja”, „sąsiadka kociara”, podkreślają
podobieństwo i bliskość wewnątrz innych grup. Niewystępowanie
tej cechy w danej grupie jest zauwaŜane i podkreślane np. „w mojej
pracy nie ma Ŝadnych kociar”.
W odniesieniu do osób spoza miau, moŜna spotkać
określenia kociarz, kociara, których kontekst uŜycia wskazuje na
pozytywne wartościowanie opisywanej osoby. W połączeniu
z nazwą zawodu, np. „listonoszka kociara”, „ochroniarz kociarz”,
12
„taksówkarz kociarz”, „właścicielka sklepu kociara” etc., pojęcia te
wzmacniają przekonanie forumowiczów o obecności kociarzy takŜe
poza miau. Kociarstwo jest równieŜ łączone z nazwą miasta np. „na
forum jest duŜo kociarzy z Łodzi”, „tyle kociar Warszawskich tu”,
„wielu poznańskich kociar”, które w połączeniu z przymiotnikami
duŜo i wiele podkreślają siłę tej toŜsamości w poszczególnych
regionach Polski.
Dla kształtowania się pozytywnego wizerunku kociarza
i kociary waŜna jest takŜe kwestia stereotypów zakorzenionych
w społeczeństwie, z którymi to społeczność podejmuje dialog,
pokazując ich nieprawdziwość np. „łamiemy stereotyp kociar
starych panien”, „inne oblicze kociar”. A wyraŜenia takie jak
„nawiedzone kociary”, „sfiksowana” czy „stuknięta kociara”,
nabierają pozytywnej, lekko autoironicznej konotacji. ToŜsamość
grupy jest takŜe podkreślana przez zestaw przedmiotów
przeznaczonych specjalnie dla uŜytku kociarzy, jak np. „prezenty dla
znajomych kociar” czy „pismo wszystkich kociarzy”.
Kwestia nabycia cechy kociarstwa jest sprawą niejasną,
pojawiają się bowiem zwroty typu „nikt nie rodzi się kociarzem”,
sugerujące, iŜ jest to cecha nabyta, ale takŜe obecne są wyraŜenia
sugerujące, iŜ jest ona wrodzona np. „od urodzenia kociarz”, „jestem
kociarą od maleńkości”. Nie ma natomiast wątpliwości co do
procesualności nabywania cechy, zaczynającej się juŜ we wczesnym
dzieciństwie. Zwroty typu „wyrośnie z niej wspaniała kociara”,
„będzie z niej kociara na 100%” wzmacniają opisane przez
uŜytkowników pozytywne zachowania dzieci wobec kotów. Co
pokazuje takŜe, iŜ bardzo waŜną cechą kociarza jest doświadczenie,
które powinno być nabywane od wczesnego dzieciństwa. Cecha ta
pojawia się w opozycji do braku doświadczenia, które jednak nie jest
odbierane negatywnie, lecz jako początek procesu nabywania
toŜsamości kociarza. Doświadczenie jest cechą samą przez się, do
której nikt wprost się nie przyznaje, natomiast bywa ona uŜywana
dla podkreślenia uznania dla osoby trzeciej lub jako prośba
skierowana do społeczności forum np. „proszę doświadczonych
kociarzy o radę”. W przeciwieństwie do tego, o braku doświadczenia
uŜytkownicy wypowiadają się wprost, np. „ja jestem taka nie bardzo
doświadczona kociara”, „świeŜa kociara”, „nie jestem kociarzem
z duŜym staŜem”.
Jak pokazuje powyŜszy cytat, kociarstwo nie jest cechą
jedynie Ŝeńską, a posiadanie tej cechy przez męŜczyznę dla Ŝeńskiej
części forum jest cechą świadczącą o wartości danego męŜczyzny
jako partnera, przyjaciela np. „facet mi wygląda na totalnego
13
kociarza”, „[on-partner] jest 100% kociarzem”.
Choć nie zawsze bywa cechą świadomą np. „jest kociarzem
tylko jeszcze o tym nie wie”, co pokazuje, iŜ niezaleŜnie od tego,
czy bycie kociarzem to kwestia wrodzona czy nabyta, kaŜdy nosi w
sobie zaląŜek kociarza, który moŜe się rozwinąć w sprzyjających
okolicznościach, takich jak te na forum miau.pl.
Podsumowując, połączenie występującej od wieków miłości
do kotów z moŜliwościami oferowanymi przez technologię
internetową stworzyło podstawę do zbudowania społeczności,
w której uformowana została pozytywna toŜsamość miłośnika
kotów, którą moŜna określić jako e-kociarstwo. ToŜsamość e-
kociarza opiera się na trzech fundamentach: miłości do kotów,
wiedzy i doświadczeniu oraz poczuciu wspólnoty. Charakteryzuje
się ona poczuciem dumy wynikającej ze świadomości własnej
odrębności względem reszty społeczeństwa. Komunikacja za
pośrednictwem forum internetowego pozwala członkom
społeczności na odczuwanie bliskości i zrozumienia wynikającego
ze wspólnoty podzielanych poglądów i wartości, którego nie
doświadczają wśród bliskich czy przyjaciół, jak bowiem napisał ktoś
na forum, „rozumieją, niby rozumieją, ale chyba tylko kociarz
kociarza tak naprawdę zrozumie”.
Jacek Golimowski
Miłe kota początki…
I zjawił się w moim M-4 kot, zwierzę – bestia, stwór obcy mi
dotychczas z natury (mojej i jego). Zwierzak owszem, owszem
sympatyczny, na wsiach ponoć i poŜyteczny, przez starsze panie
uwielbiany. Ale co ja z kotowatością wspólnego posiadam?
W sumieniu szukam mianownika jakiegoś, który kota mi oswoi,
transcendentalnie zbliŜy, ontologicznie wyjaśni. Czemu kot, a nie
pies, piesek, szczeniaczek?
W szkole kultowa lektura (czy jeszcze się utrzymała na liście
podstawowej? – pytanie do pedagogów praktyków) opowiada o psie,
który jeździł koleją. Staś i Nel, oprócz Kalego i słonia, mieli i psa
(mądra Saba), mój osobisty dziecięcy bohater – Tomek z serii
Alfreda Szklarskiego – jak na prawdziwego podróŜnika przystało –
podróŜował z psiną (mądry Dingo). Nawet dzieci z Bullerbyn nie
14
miały kota (psa teŜ nie, ale zawsze twierdziłem, Ŝe Szwecja jest
inna). Szkoła podstawowa nie wpaja miłości do kotów – nie licząc
elementarzowego „Ala ma kota”, ale jedno zdanie nie zrównowaŜy
naszego kulturowego przywiązania do psa (pewnie to pokłosie
sarmackiej przeszłości).
No tak, ale do szkoły (przedszkola) trafiłem juŜ ukształtowany,
młoda dusza juŜ została wykuta przez bajki, zarówno te czytane, jak
i oglądane. Sięgam pamięcią do tych lat beztroski i… fiasko. Kotów
było tyle co kot napłakał. A jak się pojawiły, to zawsze musiały być
czarne i naleŜeć do wcale niemłodych i równie niesympatycznych
pań. Nawet kot w butach jawi się jako postać przerysowana
i nieprawdopodobna (wrodzony sceptycyzm z góry odrzucał kaŜde
gadające zwierzę). W telewizji jeszcze gorzej… Owszem
sporadycznie gościł na ekranach kot Filemon, który wiecznie
denerwował Bonifacego (lub na odwrót), ale gdzie mu do Reksia
(o Kreciku nie wspominając). Nawet zachód spod znaku Disneya
i Hannah Barbera nie poprawił wizerunku kota. Toporna animacja
o kocie Tip Top (pamiętacie coś takiego?) czy nowszy Garfield
z góry był skazany na poraŜkę w konfrontacji z (Ŝe wymienię tylko
z pamięci): Goofym, Plutem, Scooby Doo. Wyliniały i rudy (?)
Klakier na pewno nie mógł przewaŜyć szali na korzyść
miauczących.
Jeśli nie animowane, to moŜe fabularne filmy i seriale ociepliły
wizerunek kocura? Niech się zastanowię… polskie „Siedem Ŝyczeń”
nie powalało na kolana, zresztą gadający kot (który notabene wcale
kotem nie był, tylko przemienionym w zwierzę staroŜytnym
egipskim kapłanem), bladł i niknął na tle takich gwiazd jak: Szarik
czy Cywil. KtóŜ z nas nie chciał mieć swojego owczarka? KtóŜ z nas
nie uronił łzy wzruszenia, gdy Lassie po raz kolejny wracała do
domu? KogóŜ z nas nie rozśmieszały perypetie Beethovena?
Popkultura nie jest łaskawa dla kotów, przewaŜają te
szczekające czworonogi. Skorupka juŜ za młodu nasiąkła, więc
moŜe ratunek kotom przyniesie dojrzalsza literatura. Człowiek juŜ
dorósł był, selektywnie podchodził do czytanych lektur, więc
i będzie potrafił uchwycić nić (a chociaŜby i niteczkę) sympatii dla
kota. Pewnie by potrafił, ale kotów literackich jak nie było, tak nie
ma. Epopeja nasza, kaŜdemu dobrze znana, Pan Tadeusz obfituje
w zwierzaki (wszak na wsi akcja się rozgrywa), ale dla poczciwego
kota zabrakło juŜ trzynastozgłoskowca. A przepraszam: przecieŜ
Sokół i Kusy ścigają kota, lecz to plebejski uciekinier szukający
schronienia na prasłowiańskiej gruszy jest. Skoro wieszcz zawiódł,
15
to szukajmy wśród innych. Romantycy nie zaprzątali sobie głowy
tak przyziemnym stworzeniem – moŜna ich postawę jeszcze
zrozumieć, ale Ŝeby nasi wielcy pozytywiści nie zauwaŜyli
pospolitego kota? To juŜ na jakiś bojkot zakrawa. Konopnicka –
miłośniczka szkap, Orzeszkowa – odmalowała pięknie
nadniemieński krajobraz, lecz bez kotów, Prus – starego kawalera
Rzeckiego obdarował kundlem…eh… szkoda słów.
No nie mogę jakoś odnaleźć w sobie kulturowego kodu do
kota, przełamać się trudno, zwyczajna sympatia dla Ŝywej istoty,
franciszkańskie credo to wciąŜ za mało. I chociaŜ gdzieś
podświadomość nuci sobie: „aaa kotki dwa” to obawa o to, Ŝe jakoś
Puszka nie polubię, nie mija. A co z kotami historycznymi,
celebrytami, gwiazdami bulwarówek?
TeŜ pudło – wszyscy wielcy, przynajmniej współcześni wolą
psy. To sznaucer Ludwika Dorna paradował po sejmowych
korytarzach, cocker spaniel Drake właśnie zamieszkał
w Belwederze, a pierwszym zwierzakiem Ameryki jest (a jakŜe)
czarny (o ciemnej sierści) wodołaz portugalski Bo. Jedyny znany
miłośnik kotów nie wywołuje zbyt optymistycznych konotacji, gdyŜ
zbyt mocno się kojarzy ze starokawalerstwem. A ja raczej nie
planuję zostać singlem ani tym bardziej politykiem, ale przynajmniej
mam własne konto bankowe – światełko w tunelu jakieś jest.
Kota więc trzeba przyjąć empirycznie, takim jakim jest.
A zwierz to podstępny i behawioralnie nieodgadniony. Tymi swoimi
zielonymi ślepiami kruszy kaŜdy mur, topi kaŜdy lód. Jak nie ulec,
gdy tak siedzi przy biurku i patrzy. Ostatni grosz z portfela na
Whiskasa się wysupłuje – niech ma. Jak moŜna się złościć na
Puszka, gdy po powrocie do domu, kuchnia przypomina
pobojowisko, a sam sprawca smacznie sobie śpi wśród
porozciąganych siatek i reklamówek? Na obrońcę domu to on się nie
nadaje – miauczy i mruczy na wszystkich. Ale uczciwie trzeba
przyznać, Ŝe bardzo sobie ceni domowe zacisze. Przegryzł nawet
kabel od domofonu, aby Ŝaden listonosz nie mącił mu spokoju.
Zresztą kabelki (zwłaszcza te pod napięciem) to jego idée fixe,
jednak nawet po przegryzieniu paru, nieopatrznie pozostawionych,
ładowarek i słuchawek, pewnie wciąŜ nie zrozumiał istoty
elektryczności. Nawet zrzucenie telewizora niewiele nowego
wniosło (moŜe dlatego Ŝe to jeszcze odbiornik kineskopowy był).
Ciekawość poznawcza nie ogranicza się tylko do prądu, o nie. To
kot o wszechstronnych zainteresowaniach. Ciekawe co kryje się pod
tapetą? Wystarczą pazurki i jeden dobrze wymierzony skok. A co
16
tam tak szeleści i błyszczy w szafce? Mąka, cukier i ryŜ i wszystko
to w papierowych torebkach (wystarczyły same pazurki).
No cóŜ wniósł kot wiele oŜywienia w moim M-4. I chociaŜ to
typowy zwierz, swoje ścieŜki mający, to jednak juŜ nie tęsknię za
psem, bo wiem co Puszek zrobiłby z nim.
Izabela Dixon
Siedem Ŝywotów siedmiu kotów
Kotów Ŝywoty są bardzo róŜne, to nie dlatego, Ŝe koty są próŜne,
wręcz byłoby to znaczną przesadą – uznać, Ŝe uległe są one
zasadom.
Kot na podwórku, w worku czy beczce; fizycznie zmieści się
takŜe i w teczce. Spać moŜe w torbie i na plastyku, na dachu,
w pralce, czy choćby w koszyku. Widziałam kiedyś kota
w garnuszku, w kapturze kurtki, w tapczanie, w łóŜku; cool koty
siedzą takŜe w lodówce, w wiadrze (bez wody), w plecaku,
w puszce! Człowiek, niegłupi albo z polotem, nie wygra tej ci
potyczki z kotem. Bo choćby zjadł i sto kabanosów, przechytrzy kot
go na niejeden sposób. Grunt to siedzisko i legowisko, dla kota to
tak jakby wszystko. No moŜe oprócz pory karmienia, która
przemawia nawet do lenia.
Przedstawić pragnę Ŝywotów kilka, bo chociaŜ mówią, Ŝe koty są
próŜne, Ŝywoty mają jednak dość róŜne. Wszystkie te kotki są
17
bardzo Ŝywotne – Ŝywoty mają więc zgoła pogodne. Lecz by
rozwaŜyć kociaków zalety, przechodzę w prozę i rzucam kuplety
(tam, gdzie to moŜliwe).
śywot Pierwszy: Kocio Frodzio
Kocio Frodzio, wbrew pozorom, to nie miodzio, lecz kot z pazurem!
Właśnie, pazury kocia Frodzia rosną z taką prędkością, Ŝe nawet
dobrze wyszkolona i przystosowana do obcinania pazurów
przycinarka nie nadąŜa; a nawet jeśli chciałaby nadąŜyć, to nie
nadąŜają domownicy Kocia Frodzia, którzy lękliwie spoglądają
w jego stronę, ilekroć Kocio Frodzio z rozmysłem ostrzy pazury
o kanapę (tu w tle słychać fanfary z filmu grozy).
Jest jednak inna cecha Kocia Frodzia, która warta jest
szczególnej uwagi. OtóŜ nasz Kocio Frodzio jest uzaleŜniony od
iPada. Gdy tylko widzi jednego z domowników z iPadem, zaraz
wskakuje na najbliŜsze krzesło, domagając się swojej gry. Gdy cel
zostanie osiągnięty i gra załadowana, Kocio Frodzio jest gotów
spędzić nawet jeden ze swoich Ŝywotów, wpatrując się w ekran,
uwaŜnie śledząc dwuwymiarową mysz, która myka po tafli tableta.
Frodzio, raz po raz trąca ją łapą – a gdy ją trafnie "pacnie", wtedy
mysz wydaje z siebie przeraźliwy elektroniczny pisk, po czym znów
myka, a wzrok Kocia za nią. Ta metodyczna zabawa zachwyca
i zastanawia – wpływ technologii na Ŝycie zwierząt powinien być
przedmiotem ścisłych badań naukowych.
śywot Drugi: Zebedee
Zebedee, znany równieŜ jako Zeb, Bubu, i Catipillar (w przybliŜeniu
kocio-gąsieniczka), autentycznie przypomina włochatą gąsienicę
przez wzgląd na dość wypłaszczony profil i długie futro. Bubu jest
wyjątkowym Kocurem, który świetnie wpisuje się w stereotyp
utrzymujący, Ŝe koty śpią jakieś dwadzieścia godzin na dobę. Nasz
Bubu faktycznie przesypia jeden koci Ŝywot, nie cierpi więc na
insomnię. Jednak mocno chrapie…
W chrapaniu Zebedee jest niepokonany, lecz czasem, gdy
nadaje na wyjątkowo duŜej częstotliwości, zdaje się wyzywać
swojego Panciunia na pojedynek. Wtedy, Panowie i Panie, to nie jest
spanie! Bo gdy kot z Panciem chrapią na dwa głosy, to drzeć moŜna
pościel, pierze i włosy.
Ponadto, gdy Zebedee przyśnie w jednym ze swych licznych
ulubionych legowisk snem kota sprawiedliwego, potrafi w tej samej
18
pozycji spędzić tyle godzin, Ŝe zatroskani domownicy czasem
trącają go palcem, szukając jakichkolwiek oznak podstawowych
funkcji Ŝyciowych.
śywot Trzeci: Pandora
Pandora (gdy grzeczna, znana teŜ jako Panda lub Pandzia), jest
wyjątkową trikolorką. Pandzia juŜ jako kicia mieszcząca się w garści
lub zakopiańskim kapciu (rozmiar 40), natychmiast stała się kotką
Zebedeego, który traktował ją jak dziecko, troskliwie dbając o jej
czystość i dobrobyt.
Gdy Pandzia podrosła, szybko stała się obiektem intymnych
zainteresowań Zeba, który w tych sprawach jest kotem o wyjątkowej
wraŜliwości i delikatności. Niestety, ku rozpaczy domowników
i frustracji samego Zebcia, Pandora nie miała nawet uncji pojęcia
„jak to się robi!?!”. Zdesperowani domownicy myśleli nawet
o kociej pornografii, co by to Kicię uświadomić. Niestety, szybko
zdali sobie sprawę z faktu, Ŝe stręczycielstwo jest karalne, sama teŜ
koncepcja oglądania filmów przedstawiających baraszkujące koty
wydała się im niska i nietaktowna; czy film przemówiłby do
adresatów? Tego się nigdy nie dowiemy. Tak teŜ Pandora i Zebedee,
choćby nawet poświęcili na to ćwierć kociego Ŝywota, i tak nie
doczekaliby się potomstwa, bo i niby jak, gdy Pandzia uznawała
tylko jedną pozycję, niezbyt popularną w świecie zwierzęcym…
śywot Czwarty: Melissa
Melissa to Kicia o niezwykłej urodzie, brytyjskiego pochodzenia
(poszlakowy rodowód). Podczas zabawy, jak wierny pies,
wielokrotnie aportuje swoje myszo-podobne zdobycze, aŜ do utraty
kociego tchu.
Melissa, zgodnie z imieniem, jest łagodną odmianą ciepłej
kluchy i pieszczotliwej przytulanki. Jest Kocicą pełną gracji i kociej
zadumy. Świadoma swojej urody, głowę i ogon nosi bardzo wysoko.
Ta piękna bestyja, która mogłaby być muzą niejednego artysty,
posiada jedną bardzo irytującą cechę. Melissa poświęca sporo
swojego kociego Ŝywota na doświadczenia z miseczką wody. Misja
poruszenia wody przy uŜyciu wszystkich kocich zmysłów zaczyna
się we wczesnych godzinach rannych, a kończy przed wieczorną
drzemką. Melissa nie spocznie, aŜ nie rozchlapie. Ta fascynacja, czy
moŜe obsesja, pomimo uników wszelkiego rodzaju, najczęściej i tak
kończy się nie tylko mokrą podłogą, ale teŜ mokrą łapą. Niezłomna
19
Melissa jutro znów z wielką determinacją trącać będzie wodę, mając
nadzieję, Ŝe moŜe tym razem łapa na koniec eksperymentu będzie
sucha. Good luck!
śywot Piąty: Phoebe alias Bib Bip
Słodka mała Bip jest córką Melissy, której, jak widać
(w przeciwieństwie do Pandory), poŜycie z Zebem zaowocowało i to
potrójnie. Ta drobna Kiciunia zdaje się posiadać bardziej twarzyczkę
niŜ pyszczek – jeszcze gdy miała kilka tygodni uznano, Ŝe ma buzię
starej babuleńki, gdyŜ wyraŜa ona jakby troski całego świata.
I faktycznie, jest coś w tej małej kociej mordce: krzywy biały
trójkącik dość symetrycznie dzieli srebrnawy pyszczek, chociaŜ
niestety trójkącik skręca nieco w kierunku lewego oczka, które jest
WIĘKSZE od prawego… I tu mam teorię Panowie, Panie, to oczko
zda się na oczkiem łypanie. A koty, jak to legendy głoszą, na
spojrzenia wojny regularnie toczą.
Na buźce Bibki maleńki nosek, co pracowicie, przez Ŝywot
cały, robaczków szuka większych i małych. Ponadto Bip jest kotem
NIESTETY wokalnym; w pewnych aspektach wręcz niemoralnym.
Bo drŜącym głosem nasza pupilka zdegradowałaby nawet i wilka…
Ten głosik niby zepsutej zabawki zawodzi o róŜnych porach
dnia i nocy, kiedy to jej marudzące serenady szczególnie boleśnie
potrafią przeniknąć nawet najbardziej zaspaną potylicę. Gdy ten sam
zachrypnięty mały głosik połączymy ze stanowczym, pełnym
wyrzutu i zarzutu spojrzeniem większego oka, oraz przy
podkreśleniu całej skargi łapą, Bib Bip wyraźnie komunikuje, Ŝe
naleŜy ją głaskać wszędzie – ona zachrypi, gdy dobrze jej będzie.
śywot Szósty: Tobiaszek
Tobiaszek to prawdziwe Ko-ciacho! Srebrzysty, przytyty (jak Moto
Moto), ale w granicach dopuszczalnych dla kotów nieco brytyjskich
(Tobcio jest synem Melissy). Jego koci podbródek składa się
z innych podbródków (porównaj: chomik lub opasła świnka). Buzia
okrągła jak kocia miseczka, na której uśmieszek sobie mieszka…
Ten uśmieszek kota z Cheshire sprawia, Ŝe Tobiasz wygląda na
kocurka ironicznego i cynicznego, ale jakŜe miałoby być inaczej,
gdy mu wycięto część jego kociej dumy…
Całuśny Tobiaszek Ŝywot swój zdecydowanie zadedykował
udowodnieniu światu, Ŝe pochodzi z rodziny homo-nieco-sapiens.
Nasz sapiący Tobo stawia się na kaŜdy posiłek domowników,
20
szukając na stole swojego talerza (najchętniej ze spaghetti) –
zupełnie nie przemawia do niego fakt, Ŝe posiłki na stole róŜnią się
nieco od posiłków stawianych na podłodze (co za pomysł!). Gdy
kurczak ugotowany dla Tobiasza bezsensownie czeka w garnuszku,
pokrywka zdaje się być jedynie skromnym intelektualno-
sprawnościowym wyzwaniem, ale nie przeszkodą. Stała, natomiast,
pora posiłku w mniemaniu Tobiasza jest jedynie dziwną zasadą
ustaloną zgoła niedemokratycznie – stąd regularnie zadaje jej kłam.
śywot Siódmy: Celestyna
Celestyna jest najmłodszą siostrą Phoebe i Tobiasza. PoniewaŜ jej
okrywa jest bardzo gęsta i ciemna, skojarzona została ze sferami
celestialnymi. To Kicia prawdziwie Universe-alna.
śywot Celesty jest prawdziwie koci. Wszystko co kocie nie
jest jej obce: koci łapci, kiziu miziu i bogate mru mru. Niestety Cela,
podobnie jak jej mama, ma małą obsesję. Jest to fascynacja
papierem, szczególnie gdy szeleszcząco produkuje się dla niej z tego
ekologicznego materiału kulkę. Taką kulką potrafi się namiętnie
zabawiać. Ciekawą jednak przypadłością Celki jest fakt, Ŝe
systematycznie kulkę topi w miseczce z wodą (miska z wodą to
widać rodzinne upodobanie), a następnie rozmokniętą i nie-
szeleszczącą juŜ zabawkę nosi po całym domu, znacząc w ten
sposób mokry szlak swojej działalności. Lecz gdy zabraknie
Celeście papierka, to piszczeć będzie ta obywatelka. Za Panciem
będzie chodzić, dreptać i marudzić, aŜ nowej kulki Kicia nie
wyłudzi!
Tu, Drogi Czytelniku, Czytelniczko, czas kończyć snuć tę opowieść
tak mi bliską. KaŜdy Kot, jak widać, to inny „poemat”, kaŜdy z nich
drąŜy w linii czasu odmienny schemat. I gdybym chciała prawdziwie
wiernie zdać z Ŝywotów moich kotów sprawę, to na siedem tomów
musiałabym popełnić rozprawę. SIEDEM KOTÓW – SIEDEM
ŚWIATÓW, siedem rewelacyjnych małych futrzaków.
Pytanie na śniadanie: W przykładzie którego kociego Ŝywota
widzisz odbicie swojego kota?
21
Marta Justyna Gromada
Kocie sprawy
Aby rozpocząć swoją wypowiedź muszę zacząć od prostej
informacji. Proszę skupić się i wsłuchać uwaŜnie w to, co powiem…
Hathor, Hathor, Hathor! Dobrze, teraz juŜ wiem, Ŝe wszystko się
uda. To zaklęcie działa od lat, a przecieŜ nikt z Państwa nie ma
pewności, iŜ nie jestem kolejnym wcieleniem egipskiego
Radamenesa.
Tematem przewodnim mojej pracy miała być interpretacja
tekstu piosenki pod tytułem Kocie sprawy. Wydana w 1993 roku
odniosła sukces na polskim rynku muzycznym i do dnia dzisiejszego
cieszy się powodzeniem. Jednak zastanawiając się nad tym, czym są
kocie sprawy i czy faktycznie są to głównie „Dniami rozstania
a nocą powroty” oraz „Leniwy koci ruch”, straciłam zapał do pisania
o tak tradycyjnym, powszechnym patrzeniu na te z pozoru zwykłe
zwierzęta.
Sama nie posiadając kota, oprócz tego „na rozgrzanym dachu
mojej głowy” (jak śpiewała Maria Peszek w piosence „Mam kota”),
zaczęłam interesować się Ŝywo wszelkimi śladami kotów w moim
prywatnym Ŝyciu. Zaczęło się od piosenek. Znałam juŜ kilka, jednak
przepastne złoŜa Internetu pozwoliły mi zgłębić wiedzę. Okazało
się, Ŝe zespół Cat Power i polskie Świetliki śpiewające o Karolu
Kocie niewiele mają wspólnego z tymi zwierzętami. Odkryłam
jednak, Ŝe obecnie olbrzymią popularnością cieszy się, zwłaszcza
wśród młodzieŜy, DJ Kot. Pod niezbyt wyszukanym pseudonimem
kryje się znany aktor, Tomasz Kot, który zagrał między innymi
w filmie „To nie tak jak myślisz, kotku”. Teraz jednak wykonuje
piosenkę w reklamie, której tytuł oddaje całą treść, chodzi tu o „Bez
VAT”.
Strapiona swoją niewiedzą, idąc za ciosem, postanowiłam
zainteresować się środkami masowego przekazu. Nie musiałam
długo szukać i czekać, gdyŜ najnowsza reklama operatora telefonów
komórkowych oraz Internetu bezprzewodowego twierdzi, Ŝe
kupiony w najnowszej promocji laptop Internet będzie miau.
Zaciekawiona programem telewizyjnym, natknęłam się na
internetową stronę popularnego kanału filmowego (Zone Europa –
http://www.pl.zoneeuropa.tv). Pośród tak waŜnych informacji, jak
„Ludzie kina A-Z” czy teŜ „PoŜegnanie z filmem”, odnalazłam
zakładkę „Dziesiątka”. Znalazło się tam, bez większego mojego juŜ
22
zdziwienia, zestawienie dziesięciu kotów związanych z filmem wraz
z suplementem. Tekst „10 x koty” przedstawiał krótkie informacje
o kotach dobrze nam znanych z większych i mniejszych ekranów.
W suplemencie autorki Marta Miś i Krystyna Kosicka umieściły
siedem (nomen omen!) pozostałych, równie waŜnych kocich
bohaterów. I w ten prosty i klarowny sposób moŜemy poznać krótkie
historie zwierzęcych gwiazd filmowych. Dowiemy się, Ŝe Tom
z popularnej animacji próbuje złapać mysz od 1940 roku.
Potwierdzimy swoje domysły, iŜ „kota w roli zająca” w komedii
Stanisława Barei zagrały dwa róŜniące się diametralnie czworonogi
oraz przypomnimy sobie, Ŝe tytułowy Alf uwaŜał domowego pupila
za danie najwyŜszej klasy.
Pozostając w kręgach Internetu, nie mogłam nie trafić na
lolcats. Nazwa utworzona od angielskiego rzeczownika ‘cat’
oznaczającego kota oraz skrótu ‘LOL’ pochodzącego
z internetowego slangu29, który powstał od początkowych liter
wyraŜenia ‘Laugh Out Loud’ oznaczającego ‘śmiać się głośno, na
głos’. Lolcats to nic innego jak zdjęcia, które przedstawiają koty
29 Informacja podana za internetowym Słownikiem Slangu i Mowy Potocznej, http://www.define.pl/termin,LOL,160.html, dostęp z dnia 21 marca 2011 r.
wraz z dopiskiem w języku angielskim utworzonym w zamierzonym
celu niepoprawnie30.
Te proste kombinacje zdjęcia i tekstu stały się fenomenem
Internetu, gdzie święcą triumfy od około 2005 roku. O sławie
lolkotów, niech znaczy fakt, iŜ o ich sukcesie pisał w Stanach
Zjednoczonych „Time”. Jako ciekawostkę dodam, iŜ planowany jest
przekład Biblii na język uŜywany w lolkotach31.
Dzięki lolkotom dowiadujemy się, iŜ nasze koty korzystają
z Internetu, gdzie piszą i czytają blogi oraz tworzą swoje prywatne
dokumenty. Są posiadaczami wielu rzeczy (najczęściej
niewidzialnych), chętnie udają inne postaci, cieszą się i złoszczą,
wylegują i walczą, chowają i prezentują z dumą. Nienawidzą psów,
obchodzą urodziny i chętnie pozują do zdjęć. A przede wszystkim
dają nam – ludziom, niekoniecznie ich właścicielom, wiele radości
i powodów do śmiechu.
MoŜe to dobrze, Ŝe piosenka nie przykuła mojej uwagi.
Koniec końców i tak spadłam na cztery łapy, odnajdując koty
w miejscach i sytuacjach, o których nigdy nie przyszło mi pomyśleć.
PoniewaŜ, proszę Państwa, kocie sprawy to powaŜna rzecz i nie jest
30 Por. http://www.lolcats.com/favs/1/. 31 Wszelką wiedzę na temat lolkotów czerpię ze strony internetowej http://pl.wikipedia.org/wiki/Lolcat, dostęp z dnia 21 marca 2011 r.
23
to wyłącznie moja opinia. Pisała o nich Gazeta Wyborcza, bo
przecieŜ artykuł pod tytułem „Jak Europa walczyła z miau-miau”32
ma więcej wspólnego z kotami niŜ dopalaczami. Oczywiście,
w pewnym momencie, widziałam koty wszędzie, nawet
w wystawianym przez Teatr Miejski w Gdyni „Psie z kulawą nogą”
najbardziej podobał mi się kot. Tak, zwyczajnie moŜna dostać kota,
dlatego na koniec, dla uspokojenia, proponuję przyjrzeć się
magicznej atmosferze, którą tworzą razem z nami koty. Oczywiście
pomoŜe nam w tym reklama33!
32 Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl, http://wyborcza.pl/1,75478,8465127,Jak_Europa_walczy_z_miau_miau.html, dostęp z dnia 20 marca 2011 r. 33 Reklama IKEA, http://www.youtube.com/watch?v=9BoDCjunCQM, dostęp z dnia 20 marca 2011r.
Agnieszka Dauksza
Cośmy uczynili Behemotowi?
Mark Twain napisał kiedyś, Ŝe jeŜeli by skrzyŜować człowieka
z kotem, to człowiek mógłby na tym zyskać, ale kot by stracił.
I faktycznie – jeśli rozwaŜyć status kota na przełomie wieków czy
tysiącleci – status znajdujący przecieŜ odzwierciedlenie w licznych
przekazach artystycznych – zwłaszcza tekstowych i plastycznych –
okaŜe się, Ŝe wzajemne relacje między człowiekiem a kotem
przypominają gonitwę tego zwierzęcia za myszą. Oczywiście,
chcielibyśmy dosięgnąć nasz obiekt fascynacji, móc z nim obcować,
by zrozumieć jego złoŜoną istotę. Problem jednak w tym, Ŝe nasz –
jakŜe nieudolny – kulturowy pościg za kotami nie przynosi
wymiernych rezultatów. Koty wciąŜ lawirują między porządkami
historycznymi i społecznymi, wymykają się opisom
i jednoznacznym analizom. MoŜna je spotkać właściwie wszędzie,
zamieszkują bowiem niemalŜe wszystkie lądy, są na ulicach,
sawannach, w lasach, piwnicach i mieszkaniach… Niby jesteśmy
zdolni obserwować je do woli, ale jednak nadal mamy trudności
24
z orzekaniem o ich naturze, a nade wszystko – niezmiennie nie
moŜemy pozbyć się wraŜenia, Ŝe to nie my je obserwujemy, lecz one
nas – z umiarkowanym zaciekawieniem, a jednak w sposób czujny,
badawczy, z dozą chłodnego krytycyzmu. Kto jest zatem kim w tej
odwiecznej zabawie kota z myszą?
StaroŜytni Egipcjanie wierzyli, Ŝe dusza człowieka po śmierci
zamieszkuje ciało kota. Dlatego teŜ chroniono te zwierzęta, modlono
się do nich (szczególnie do kociej bogini Bastet), czy nawet –
mumifikowano je. Społeczności Ameryki Południowej uznawały
dzikie koty za święte bestie, a ich lustrzane oczy – jak dziś wiemy,
zbudowane z siatkówki wyściełanej guaninową warstwą powodującą
charakterystyczne odbijanie promieni świetlnych – za okna do
świata duchowego czy nawet – studnie, w których dostrzec moŜna
zarys przyszłych zdarzeń. Kult kotów był zatem dość powszechny w
staroŜytnym świecie, niezaleŜnie od szerokości geograficznych.
Zwierzęta te imponowały doskonałymi proporcjami, wrodzoną
dostojnością, siłą i wdziękiem. Wzbudzały podziw, uwielbienie, ale
teŜ szacunek niepozbawiony zapewne bojaźliwości. Sytuacja
zmieniła się diametralnie w średniowiecznej Europie. Wraz
z zanikiem prawdziwie humanitarnych (ale i humanistycznych)
wartości, koty poczęły być kojarzone z nieczystymi mocami.
Malarskie przedstawienia z tego czasu ukazują czasami Ewę
w towarzystwie lubieŜnie oplatającego ją kota. Nie bez kozery,
wszak to, co kocie, utoŜsamiane było z tym, co kobiece, grzeszne,
demoniczne. Co więcej, niewiasty uznawane za czarownice,
nierzadko palone były na stosach wraz ze swoimi domniemanymi
pomocnikami w słuŜbie diabłu – kotami właśnie. Jednak
paradoksalnie – niechęci do tych zwierząt towarzyszyć musiał mimo
wszystko pewien trwoŜliwy respekt jako dla istot bezpośrednio
związanych z niebezpiecznymi mocami. Przez stulecia wyobraŜenia
kotów – ciemnych, mrocznych, tajemniczych – przeplatały się
z codziennym, moŜe nieco jaśniejszym, a na pewno bardziej
pragmatycznym postrzeganiem. Dzięki takim wyobraŜeniom, koty
figurują na rycinach jako łowcy myszy, współbohaterowie scenek
rodzajowych albo teŜ jako nieodzowne elementy pewnych
przestrzeni – głównie mających uchodzić za typowe, swojskie. I tak
trudno wyobrazić sobie prawdziwie przytulny dom czy wiejskie
podwórko bez kotów – łobuzerskich, rubasznych, sprytnych, ale teŜ
dość leniwych.
Nieocenionym przykładem połączenia obu prądów: ciemnego,
demonicznego i radosnego, ludycznego, które – niczym
w Bachtinowskim ujęciu nurtów sztuki wysokiej i niskiej,
25
karnawałowej, tworzących podwaliny nowoczesnej kultury
europejskiej – zgodnie ze sobą współistniały – jest kot Behemot,
powołany do Ŝycia na kartach powieści Mistrz i Małgorzata
Michaiła Bułhakowa. Czytelnicy tej ksiąŜki zapewne najlepiej
pamiętają scenę, w której Behemot – na polecenie Wolanda –
bezceremonialnie odrywa głowę od ciała konferansjera
Bengalskiego. Takie postępki pomocnika szatana zdają się
uzasadniać etymologię imienia. Słowo Behemot pochodzi bowiem
z Księgi Hioba i oznacza w języku hebrajskim zwierzę, potwora,
bestię, której nie sposób pokonać, gdyŜ ta podlega wyłącznie
swojemu stwórcy, Jahwe. I nie byłoby przesadnych dysonansów
między znaczeniem imienia a funkcją kota w powieściowym,
moskiewskim świecie, gdyby nie temperament i postępowanie tego
zwierzęcia. Nie dość, Ŝe kot zwykle „udaje głupiego”, to na dodatek
opisywany jest jako złośliwy, ironiczny „grubas”, skory do Ŝartów
i wyglądający zazwyczaj w następujący sposób:
[Behemot] pod pachą trzymał nieduŜy landszafcik w pozłacanej ramie, przez
ramię przerzucił na wpół spalony fartuch kucharski, w drugim zaś ręku trzymał
całego łososia w skórze i z ogonem. […] Zalatywało [odeń] spalenizną, fizjonomia
Behemota była usmarowana sadzami, czapkę zaś miał mocno nadpaloną.
Staje się zatem jasne, Ŝe Behemot jest nie tyle figurą
stereotypowego czarnego kota podległemu tajemnym mocom, ale
przede wszystkim uosobieniem karnawałowego Ŝywiołu,
odwrócenia porządków, wcieleniem sił wywrotowych, ukazujących
kuriozalność zastanej rzeczywistości. Niestety, mistrzostwo
Bułhakowa zdolnego ukazać za pomocą jednej postaci grę napięć
i pozornie sprzecznych właściwości, rzadko kiedy znajduje godnych
kontynuatorów.
Najlepszym dowodem jest kultura współczesna i dominujący
obecnie wizerunek kota. WyobraŜenia „demonicznych” kotów
zostały wyparte ich kreskówkowymi parodiami. Ewentualną
pozostałością po dawnych wierzeniach są czarne koty masowo
reprodukowane i umieszczane zwykle w towarzystwie potarganych,
kolorowych czarownic w nałoŜonych na bakier spiczastych,
postrzępionych czapkach. Te okazyjne, okołohalloweenowe
przedstawienia ustępują jednak jeszcze bardziej popularnym,
właściwie wszechobecnym, słodkim kociakom widniejącym na
kiczowatych obrazach, kartkach i rozmaitych innych przedmiotach.
Tak wyobraŜone koty to wcielenia uroku, ciepła i bezpieczeństwa.
Są puszysto-futerkowe, niemalŜe uśmiechnięte, czasami rozczulają
swą bezbronnością, kiedy indziej uwodzą magnetycznym kocim
26
seksapilem. Prezentowane są jednak w taki sposób, Ŝe rzadko kiedy
konotują inne – ostrzejsze, bardziej drapieŜne czy po prostu:
zwierzęce – aspekty kociego usposobienia. Co zatem sprawia, Ŝe
chcemy właśnie w taki sposób postrzegać te zwierzęta? Dlaczego
przymykamy oko na lwią część ich natury?
Eksponowanie właśnie takich cech zdaje się być próbą
uładzenia rzeczywistości i wynikać z – jakŜe znamiennej dla
naszych czasów – potrzeby pomijania tego, co drastyczne
i niewygodne. Podobnie jak medykalizujemy cierpienie, starość,
chorobę i śmierć, skrywamy je w szpitalach i zakładach, oraz
podobnie jak usiłujemy porządkować wszystko to, co ambiwalentne
czy chaotyczne, tak wybieramy sobie te właściwości kociej natury,
na które akurat istnieje określone zapotrzebowanie społeczne. My,
jako przedstawiciele zachodniej cywilizacji XX i XXI wieku,
wybraliśmy to, co do pewnego stopnia uspokaja nasze sumienia, jest
wytchnieniem dla skołatanych nerwów i wyczerpanych ciał. Czyniąc
koty naszymi przyjaciółmi, powiernikami, depozytariuszami trosk,
antropomorfizujemy je, przydajemy ich wizerunkom naszej własnej
słabości i bezbronności, niejako infekujemy je nieporadnością.
Kulturowe postrzeganie kotów jest zatem silnie zaleŜne od kondycji
wspólnot. MoŜna zaryzykować stwierdzenie, Ŝe wizerunki tych
zwierząt to swoiste papierki lakmusowe przemian cywilizacyjnych.
I nic w tym dziwnego. Wszak od wieków właśnie koty uwodziły,
przeraŜały i nade wszystko – inspirowały. Ich niezwykłość,
nietuzinkowość i pełna wdzięku tajemniczość fascynowały być
moŜe dlatego tak silnie, Ŝe stanowiły dla człowieka niedościgniony
wzór. Z natury niezmienne w swej zmienności, niejako
samowystarczalne dzięki sprytowi, czujności i inteligencji,
zachwycały zdolnością przystosowawczą. Majestatyczne, zdające się
przenikać tajemnice rzeczywistości, w której są zakorzenione,
pozostają jednocześnie zdystansowane, nieco nonszalanckie, niejako
z konieczności uwikłane w sprawy tego świata. Stąpając twardo po
ziemi, jednocześnie z łatwością się od niej odrywają. Tego im
zazdrościmy – doskonałej równowagi między zaangaŜowaniem
a wsobnością, powagą a kokieterią i nade wszystko – zdolności do
niewzruszonego skrywania swoich kocich spraw.
27
Marta Mierzwicka-Liedtke
„Koty maj ą truciznę, a najwięcej czarne...”, czyli o rosyjskim
radcy tytularnym, Arystarchu Muryłkinie i o Wargini e,
białoruskim królu kotów
Trudno w literaturze o zwierzę silniej naznaczone magią
i niesamowitością niŜ kot. Koty zaczarowane bądź towarzyszące
czarownicom i czarownikom z ludowych opowiadań i bajek
przemyca do świadomości czytelników XIX-wieczna literatura
fantastyczna. Z czasem kot staje się jednym z najbardziej
konwencjonalnych literackich znaków mającej wkroczyć magii.
KaŜda staruszka z ocierającym się o jej nogi czarnym kotem staje się
podejrzana o paranie się tym procederem.
W swoim referacie chciałabym skupić się na dwóch
realizacjach literackich tego motywu, obu pochodzących
z opowiadań fantastycznych z XIX wieku. Realizacjach, moim
zdaniem, oryginalnych i przedstawiających koty nieskostaniałe pod
wpływem konwencji, która obezwładniała je juŜ w bajce ludowej.
Koty te oŜywia ponownie świeŜość fantastyki, oba są czarne jak
smoła i w magii zanurzone po koniuszek ogona.
Pierwszym z nich, zarówno w toku wywodu, jak
i chronologicznie patrząc, jest kot z opowiadania Rosjanina
Antoniego Pogorielskiego: Lafertowska makownica (1825).
Tytułowa bohaterka to handlarka miodowo-makowymi placuszkami
w dzielnicy Lafertowskiej w Moskwie. Jest to jednak tylko pozór,
staruszka jest bowiem wiedźmą, która rzuca uroki, wróŜy z kart
i z fusów, czemu zawdzięcza swoją niemałą fortunę, której jedynym
dziedzicem jest jej bratanek – pocztylion Onufrycz. Na
spadkobierczynię stara wybiera jednak jego córkę Marię, którą
namawia do udziału w magicznym obrzędzie.
W trakcie rytuału czarownica obchodzi stół, szepcząc
zaklęcia, towarzyszy jej półprzytomna Masza i czarny kocur
„z błyszczącymi oczami i pałąkowato wygiętym grzbietem”,
uzupełniający tajemnicze przyśpiewy miarowym mruczeniem. Nagle
dziewczyna „zauwaŜa, Ŝe ma on na sobie mundurowy surdut,
zamiast dawnej krągłej kociej główki dostrzega ludzką twarz
28
z wytrzeszczonym oczami skierowanymi wprost na nią…” 34. Masza
traci przytomność, po przebudzeniu zaś dowiaduje się, Ŝe ciotka-
czarownica wyprosiła dla niej wspaniałego oblubieńca, poślubiając
którego, odziedziczy wszystkie jej skarby i będzie wiodła szczęśliwe
Ŝycie. Dziewczyna wraca do domu, a ciotka tej samej nocy umiera.
Pewnego dnia jednak w domu rodziców zjawia się pan radca
tytularny Arystarch Muryłkin.
Muryłkin jest męŜczyzną średniego wzrostu, w zielonym
mundurze, o okrąglutkiej twarzy i oczach starego kocura, który
„jakoś dziwnie kręcił głową, spoglądając na nią [Maszę] przymilnie,
niemal całkiem zmruŜonymi oczyma”35. Kłania się, „z wyraźną
przyjemnością, wyginając grzbiet”, chodzi, „wolno podnosząc
nogi”. Gdy zaś opuszcza dom Onufrycza, z gwałtowną zajadłością
gonią go psy. Ostatecznie Masza stanowczo odmawia małŜeństwa
z „babcinym kotem”, zrywa kontrakt zawarty z wiedźmą i wychodzi
za mąŜ za ukochanego, a czarny kot z wrzaskliwym miaukiem topi
się w studni, gdzie ukryte były bogactwa ciotki.
34A. Pogorielski, Lafertowska makownica, przeł. I. Bajkowska [w:] Opowieści niesamowite. Groza i niesamowitość w prozie rosyjskiej XIX i początku XX w., wybór R. Śliwowski, Warszawa 1975, s. 30. 35 TamŜe, s. 42.
Kot babki czarownicy, a jednocześnie pan radca tytularny,
Arystarch Muryłkin, ma znamienitą rodzinę. Jego najbliŜszym
przodkiem jest kot, rzecz jasna czarny, starej pani Rauerin ze
Złotego garnka E.T.A. Hoffmanna. Towarzyszy on starej
sprzedawczyni jabłek (notabene, bliskiej krewnej „makownicy”) na
kaŜdym kroku, takŜe wtedy, gdy przychodzi do niej Weronika, jej
dawna wychowanka, z propozycją uczynienia studenta Anzelmusa
jej męŜem i radcą dworu. Kocur zatwierdza rytuały staruchy, krąŜąc
wokół kotła, w którym ta warzy magiczne napoje, przeraźliwie
miaucząc do wtóru zaklęć i krzesząc ogień z ogona. Pogorielski był
pod duŜym wraŜeniem opowieści fantastycznych Hoffmanna,
prawdopodobnie teŜ znał go osobiście, więc podobieństwa między
parą staruszka – kot w obu opowiadaniach są nieprzypadkowe.
Łączy je teŜ dyskretna kpina z kariery urzędniczej w ówczesnej
Rosji i Niemczech.
Mając znakomitego ojca, Arystarch Muryłkin stał się
protoplastą równie znakomitego potomka. Trudno nie dostrzec linii
genetycznej łączącej go z najwybitniejszym rosyjskim kocurem –
Behemotem, pomocnikiem Wolanda, „koto-podobnym grubasem”,
„wyposaŜonym w wąsy kawalerzysty, czarnym jak sadza lub
gawron”, w czapeczce na „okrągłej głowie porośniętej gęstym
29
włosem przypominającym kocią sierść” 36. Kot Pogorielskiego do
pięt nie dorasta szatańskiemu figlarzowi, jakim jest Behemot, ale
jego leniwa i szarmancka, iście kocia reakcja na przeraŜenie Maszy
(gibki ukłon, pocałunek dłoni i odejście „wolno podnosząc nogi,
w połączeniu ze złośliwym kocim błyskiem oczu”), zapowiadają juŜ
nonszalancję kota Bułhakowa, rozwalonego na fotelu, z kieliszkiem
w jednej i z widelcem z nadzianym nań grzybkiem marynowanym
w drugiej łapie.
Drugi z fantastycznych kotów, którego chciałabym
przywołać, to Wargin, bohater opowiadania Czarownik od natury
i kot Wargin ze zbioru Szlachcic Zawalnia, czyli Białoruś
w fantastycznych opowiadaniach Jana Barszczewskiego.
Barszczewski równieŜ wykorzystał w swoim opowiadaniu
parę kot – czarownik, poddał jednak ten popularny bajkowy motyw
zaskakującej obróbce literackiej. Bohater Powieści trzynastej jest
kotem niezwykłej urody i niecodziennych rozmiarów, o aksamitnej,
czarnej jak węgiel sierści i „jaskrawych oczach”. Jest kotem
„niepospolitym”, który zaskakiwał tym, jak „powaŜnie się
przechadzał po pokoju, do kaŜdego się zbliŜał, mrucząc i do
36 M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata, przekł. W. Dąbrowski i I. Lewandowska, Warszawa 1969. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.
wszystkich był tak łaskawy, jak gdyby hodowany był w domu”37.
Zostaje nazwany Warginem od imienia króla kotów ze znanej na
Białorusi powiastki. Kot ów, w opowiadaniu Barszczewskiego,
trzykrotnie zmienia właścicieli. W kaŜdym domu jest hołubiony
i rozpieszczany. Za kaŜdym razem ma teŜ dziwny wpływ na osobę,
która otacza go szczególną opieką. Antonina, Ŝona pewnego
szlachcica, staje się nagle draŜliwa, kapryśna, płaczliwa, narzeka na
ból głowy, nikogo nie dopuszcza do siebie. Zosia i pozostałe dzieci
pani porucznikowej stają się niespokojne, „robią straszne twarze,
oczy mruŜą jak sowy bojące się światła, niekiedy patrzą jakby
straszydła, wykrzywiają ciało, rzucają się w okna, biegną do wody,
wszystkich łają” 38. Sędzia Dedemucha, trzeci właściciel, popada
w obsesyjną podejrzliwość i gniew nieopanowany, roi mu się, Ŝe
wszystkie majątki w okolicznych powiatach do niego naleŜą,
pozywa sąsiadów, wszędzie węszy spisek, ładuje broń co wieczór.
Do kaŜdego z tych przypadków wzywany jest Tomasz, tytułowy
„czarownik od natury”, który leczy „siłą słów”.
37 J. Barszczewski, Szlachcic Zawalnia, czyli Białoruś w fantastycznych opowiadaniach, t. 4, Petersburg 1846, s. 35 (korzystałam z reprodukcji cyfrowych udostępnionych przez Cyfrową Bibliotekę Narodową na stronie http://www.polona.pl,data pobrania: 22.07.2011 r.). 38 TamŜe, s. 41.
30
Tomasz, wedle narratora, to „prosty wieśniak […] o nim
powiadali, jakoby rodził się, mając wszystkie zęby, i kiedy juŜ
wyrósł, nie ucząc się czarować, widział wszystkie sekrety
czarowników”39, „złego ducha w kaŜdej odmianie, w kaŜdej postaci
wszędzie widział i poznawał”. Tomasz jest „czarownikiem od
natury”, poniewaŜ nie uŜywa złej, przeklętej magii, ale rozumie i zna
„mowę natury”, więcej – potrafi się nią posługiwać. Wezwany do
ofiar kota Wargina, szepcze im do ucha jakieś sekretne słowa. Efekt
jest przeraŜający. Z ust Antoniny wylatują roje jadowitych os,
kąsających wszystkich zebranych. Z dzieci „sypały się jakieś
drobne, straszne i dzikie zwierzątka na kształt Ŝabek i myszy,
pełzały po pokoju i w szczelinach szukały schronienia”40, piszcząc
przeraźliwie. Ze wszystkich otworów głowy pana sędziego
Dedemuchy wylatywały obrzydliwe pęcherze, które rozbijając się
o sufit, „przemieniały się w okropne straszydła, […] skrzydlate
węŜe, ogniste smoki […] poczwary podobne do spróchniałych
szkieletów, z nich opadały na podłogę kości i trupie głowy […]”41.
PrzeraŜonym świadkom tych anomalii Tomasz wyjaśnia, Ŝe „koty
mają truciznę, a najwięcej czarne” i Ŝe to ich „nieczyste burczenie”
39 TamŜe, s. 34. 40 TamŜe, s. 42. 41 TamŜe, s. 48.
rozmnaŜa w głowach, jak w gnieździe, niesamowite stworzenia.
Mimo ostrzeŜeń jednak zawsze znajduje się ktoś, kto mu nie wierzy
i ulega urokowi Wargina o „sobolim ogonie”.
Autorzy obu opowiadań, a takŜe E.T.A. Hoffmann, wiąŜą
magiczną moc kotów z ich miarowym mruczeniem. Wydawałoby
się, Ŝe lepiej nadawałyby się do tego celu przeraŜające kocie
wrzaski, które pojawiają się w kaŜdym z opowiadań, ale zwykle
wtedy, gdy zło przegrywa. Koty wydają z siebie ostatni wrzask –
określany jako „nie-koci”, obcy, niesamowity. Tymczasem koty
czarują mruczeniem, wzmacniają siłę szeptanych przez czarownice
zaklęć, zatwierdzają je. Mistrzem w tym rzemiośle jest Wargin –
miarowym pomrukiem bierze w posiadanie swoich właścicieli,
hipnotyzuje ich, dostaje się do ich głów, zasiewa w nich paskudne
małe bestie, zmienia zachowanie ludzi i uzaleŜnia ich od siebie.
śadna z ofiar sama nie Ŝąda pomocy, reagują jej zaniepokojeni
bliscy. Czarownice teŜ posługują się niskim tonem głosu. Szepczą,
mamroczą, mruczą. Tomasz równieŜ nigdy nie podnosi głosu, zdaje
się, Ŝe sposób wymówienia sekretnych słów ma równorzędne
znaczenie, jak ich treść. Szeptem, miarowym szmerem, leczy,
oczyszcza ze skutków „nieczystego burczenia”. Wargin i Tomasz są
niezwykłą parą. Brak w tym opowiadaniu piekielnej siarki, warzenia
31
eliksirów, błyskawic i krwawych nici. Zła kocia wola sączy się przez
uszy do głów, wraz z obezwładniającym pomrukiem zadowolenia,
dobro dociera tą samą drogą, przez przyjazny, właściwy szept
człowieka, który zna naturę jak nikt. Jest to walka na słowa, a raczej
na dźwięki, na szept i mruczenie.
Zarówno postać Arystarcha Muryłkina, jak i białoruskiego
króla kotów, nie wystawia najlepszego świadectwa swojemu
gatunkowi. Opowieść fantastyczna, podobnie jak bajka ludowa,
której szczątki wchłonęła, nie pozostawia wątpliwości, Ŝe koty,
zwłaszcza czarne, są złe, a takŜe… nieodparcie fascynujące.
Michał Rudowicz
Kot, z kotem, o kocie, a ludzie? – czyli róŜne przypadki
pisarskiej przyjaźni z kotami na przykładzie felietonistyki
J. Pilcha i T. Konwickiego
Chcąc mówić o kotach, zacznijmy, a jakŜe, od psów. Psy, jak
powszechnie wiadomo, naleŜą do świata epiki. Był sobie Pies, który
jeździł koleją, byli teŜ Czterej pancerni, których nie byłoby bez psa.
Wszyscy pamiętamy Sabę z W Pustyni i w puszczy, a zdanie
z Popiołów śeromskiego: Ogary poszły w las, zapomnieć trudno.
A koty? Kot nie jest z tego świata, świata powieści pisanych
z iście epickim rozmachem. W innym królestwie literatury kot
zagrzał sobie miejsce.
Na kartkach swoich felietonów Jerzy Pilch koty przedstawia
w serii niemal antytetycznych odniesień do psów:
Obserwuję bacznie matczyne psy i nie mam cienia wątpliwości:
w znaczeniu ewolucyjnym pies w stosunku do kota jest dobrych kilka milionów
lat do tyłu. Kiedy staroŜytne koty refleksyjnie wygrzewały się na murach
32
Akropolu i Koloseum, psy w najlepszym wypadku mieszkały w platońskich
pieczarach. […]
Kotu o coś uniwersalnego – poza Ŝarciem – w Ŝyciu chodzi. Psu chodzi
wyłącznie o Ŝarcie. Kot nieustannie poznaje i studiuje rzeczywistość, pies ją
oszczekuje tępo. Kot ma własną wizję świata, pies takiej wizji nie ma. Kot jest
panem, pies jest niewolnikiem. Kot jest nadbudową, pies jest bazą. Kot ma pysk
wredny, ale inteligentny, pies ma mordę uczciwą, ale debilną. Kot jest
wymagającym partnerem człowieka, pies jest jego ślepym i podatnym na
upokarzające tresury lokajem. Pies nie ma toŜsamości, poniewaŜ pies nie tylko
chce być z człowiekiem, pies po prostu chce być człowiekiem, pies chce być ściśle
jak człowiek. Kotu tego rodzaju upokarzająca i utopijna metamorfoza nawet do
głowy nie przyjdzie. Kot chce być kotem. Kot ma wyraziście rozwinięte poczucie
toŜsamości, ma on teŜ – w przeciwieństwie do psa – godność swej toŜsamości.
Kot jest królewskim przykładem istnienia spełnionego, pies jest wiecznym
niespełnieniem, ucieleśnieniem odwiecznej, trywialnej skargi, iŜ nigdy nie jest się
tym, kim by się chciało być.42
Kot ma podmiotowość – psu jej brak. To podstawowa
róŜnica, która dzieli tych dwoje najpopularniejszych domowych
pupili. Pies, uparcie wciskany przez naszą kulturę w ramy
człowiecze, staje się świetnym materiałem na bohaterów
fabularnych. Kotu natomiast przypisujemy wrodzone moŜliwości
42 J. Pilch, Romantyczna skłonność do zwierzeń [w:] tenŜe, Bezpowrotnie utracona leworęczność, Kraków 1998, s. 157.
kreacyjne. Myśli, rozwaŜa, pogrąŜa się w zadumie – posiada cechy,
które z powodzeniem moŜemy przypisać artystom. Kot – twórca,
pies – bohater.
Gdyby pies miał być symbolem pisarzy, to z wszystkimi
grzechami swojego jestestwa byłby jedynie grafomanem,
dziennikarzem-kornikiem, wyrobnikiem prozy niskogatunkowej,
rzemieślnikiem słabych i mało lotnych fabuł; byłby prozaikiem
merdającym piórem z tępo rozdziawioną gębą, który na polecenia
redaktorów aportuje najgorsze ochłapy, byle nasycić wywąchane
wcześniej gusta gawiedzi. Notabene, ile mamy takich psów na
polskim podwórku literatury?
Natomiast kot, jak pisze Pilch:
KaŜdy szmer słyszy, krople deszczu stukające w parapet, skrzyp drzwi,
kroki na schodach, łoskot tramwaju jadącego z Dąbia, czyjś głos za ścianą. Słucha
i jest w nim dobrze mi znana paniczność słuchu, co kaŜe się zerwać na równe nogi
na odgłos nagle ruszającej windy, co kaŜe zdrętwieć na terkot niezapowiedzianego
dzwonka. Kot słucha pokoju, słucha domu i słucha miasta. Deszcz przestał padać,
słychać szmer opon obracających się na mokrym asfalcie, kot słyszy łopot
składanych parasoli, słyszy rozmowę dwóch pielęgniarek idących ulicą
Kopernika, słyszy dzwony bijące na Anioł Pański, słyszy muzyków
rozkładających nuty na Sławkowskiej, słyszy szmer wody lecącej przez
33
zamurowane wodociągi. Kot słyszy muzykę, tak jakby siedział na moim
ramieniu.43
PowyŜszy fragment doskonale ilustruje nie tylko kocie
uzdolnienia. Wszystkie te cechy powinny charakteryzować równieŜ
dobrego felietonistę – istotę zanurzoną w codzienności, słyszącą jej
najmniejsze szepty. Dobry felietonista to taki, który postrzega
otaczający świat przez pryzmat siebie, a nie tłumu; odznacza się
temperamentem, smakiem, poczuciem humoru, swobodą myśli
i spostrzegawczością. Kot siedzący na ramieniu Pilcha, niczym
papuga na ramieniu pirata, to obraz niemal symboliczny.
Z dwóch najistotniejszych aktywności w Ŝyciu pisarza to jest:
myślenia i picia, koty biją psy na głowę takŜe w tym drugim. Pilch
zdaje z tego bezpośrednią relację:
Idę na górę […] Psy, dwie Ŝyjące w wiecznej nienawiści suki, uspokajają się
i godnie zasiadają: jedna suka po lewicy matki, druga po prawicy. Patrzę na nie
cięŜkim wzrokiem, w którym matka mylnie dopatruje się fascynacji. – Tak –
mówi – z psa bierz przykład. Pies nie pije.44
43 J. Pilch, Kocia muzyka [w:] op. cit., s. 122. 44 J. Pilch, Kot, który trzyma mnie przy Ŝyciu [w:] op. cit., s. 26.
Skoro pies jest abstynentem, moŜna by zapytać, czy kot pije.
Czy gdybyśmy mieli wskazać, w duchu nieustannej symetrii
porównań na linii pies – kot, z jakim obrazem spoŜywania kojarzą
nam się nasi pupile, byłoby tak, Ŝe pies, jeśli juŜ coś konsumuje, to
kość obgryza, głupio i bez jakichkolwiek manier. A kot? Kot
mianowicie pije mleko, ale zauwaŜmy – jak pije! Ze spokojem, ba! –
z klasą podchodzi do miseczki (miska ładna, srebrna, nieociekająca
śliną). Kot pije z gracją, subtelnie sięga języczkiem do naczynia.
Pies, jak juŜ pije, to jedynie wodę – trunek najpospolitszy, a robi to
tak, Ŝe wszędzie narozlewa. Kot pije mleko – napój wielce
wykwintny i szlachetny. Innymi słowy, kot kulturę picia ma, psu jej
poskąpiono.
Koty mają takŜe innego poza Pilchem miłośnika wśród
polskich pisarzy. Tadeusz Konwicki przedstawił światu literatury
kota Iwana. Tak to się zaczęło:
Z przyjemnością zabieram się teraz do opisu mego kolegi, sublokatora
i rezydenta. Jest to kot Iwan, zwany poufale Wanią, którego pięć lat temu
podrzuciła nam Marysia Iwaszkiewiczówna. Nie mieliśmy z Ŝoną jakoś ochoty na
zwierzę w domu, dość nas wymęczyło chowanie dzieci, ale właśnie dzieci, obie
córki, Ania i Marysia, od dawna męczyły o kota. Marysia Iwaszkiewicz, szukając
klienta na kociaki, wydedukowała, Ŝe jesteśmy z Ŝoną w krytycznej sytuacji,
34
maltretowani przez dzieci. Wobec tego pewnego dnia w tekturowym pudełku czy
w jakiejś torbie przybył do Warszawy kot Iwan, a właściwie trzymiesięczny kotek
Wańka, szary z ciemnymi pręgami dachowiec, chudy, długonogi, bardzo
nerwowy.45
JuŜ w pierwszym fragmencie o Iwanie z Kalendarza
i Klepsydry Konwicki nadaje pewnego rodzaju podmiotowość
i autonomiczność swemu kotu. Jest on kolegą, sublokatorem,
rezydentem. Nie jest tylko pupilem, którego egzystencja wydaje się
poddańcza w stosunku do pana-właściciela. Dalsze fragmenty
o kocie Iwanie świadczą, Ŝe nieprzypadkowo Konwicki tak opisywał
swojego kolegę, który w końcu stał się, być moŜe bardziej na serio
niŜ mogłoby się wydawać, jego przyjacielem:
Ja nie mam przyjaciół. MoŜe był nim kot Iwan. Ale zostawił mnie na
lodzie stanu wojennego i sam przeniósł się do wyŜszych i być moŜe lepszych
światów. Mam kolegów i koleŜanki. Nawet Ŝona jest koleŜanką, choć zapewne
w stopniu generała albo feldmarszałka.
Nie mówię o Iwanie, bo to bez wątpienia wyŜsza istota. Ale przyglądam
się znajomemu psu na podwórzu. Co więc on osiągnął jako stworzenie boskie?
Odczuwa głód i pragnienie, potrafiąc je jakoś zaspokoić, przeŜywał wiosną wielką
miłość, znosi lęki, czasem nawet metafizyczne, jest zazdrosny o swego pana, czyli
45 T. Konwicki, Kalendarz i klepsydra, Warszawa 1976, s. 54.
przyjaciela, potrafi być dowcipny i lubi się bawić. Tęskni za swoją rodziną, kiedy
zostawią go samego w domu; wtedy płacze i wszystkich w kamienicy tym dręczy,
czasem popada w roztargnione zamyślenie, kiedy indziej przeŜywa chandrę.
Nie umie tylko na piasku podwórza napisać łapą: „E = mc2 ”.46
Pisarze, ludzie głębiej i intensywniej doświadczający
rzeczywistości, takŜe w styczności ze swoimi zwierzętami potrafią
nazwać coś, co nam – czytelnikom ich prozy – często się wymyka.
Konwicki, jak da się od razu zauwaŜyć, nie jest tak krytyczny wobec
psów jak Pilch. Konwicki nie przeciwstawia kotu psa, lecz inne
zwierzę, któremu wytyka podrzędność w stosunku do kota Iwana.
CóŜ to za zwierzę? Oddajmy głos autorowi Małej apokalipsy: „Kot,
z kotem, o kocie, a ludzie? – spytacie. A jechał sęk ludzi”47.
Mówiąc o kotach, zaczęliśmy od psów; skończyliśmy, i to
wulgarnie, na ludziach.
46 T. Konwicki, Pamflet na siebie, , Warszawa 1995, s. 79. 47 T. Konwicki, tamŜe, s. 105.
35
Małgorzata Major
O kotach w Auteczku, czyli jak Lessing i Hrabal piszą o swoich
związkach ze światem zwierząt
Koty w moim Ŝyciu pojawiły się kilka lat temu i mimo Ŝe
zdąŜyłam doświadczyć nie tylko tych szczęśliwych chwil, które na
długo zapadają w pamięć, ale takŜe tych bolesnych, związanych ze
stratą, to mam ogromną nadzieję, Ŝe będę w stanie zrobić jeszcze
bardzo wiele dla wszystkich niechcianych zwierzaków, które
kiedykolwiek staną na mojej drodze. „Kocia literatura” to ciągle
nieodkryty teren, który badam dosyć ostroŜnie, poniewaŜ nie jestem
pewna, czy mam ochotę takŜe na kartach powieści czytać
o cierpieniu tych niezwykłych zwierząt, a odnoszę wraŜenie, Ŝe
właśnie cierpienie chodzi z kotami w parze, nie tylko w naszym
kręgu kulturowym. Ostatnimi czasy przeczytałam dwie publikacje,
które dały mi zupełnie odmienny, a jednocześnie miejscami –
toŜsamy obraz kota w Ŝyciu współczesnego społeczeństwa. Pierwsza
z tych minipowieści nosi tytuł O kotach, a jej autorką jest noblistka
Doris Lessing.
Z pewnością jest to ksiąŜka bardzo intymna. Pierwszy raz
miałam okazję czytać tak boleśnie prawdziwą relację o przyjaźni
człowieka ze zwierzęciem. Doris Lessing stworzyła coś na kształt
portretu psychologicznego kota, z którym powinien zapoznać
się kaŜdy, komu wydaje się, Ŝe zna swojego futrzastego
czworonoga.
W dorobku brytyjskiej pisarki znajduje się czterdzieści kilka
powieści, jednak ta, zatytułowana po prostu O kotach, jest swoistym
rodzynkiem na tle tej niezwykle bogatej twórczości. Lessing
z pewnością przez lata zapisywała swoje obserwacje dotyczące
mieszkających z nią kotów i w pewnym momencie okazało się, Ŝe
jest to materiał gotowy do druku. W Ŝyciu noblistki koty obecne
były od lat wczesnego dzieciństwa, które autorka spędziła w Afryce.
Jej rodzice prowadzili tam farmę i nieustannie zmagali się z atakami
dzikich kotów, które notorycznie uprowadzały ich ptactwo
hodowlane. Relacje z Afryki są wstrząsające – matka pisarki musiała
systematycznie dokonywać rzezi dzikich kotów, które stanowiły
zagroŜenie dla ich farmy takŜe dlatego, Ŝe wyprowadzały domowe
kotki rodzące zdziczałe potomstwo, często chore na skutek wielu
kazirodczych krzyŜówek. Szokujące są opisy zabijania tych
drapieŜników strzelbą albo chloroformem (mimo zapewnień
36
weterynarzy, Ŝe powoduje on natychmiastową śmierć – koty
umierały w długotrwałych męczarniach). Czytając te relacje moŜna
odnieść wraŜenie, Ŝe autorka przyjmuje to ze stoickim spokojem,
a masowe morderstwa nie robią na niej najmniejszego wraŜenia. Po
części tak właśnie było. Lessing obiecała sobie, Ŝe nie będzie
przyjaźnić się z kotami, gdyŜ we wczesnym dzieciństwie straciła
swojego ukochanego przyjaciela i nie chciała po raz kolejny
przechodzić przez taką samą traumę.
Jednak gdy zamieszkała w Londynie, cały czas otaczały ją
koty. Rufus, El Magnifico, szara kocia księŜniczka i wiele innych.
Zasadniczą zaletą tej ksiąŜki jest niezwykły talent autorki do snucia
opowieści, od których nie moŜna się oderwać mimo (a moŜe właśnie
dlatego?) Ŝe człowiek odgrywa w nich marginalną rolę. Mamy do
czynienia z zachwycająco sprawnie opisaną obyczajowością kota.
Refleksje i niezwykle błyskotliwe spostrzeŜenia pisarki trafią przede
wszystkim do tych, którzy z kotami obcują na co dzień. Wielbiciele
kociej natury z pewnością zrozumieją punkt widzenia Lessing.
Fascynujące są wszystkie portrety psychologiczne, które stworzyła,
aby przedstawić czytelnikowi swoich kocich przyjaciół. Nawet jeśli
ktoś uzna, Ŝe to nadmierna egzaltacja i wybujała wyobraźnia
ekscentrycznej starszej pani, to będę pierwszą, która wyzwie takiego
malkontenta na pojedynek. Bohaterowie ksiąŜki są (podobnie jak
ludzie) bardzo róŜni. Poznajemy szarą kotkę, która ewidentnie
uwaŜała siebie za kogoś lepszego niŜ otaczający ją koci plebs, kotkę
która potrafiła liczyć – i moŜe nie powtarzała sobie szeptem „jeden,
dwa, trzy, cztery…”, ale z pewnością widziała róŜnicę między
miotem liczącym pięć a siedem kociąt i wiedziała, Ŝe przy siódemce
podopiecznych mogą być trudności z ich wykarmieniem. Wspaniałą
przygodą i pokrzepiającym doświadczeniem było czytanie o wielkiej
przyjaźni i oddaniu, jakie Lessing oferowała swoim czworonoŜnym
współlokatorom. A takŜe o wyrzutach sumienia i niemoŜności
przełamania „bariery językowej”. Cudowna, bezpretensjonalna
lektura dowodząca, Ŝe moŜna jednym tchem czytać nie tylko
o przygodach homo sapiens.
śyczyłabym sobie, aby właśnie ta krótka powieść trafiła „pod
strzechy”, gdyŜ w Polsce ciągle prawa zwierząt nie są respektowane.
W społeczeństwie dominuje pogląd, iŜ zwierzę nie odczuwa, co jest
główną przyczyną zapełnionych schronisk i mordowania
czworonogów. Nie chciałabym silić się na nieznośny patos, ale
spróbujmy wypracować szacunek dla Ŝycia zwierząt, jesteśmy im to
winni. Rozumiem, Ŝe nie kaŜdy musi pochylać się nad kotem
spotkanym na ulicy, ale dopóki kierowcy będą traktować jego
37
potrącenie na szosie niczym potrącenie puszki po piwnie, dopóty
będziemy społeczeństwem niezasługującym na miano
empatycznego.
Lessing poruszyła trudny temat – eksterminacji kotów
w warunkach spartańskich, jakimi do pewnego stopnia były te,
w których Ŝyła na afrykańskiej farmie. O ile więc moŜna zrozumieć
konieczność walki z dziką zwierzyną w obronie ptactwa domowego
i innych zwierząt hodowlanych, o tyle nie umiem i nie potrafię
zrozumieć motywacji bohatera opowiadania Bohumila Hrabala
zatytułowanego Auteczko.
Hrabal napisał opowiadanie, w którym dzieli się szczegółami
swojego wiejskiego Ŝycia. Auteczko pisane jest w narracji
pierwszoosobowej, a wiele faktów w nim zawartych zdaje się
potwierdzać, Ŝe mamy do czynienia z doświadczeniami samego
autora. Warto w tym miejscu zaznaczyć, Ŝe Hrabal wraz z Ŝoną
urządzili sobie w Kersku, nieopodal Pragi dom letniskowy, który
odwiedzali w kaŜdej wolnej chwili. Z czasem na ich podwórko
zaczęły zaglądać bezdomne koty. Hrabal przyjaźnił się z nimi,
zaczął je regularnie dokarmiać, aŜ w końcu zyskały status „jego”
kotów. Darzył je wielką miłością, uwielbiał spędzać z nimi czas,
wędrować po okolicznych łąkach i cieszyć się tymi wyjątkowymi
chwilami, gdy koty obdarzały go swoim zaufaniem i miłością.
Niestety, jak to bywa w naturze, kotki zaczęły zachodzić w ciąŜę
i rodzić kolejne mioty kociąt, a „pan Hrabal” (tak określa siebie
bohater, powołując się na słowa innych osób, zatem mamy do
czynienia z postacią o nazwisku Hrabal, co nieuchronnie powoduje,
Ŝe wydarzenia opisane w Auteczku czytelnik utoŜsamia z biografią
samego autora) sprawiał wraŜenie, jakby Ŝył dopiero u progu
cywilizacyjnego postępu i w związku z tym w jego słowniku nie
funkcjonowało pojęcie ‘weterynaria’. Nawet przez chwilę nie brał
pod uwagę pomysłu, Ŝeby zawieźć kotki na wizyty lekarskie
i poddać je zabiegom sterylizacji. Zamiast tego decydował się
wkładać cięŜarne samice do starego pocztowego worka
i roztrzaskiwać je o okoliczne brzozy, a później – dla pewności –
rozbijać zawartość worka trzonkiem siekiery. śonę okłamywał,
twierdząc, Ŝe zabrał je do weterynarza, aby ten podał im chloroform.
Auteczko to – mimo niewielkiej objętości – jeden
z największych dramatów, jakie czytałam. Nie mogłam pojąć,
dlaczego bohater (Ŝywię niewielką nadzieję, Ŝe mamy
tu do czynienia li i jedynie z licentia poetica) funduje samemu sobie
tak wielką traumę, poniewaŜ po kaŜdej rzezi nie mógł spać w nocy,
nie mógł sobie wybaczyć, nie mógł normalnie funkcjonować.
38
O piątej rano budziły go zamordowane koty i obsiadały jego łóŜko,
patrząc nań z wyrzutem. Bohater opowiadania dokonywał
zbiorowych mordów na kotach, ale siebie takŜe emocjonalnie
„mordował”, a jedynym sensownym wyjściem z tej sytuacji
wydawało się zawiśnięcie na gałęzi brzozy, tak jak kiedyś
przepowiedziała mu to okoliczna wróŜka i znachorka.
W Ŝyciu bohatera waŜną rolę odegrało kilka kotek – między
innymi Szwarcawa, Szkarada i Auteczko. KaŜdą z tych kotek
ubóstwiał i było to uczucie wzajemne. JednakŜe gdy jego Ŝona
ciągle powtarzała: „co będziemy robili z tyloma kotami”, włączał się
w nim jakiś przedziwny instynkt, który kazał mu iść do szopy,
sięgać po stary worek pocztowy i mordować kolejne koty. Ze
wspomnień bohatera wynika, Ŝe robił to przez większość swojego
Ŝycia (takŜe w dzieciństwie), a zatem dlaczego zaprzyjaźniał się
z kotami, skoro jego przyjaźń i miłość oznaczała dla nich niechybną
śmierć? Czy w takiej sytuacji nie lepsza byłaby obojętność
i dystans? Czy kilka chwil spędzonych w ciepłym pokoju i zjedzenie
kawałków ryby morskiej było rekompensatą za przyszłą kaźń, której
ofiarą padały karmione i pieszczone wcześniej koty?
„Pan Hrabal” był (abstrahując od rzeczywistych
i biograficznie potwierdzonych problemów psychicznych autora)
szalonym masochistą, emocjonalnym kaleką, który szukał
i potrzebował cierpienia, w którym mógł tonąć. Mimo Ŝe miał
moŜliwości finansowe i warunki, aby zapewnić wielu kotom
przyzwoite Ŝycie, bez obaw o kolejne ciąŜe i mnoŜący się koci
inwentarz, to wolał wybierać pokrętne ścieŜki, które zaprowadziły
go do zamordowania ukochanego Auteczka i Szkarady, do
wyczerpania na śmierć Szwarcawy, która zachorowała (mimo
sugestii Ŝony, aby zawieźć kotkę do weterynarza, „pan Hrabal”
wolał przyciskać ją do ziemi, aŜ umarła z wycieńczenia).
Lekturze tego opowiadania towarzyszy wielki ból, poniewaŜ
niezawinione cierpienie zwierząt jest ogromną traumą dla
współczesnego człowieka. Koty, które w ostatnich chwilach swojego
Ŝycia nie rozumiały, czym sobie zasłuŜy na tak bestialską śmierć
śniły się nie tylko Hrabalowi. Z pewnością śnią się takŜe wielu
czytelnikom jego opowiadania. Tego nie moŜna czytać wyłączywszy
emocje, bo nie sposób wyłączać emocji, wtedy gdy chce się
krzyczeć na cały głos o tym, Ŝe nie do nas naleŜy decydowanie
o śmierci zwierząt, Ŝe samozwańczo nadawane prawo do bycia
katem kociego gatunku jest wyrazem naszego szaleństwa i błędnego
pojmowania roli człowieka w świecie zwierząt, którego równieŜ
stanowimy element.
39
Być moŜe ktoś (po raz kolejny) uzna to za zbędną egzaltację,
ale po lekturze Auteczka serce po prostu pęka i wielu potencjalnych
czytelników moŜe nie mieć ochoty na zgłębianie twórczości Hrabala
w obawie przed podświadomym szukaniem usprawiedliwień dla
kata Auteczka i Szwarcawy. Naiwnością byłoby sądzenie, Ŝe „pan
Hrabal” był odosobniony w swoich zbrodniczych działaniach wobec
kotów, ale czy czytanie tych drastycznych opisów moŜe
w czymkolwiek pomóc cierpiącym zwierzętom? Czy nie wystarczy
sam fakt, Ŝe dramatyczną śmierć poniosło Auteczko tylko dlatego,
Ŝe funkcjonując w świecie natury bezwolnie poddało się jej
nieubłaganym prawom?
Zestawiając refleksje Lessing i Hrabala na temat Ŝycia
w kocim świecie, stwierdzam, Ŝe bliŜsza jest mi Lessing, która takŜe
popełniła wiele błędów i wykroczeń wobec obywateli kociego
świata, ale z czasem dojrzała do tego, Ŝeby zrozumieć, jak waŜny
jest KOT w naszym Ŝyciu, jak wiele zyskujemy dzięki jego
przyjaźni, a takŜe jak bardzo bolesne jest jego odejście. Natomiast
Hrabal nie rozwijał swojej relacji z kotami, od dzieciństwa aŜ do
późnej starości zaprzyjaźniał się z nimi, a następnie eksterminował
szukając rozwiązania dla zbyt szybko rosnącej populacji. Nie
lekcewaŜę dramatu człowieka, który stał za kaŜdym uderzeniem
worka pocztowego o pień brzozy, domyślam się, Ŝe z pewnością te
uderzenia doprowadziły „pana Hrabala” na krawędź szpitalnego
parapetu 3 lutego 1997 r., ale wiem Ŝe on całymi latami na to
pracował i być moŜe po prostu tego lutowego dnia nie mógł znieść
odgłosu zegara tykającego w głowie albo te uderzenia worka o pień
brzozy były coraz silniejsze i nie dało się ich wyrzucić z pamięci,
z serca. Jedno wiem na pewno – moje Ŝycie po przeczytaniu tej
ksiąŜki juŜ nie jest takie, jakim było „przed”. MoŜe czasami po
prostu lepiej nie wiedzieć?
40
Natalia Dudkowiak
Śniadanie z kotem. O kreacji kociej postaci w opowiadaniu
i filmie Śniadanie u Tiffany’ego
Hollyday Golightly, ekscentryczna i nietuzinkowa bohaterka
opowiadania Trumana Capote Śniadanie u Tiffany’ego, pewnego
razu spotkała na spacerze kota, którego postanowiła do siebie
przygarnąć. Będąc jednak panną w nieustającej „podróŜy”, która
nigdzie nie moŜe zagrzać sobie miejsca, ba, nigdzie nie moŜe
poszukiwanego miejsca znaleźć, postanowiła kotu nie nadawać
imienia. Tak samo postanowiła nie kupować mebli. Mieszka na
walizkach, prowadząc nocne Ŝycie i nawiązując znajomości
z najbogatszymi męŜczyznami Nowego Jorku, by wreszcie intratnie
wyjść za mąŜ. Czytelnik poznaje historię bohaterki opowiedzianą
przez jej przyjaciela, równie bezimiennego narratora-pisarza,
którego sama nazywa imieniem swojego młodszego brata Freda.
Na podstawie tej historii George Axelrod napisał scenariusz
filmu, który został wyreŜyserowany przez Blake’a Edwardsa
i ukazał się w kinach pod tym samym tytułem48. Film i opowiadanie
fabularnie są do siebie bardzo zbliŜone i przedstawiają tę samą, tylko
inaczej zinterpretowaną, historię. RóŜnym interpretacjom zostaje
poddany narrator, w filmie uzyskujący toŜsamość, dorobek
artystyczny i pracę w charakterze „utrzymanki”. Ponadto bohater
opowiadania, ukrywając się w cieniu narracji, niewiele mówi
o swoich prawdziwych uczuciach względem Holly i ostatecznie
pozwala jej wyjechać. W filmie, jako Paul Varjak, jest zdecydowany
o ukochaną zawalczyć, nawet jeśli będzie to walka z nią samą.
W niewielkim stopniu zmienia się takŜe postać głównej bohaterki,
prawdopodobnie na zawsze juŜ z twarzą Audrey Hepburn, która w
filmie okazuje się być nieco bardziej czuła i zdolna do podjęcia
decyzji o zmianie swojego Ŝycia. Zmienia się takŜe kot, który jest
obok Holly i narratora-Paula trzecim z głównych bohaterów
opowiadania i filmu.
Wydawać by się mogło, Ŝe kot jest tylko ciekawym
i zabawnym „dodatkiem” do fabuły. Maskotką z sympatią
opisywaną przez narratora w utworze i ładnie prezentującą się
w kilku scenach filmu. Ale jak się okazuje, kot ma do odegrania
bardzo waŜną rolę, jest bowiem podobny do głównej bohaterki,
48 Śniadanie u Tiffany’ego, reŜ. Edwards B., 1961 [DVD, dystr. Paramount 2009].
41
a w pewien sposób jego zachowanie ilustruje jej charakter. Ponadto
od niego zostanie uzaleŜnione dwojakie zakończenie tej historii.
Narrator tak go przedstawia: „Poza tym miała kota i grywała
na gitarze. W te dni, kiedy było mocne słońce myła głowę i razem
z kotem – rudym, tygrysio pręgowanym kocurem – siadała na
schodkach przeciwpoŜarowych i brzdąkając na gitarze suszyła sobie
włosy”49. Mimo pogodnego usposobienia literacki kot jest trochę
ponury, ma zbójecki pyszczek pirata, jedno oko zlepione i ślepe,
a drugie podstępne i niecne. Jest leniwym piecuchem, który pozwala
ludziom na daleko posuniętą zaŜyłość. Holly maluje mu wąsy
czerwonym lakierem, kiedy razem wygrzewają się na słońcu,
a kaŜdy z gości na jej przyjęciu moŜe kota przytulać, głaskać
i pieścić. Pupil nie akceptuje jednak wszystkiego, między innymi
chińskiej figurki przedstawiającej koci wizerunek, syczy na nią,
prycha, aŜ wreszcie tłucze.
W filmie kot jest takŜe rudo umaszczonym zwierzęciem, które
dnie spędza przesiadując w kuchennym zlewie. Poznajemy go, gdy
zaniepokojony dzwonkiem do drzwi, próbuje obudzić bohaterkę,
stąpając po jej plecach. Jest okazem zdrowia i nie przejawia
niepokojąco pirackich cech, ale takŜe nie naleŜy do rodzaju
49 T. Capote, Śniadanie u Tiffany’ego. Harfa traw, Warszawa 1993, s. 21.
drapieŜników i zawadiaków. Najbardziej lubi mleko pite w kaŜdych
okolicznościach, na przyjęciu woli trzymać się z dala od ludzi,
chyba Ŝe moŜna się czymś trochę pobawić (przykładowo lufką
długiego papierosa). Nieszczególnie lubi psy.
Istotna i wiele mówiącą o relacji bohaterki ze swoim pupilem
scena została umieszczona na początku opowiadania i filmu.
W utworze literackim Holly opowiada Paulowi o kocie podczas
przyjęcia, na ekranizacji zaś w trakcie ich pierwszego spotkania.
Nazywa go biednym, bezimiennym pokraką – poor slob. „To trochę
niewygodne, Ŝe nie ma imienia. Ale nie mam prawa mu go nadawać.
Musi poczekać, aŜ będzie naprawdę czyjś” 50. Opowieść
o bezimiennym kocie, którego spotkała przez przypadek i który
mieszka z nią przez chwilę, to analogia Ŝycia bohaterki. Hollyday
takŜe jest bezimienna, bo naprawdę nazywa się Lulumae, nazwisko
zaś ma po męŜu, dodatkowo z Ŝadną „swoją nazwą” nie czuje się
toŜsama. Ludzie spotykają ją tak, jak tego kota, przez przypadek,
w pośpiechu. I ona takŜe nie ma domu, nie ma mebli, bo czeka na
coś lepszego, bo być moŜe coś lepszego uda jej się znaleźć.
Oboje – Hollyday, panna w nieustającej podróŜy, i kot – są na
walizkach. Ona w poszukiwaniu męŜa i miejsca, gdzie mogłaby
50 TamŜe s. 47.
42
załoŜyć dom, on w oczekiwaniu na nadanie imienia. Zbójecki
pyszczek zwierzęcia przypomina zbójecki niekiedy charakter
bohaterki: urocza, zdecydowana, bezpośrednia, postrzelona, potrafi
takŜe drapnąć, obrazić się i sfukać. Ale tak samo jak i kot, nie chowa
długo urazy, więc wybacza i zaczyna od nowa. W róŜnych scenach
dwóch omawianych tekstów zwierzę zostaje brutalnie potraktowane,
w opowiadaniu O.J. Berman w trakcie przyjęcia kopie go z irytacją,
w filmie Holly rzuca min o roletę, gdy dowiaduje się o śmierci
Freda. Z tych opresji kot wychodzi podobnie jak bohaterka
z aresztowania czy porzucenia przez portugalskiego kochanka –
skacząc na cztery łapy. W jakimś sensie te dwie postacie się
uzupełniają, bo fakt, Ŝe kot w opowiadaniu Trumana Capote
odnalazł dom, równowaŜy nagły i gorączkowy wyjazd Holly;
a decyzja powrotu po zmokniętego i przemarzniętego filmowego
kota zapada wtedy, gdy bohaterowie są juŜ w stanie ten dom mu
stworzyć.
W ostatniej, kluczowej scenie historii panny Hollyday
dochodzi do gwałtownego rozdźwięku między opowiadaniem
a scenariuszem filmu. Mianowicie literacka bohaterka Śniadania
u Tiffany’ego wysiada z taksówki mającej zawieźć ją na lotnisko
i wyrzuca kota, krzycząc za nim: „No, to wiej – powiedziała
sadzając go na ziemi. A kiedy nie odchodził, tylko podniósł swój
zbójecki pyszczek i spojrzał pytająco Ŝółtawymi oczami pirata,
tupnęła nogą: – Powiedziałam ci, bujaj się! – Otarł się o jej nogę. –
Słyszysz? Spieprzaj!”51. Ale po chwili chce po kota wrócić, jednakŜe
nie ma go tam, gdzie został porzucony. WyjeŜdŜa bez niego do
Brazylii, a moŜe do Afryki, i tylko narrator obiecuje, Ŝe dołoŜy
wszelkich starań, by go odnaleźć. I odnajduje go po kilku
miesiącach na cudzym parapecie, w cudzym ciepłym mieszkaniu,
gdzie kot zapewne ma juŜ własne imię. Natomiast w scenariuszu
w tym momencie dochodzi do zwrotu akcji: Holly porzuca swojego
kota, ale to Paul postanawia po niego wrócić. Dziewczyna, znając
prawdziwe uczucia przyjaciela, decyduje się z nim zostać, choć
z pewnością nie jest on odpowiednio zamoŜnym kandydatem na
męŜa. Duma nie pozwala jej zgodzić się na to od razu, dlatego wraca
na miejsce porzucenia zwierzaka i po prostu włącza
w poszukiwania.
Ostatnia scena opowiadanej historii jest znamienna z uwagi na
to, jakie role do odegrania przypadły rudemu bohaterowi. Przede
wszystkim moŜna powiedzieć, Ŝe kot ma bardzo duŜy wpływ na
narratora-Paula. W opowiadaniu bohater troszczy się o niego, gdy
51 T. Capote, Śniadanie..., dz. cyt., s. 122.
43
Holly przebywa w areszcie, a potem w szpitalu, zabiera go z jej
mieszkania, gdy dziewczyna przygotowuje się odjazdu i obiecuje go
odnaleźć, gdy skruszona Ŝałuje swojej impulsywnej decyzji
o pozostawieniu go w hiszpańskiej dzielnicy. Narrator dotrzymuje
słowa i odnajduje pirackiego rudzielca, ale wówczas ten juŜ do
kogoś naleŜy. MęŜczyzna podobnie zachowa się wobec dziewczyny,
pozwala jej odjechać, nie bacząc na to, Ŝe oznacza to dla niego
stratę.
Ekranizacja, zmieniając zakończenie, sprawia, Ŝe postać
zwierzęcia nabiera wyraźniejszych cech. Zachowanie Holly
uświadamia Paulowi prawdziwy wymiar jej szaleństw, dlatego
bohater postanawia postawić wszystko na jedną kartę: przyznawszy
się wcześniej do miłości, zostawia Holly w taksówce w drodze na
lotnisko i wraca się po kota. Ten arbitralnie dokonany wybór
pomiędzy nią, która przecieŜ powinna być w centrum uwagi,
a bezimiennym dachowcem, uświadamia bohaterce, jak niewiele
trzeba, Ŝeby odnaleźć dom. Wystarczy wrócić się po kota.
I ostatecznie robi to.
Znamienne jest, w jak nietuzinkowy sposób został
przedstawiony zwierzak, dosłownie w kilku miejscach tekstu
i obrazu. Jest on do tego stopnia wyraźny, Ŝe wyobraŜamy sobie
Holly zawsze z rudym kotem. Oczywiście filmowy, zagrany przez
Orangey – sławę kinową z lat 50. i 60., narzuca nam obraz bohatera
literackiego. Podobnie dzieje się z postacią głównej bohaterki. Koty
są jednak do tego stopnia wiernie odtworzone, Ŝe stanowiłyby
jedność, gdyby nie zakończenie. WyobraŜamy sobie kota-z-
imieniem na parapecie ciepłego domu, dumnego, zadowolonego
z opieki, który przymyka zdrowe oko. Filmowy kot jest zaś mokry,
zmarznięty i przestraszony, podobnie jak bohaterka, która usiłuje go
schować przed deszczem za pazuchą.
Przyglądając się fabule opowiadania i jej ekranizacji, moŜemy
wyraźnie zobaczyć, jakie znaczenie ma w historii o ekscentrycznej
pannie Golightly „jej-nie jej” kot. Jest uzupełnieniem świata
przedstawionego, wypełnia lukę komunikacyjną między bohaterami,
stanowi teŜ czynnik decydujący o interpretacji zachowań bohaterki.
Jest takŜe szczyptą humoru dodaną do nostalgicznej historii
literackiej i uzasadnia filmowy happy end. Czytelnik, jak i widz
pozostają jednak do końca nieusatysfakcjonowani, bo niezaleŜnie od
wybranego zakończenia kot otrzymał imię. Rodzi się pytanie: jak
mogła go nazwać Lulumae-Holly, jak go nazwali nowi właściciele
i czy kiedykolwiek będzie mógł do kogoś naleŜeć?
44
Paulina Biczkowska
Kot z Cheshire Andrzeja Sapkowskiego
Kot z Cheshire (ang. Cheshire Cat; w przekładzie Antoniego
Marianowicza52 Kot-Dziwak z Cheshire) to jeden z najbardziej
znanych bohaterów Alicji w Krainie Czarów (1865) Lewisa Carolla
(wł. Charlesa Lutwidge’a Dodgsona; 1832–1898). Kot słynny z tego,
Ŝe moŜe znikać i pojawiać się, kiedy chce – zazwyczaj najpierw
pokazuje się jako swój uśmiech, zawisający w powietrzu.
Nie wiadomo dokładnie, jaki jest źródłosłów tego imienia.
MoŜliwe, Ŝe Carolla zainspirowało popularne w jego czasach
powiedzenie „uśmiechać się jako kot z Cheshire” (to grin like
a Cheshire Cat), którego pochodzenie wyjaśnia kilka teorii.
Pierwsza mówi, Ŝe wywodzi się ono od pewnego malarza
z Cheshire, który na szyldach okolicznych gospód malował
uśmiechnięte lwy. Druga, Ŝe od sera z Cheshire, który miał kształt
uśmiechniętej głowy kota. Trzecia natomiast, Ŝe od rzeźby
52 Zob. L. Caroll, Alicja w Krainie Czarów, Warszawa 1993, przeł. A. Marianowicz, il. Ewa Salamon.
z piaskowca, przedstawiającej uśmiechniętą głowę kota na
wschodniej fasadzie wieŜy kościoła św. Wilfrieda w Grappenhall,
nieopodal miejsca urodzenia pisarza53.
Kot z Cheshire w powieści Carolla pojawia się trzykrotnie. Po
raz pierwszy, kiedy Alicja spotyka KsięŜną znajdującą się na
wygnaniu. W ich rozmowie padają znamienne słowa:
– […] dlaczego ten kot się tak dziwacznie uśmiecha?
– To jest Kot-Dziwak rodem z Cheshire – odpowiedziała KsięŜna –
i w tym tkwi cała przyczyna. […]54
Uśmiech okazuje się cechą właściwą Kota z Cheshire,
charakteryzuje go. Alicja spotyka Kota niedługo potem, kiedy leŜy
on na konarze drzewa (motyw ten wykorzystuje w swoim
opowiadaniu Andrzej Sapkowski), a po raz ostatni widzi go na partii
krokieta u Królowej. (Królowi Kot się nie podoba, poniewaŜ widać
tylko jego głowę. W związku z tym kaŜe Królowej rozprawić się
53 http://en.wikipedia.org/wiki/Cheshire_Cat; http://www.alice-in-wonderland.net/school/cheshire-cat.html. Data pobrania: 05.04.2011. 54 L. Caroll, dz. cyt., s. 78.
45
z nim. Ta rozkazuje: „Ściąć go!”, ale kat odmawia, poniewaŜ uznaje,
Ŝe nie moŜe odciąć głowy od tułowia, którego nie ma55).
Opowiadanie Złote popołudnie (1997) Andrzeja
Sapkowskiego, będące trawestacją Alicji w Krainie Czarów Carolla,
nie jest pierwszym opowiadaniem tego pisarza, w którym klasyczna
juŜ historia zostaje opowiedziana pod innym kątem, z innego punktu
widzenia. Autor sagi o wiedźminie sięgał m.in. po Piękną i Bestię,
Królewnę ŚnieŜkę, Królową Śniegu czy Małą Syrenkę56, na nowo je
interpretując. Podobnie uczynił z historią Carolla – jej głównym
bohaterem uczynił nie dziewczynkę, a Kota z Cheshire, tworząc
z niego równocześnie postać znacznie głębszą i pełniejszą niŜ jej
pierwowzór. Nadał mu bowiem inny status ontologiczny – w Złotym
popołudniu Kot z Cheshire pochodzi ze świata innego niŜ Kraina
Czarów i ze świata innego niŜ świat ludzki. Inna jest teŜ Kraina
Czarów, a właściwie – co istotne – Dziwów (dziwy konotują
odmienne pola semantycznego niŜ czary – są znacznie groźniejsze
i bardziej niebezpieczne, ewokują inny charakter przestrzeni, który
opisują).
55 TamŜe, s. 117, 118. 56 Za: K. Kaczor, Geralt, czarownice i wampiry. Recykling kulturowy Andrzeja Sapkowskiego, Gdańsk 2006, s. 117.
Kraina Dziwów Sapkowskiego jest krainą niebezpieczną dla
człowieka – jeśli ten do niej trafi, umrze. Jest krainą wyraźnie
odrębną – Kot z Cheshire mówi „u nas” i „u was” (ludzi) – i istnieje
poza snem Alicji. Nie jest równieŜ tylko i wyłącznie wytworem
wyobraźni Charlesa Lutwidge’a Dogdsona, literackiego alter ego
rzeczywistego autora Alicji . W opowiadaniu Sapkowskiego
oksfordzki matematyk nie wymyśla Krainy, lecz dzięki sile własnej
wyobraźni dostaje się do niej i ingeruje w nią (rajd na
Banderzwierza). Kraina rządzi się swoimi prawami (nie działają tu
na przykład prawa geometrii euklidesowej), zamieszkują ją dziwne
stworzenia i rosną osobliwe rośliny („w lesie zbłąkinie
rykoświstąkają”, „w gąszczu tumtumów i tulŜyc wesoło kląskają
peliczaple”57).
Oprócz zmiany charakteru Krainy w Złotym popołudniu
nastąpiła równieŜ zmiana imienia kot – bohater Sapkowskiego
57 A. Sapkowski, Złote popołudnie, [w:] tegoŜ, Coś się kończy, coś się zaczyna, Warszawa 2001, s. 246. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania. W nawiasie będzie podawany numer strony. Sapkowki wykorzystuje tutaj fragmenty wiersza Jabberwocky z drugiej części przygód Alicji – Po drugiej stronie lustra Carolla (Through the Looking-Glass, and What Alice Found There, London 1871) w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka (Dziaberliada) oraz Macieja Słomczyńskiego (DŜabbersmok). Zob. M. Szyjewski [Komentarze] [do:] A. Sapkowski, Złote popołudnie, http://www.sapkowski.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=412; data pobrania: 13.06.2011.
46
nazywa się Chester, dopiero później Alicja nazywa go Kotem
z Cheshire (Chester jest nazwą stolicy hrabstwa Cheshire, na co
dziewczynka zwraca uwagę). Pisarz odwraca tu kolejność
nadawania imienia tej postaci – najpierw przecieŜ był Kot
z Cheshire u Carolla, a dopiero potem Chester ze Złotego
popołudnia, ale w opowiadaniu to „Kot z Cheshire” jest imieniem
wtórnym.
W Krainie Dziwów Chester przebywa czasowo i nie jest w niej
jedynym wyjątkowym stworzeniem, co mu doskwiera. Uznawanie
tego za afront wytyka mu Archie, zwany Marcowym Zającem:
„Kiedy wreszcie zrozumiesz, Ŝe choćbyś nie wiem, jak się
wymądrzał, nikt z tu obecnych nie obdarzy cię boską czcią. Nie
jesteśmy w Bubastis, ale w Krainie…” (225). Marcowy Zając ma na
myśli miasto w staroŜytnym Egipcie, stolicę kultu Bastet – bogini
płodności i miłości, którą przedstawiano jako kota lub kobietę
z głową kota, będącego jej świętym zwierzęciem58.
58 http://pl.wikipedia.org/wiki/Bubastis; http://pl.wikipedia.org/wiki/Bastet. Data pobrania: 05.04.2011. Bubastis to równieŜ w komiksie Watchman czerwono-czarna genetycznie zmodyfikowana rysica, jedyny prawdziwy przyjaciel Ozymandiasa ([za:] http://www.ifanboy.com/content/articles/The_Top_10_Most_Interesting_Comic_Book_Pets. Data pobrania: 05.04.2011.
Wyjątkowość Chestera potwierdza jego erudycja – kot
posługuje się licznymi językami (włoskim, łaciną, francuskim,
angielskim oraz niemieckim), niemniej nie tylko on – Kapelusznik
i Archie równieŜ znają języki obce i uŜywają ich. Ten ostatni uwaŜa,
Ŝe Chester po prostu popisuje się elokwencją, mającą dowieść jego
wyŜszości nad innymi stworzeniami. Co nie jest wykluczone,
poniewaŜ kot bywa w stosunku do innych złośliwy (o znajomym
nietoperzu mówi: „[…] to [bycie hałaśliwym, upierdliwym
i męczącym] było w zasadzie wszystko, co Radetzky potrafił”) oraz
ma niezbyt pochlebne zdanie o nich [Alicję, w którymś momencie
określa krótko: „idiotka” (217)].
Chester w ten sposób starannie buduje swój wizerunek [i dba
o swój prestiŜ równocześnie – „Gotów pomyśleć, Ŝe nie jestem
wszechwiedzący. PrestiŜ, jak to mówią, über alles” (230)], który
musi być adekwatny do tego, kim jest w rzeczywistości. A jest nie
byle kim –jest postacią z kociej mitologii, kocim królem [kot
z Anglii zwraca się do niego „Wasza Miłość” i „ Your Grace” (230,
231)]. Jest jednak jeszcze kimś znacznie potęŜniejszym. Mówi
o sobie:
47
– Imię moje legion […]. – Dla przyjaciół Malignus, princeps
potestatis aeris. Jestem jednym z tych, którzy krąŜą, rozglądając się,
querens quem devoret. Na wasze szczęście tym, co chcemy poŜreć,
z reguły są myszy (234).
Chester jest demonem, do czego przyznaje się wprost – określenia,
których uŜywa („imię moje legion”, „princeps potestatis aeris” oraz
„querens quem devoret”), to określenia z Pisma Świętego odnoszące
się do złych duchów (odpowiednio: Mk 5,9 i Łk 8,30; Ef 2,2;
1 P 5,859). Kot z Cheshire Sapkowskiego jest demonem
zwiastującym (przynoszącym) śmierć. MoŜna się nawet pokusić
o określenie, Ŝe jest w pewnym sensie kocią kostuchą, poniewaŜ ma
moc decydowania o kocim Ŝyciu lub śmierci (kotce Alicji, która
wymrucza z niej chorobę, nie pozwala umrzeć, mimo iŜ tak powinno
się stać).
Chester, będąc demonem, moŜe swobodnie przenosić się
w czasie i przestrzeni (na przykład do czternastowiecznej Florencji
lub wiktoriańskiej Anglii), moŜe takŜe złamać kaŜdy zakaz. To, co
jednak naprawdę daje mu władzę, to fakt, Ŝe stoi za nim potęga
autorytetu, „jedynego autorytetu, jaki akceptuje kot” (233) – mocy
nieziemskich. Sapkowski wykorzystuje tutaj nie tak rzadkie 59 Zob. M. Szyjewski, dz. cyt.
przekonanie, Ŝe koty słuŜą siłom nieczystym, jednocześnie
podkreślając kocią niezaleŜność, która nie zaakceptuje Ŝadnego
innego, „mniejszego” autorytetu.
RównieŜ w innych miejscach w swoim opowiadaniu
Sapkowski humorystycznie podchodzi do ludzkiego postrzegania
kotów i przypisywanych im cech. Jedna z wypowiedzi Chestera jest
na przykład dosłowną ilustracją przekonania, Ŝe koty często ignorują
ludzi i chodzą własnymi ścieŜkami: „Ja, będąc kotem, naturalnie
olewałem ich wyłączne prawa. Olewałem, nawiasem mówiąc,
wszelkie prawa” (218). Chester nie zgadza się natomiast ze
stwierdzeniem, „[…] Ŝe koty są fałszywe, Ŝe nie przywiązują się do
ludzi, lecz wyłącznie do miejsc” (233) i w tej kwestii jest gotów
bronić kociego honoru.
Kot z Cheshire, mimo iŜ, jako demon, jest pewien swojej
potęgi i ma poczucie własnej wyŜszości, obdarzony jest równieŜ
zdrowym dystansem do siebie samego i do mocy, którymi
dysponuje. WyraŜa się on m.in. poprzez autoironię: „Jestem kotem.
Mam dziewięć Ŝywotów. Nie wiem jednak, czy mówiłem wam,
osiem juŜ wykorzystałem” (240). Ironia w tym zdaniu odnosi się
takŜe do nieśmiertelności przypisywanej kotom przez ludzi. Motyw
48
ten pojawia się równieŜ w rozmowie Chestera z Charlesem
Lutdwidgem Dodgsonem:
– Jesteś w stanie iść? Twoje rany…
– Jestem kotem.
– Byłbym zapomniał. Jesteś Kotem z Cheshire (245).
„Jestem kotem” w tym kontekście znaczy „jestem niezniszczalny”.
I nie tylko dlatego, Ŝe Chester jest t y m kotem, tzn. kocim
demonem, ale takŜe dlatego, Ŝe w ogóle jest kotem. To
przeświadczenie o kociej nieśmiertelności być moŜe bierze się stąd,
iŜ potrafią one przeŜyć upadek z wysokości, chodzić po płotach
i dachach, nie robiąc sobie krzywdy, pojawiają się i znikają, wracają
po długiej nieobecności.
Kocie znikanie i pojawianie się w osobie Kota z Cheshire
zostało doprowadzone do granic, poniewaŜ potrafi on rzeczywiście
zdematerializować się w czyjejś obecności. Chester oczywiście
równieŜ zna tę sztuczkę i demonstruje ją przed Alicją, choć stara się
jej wmówić, Ŝe to, Ŝe przestaje go widzieć, wynika z faktu, Ŝe jej
mózg przestaje funkcjonować i zaczyna umierać. Demaskuje go
Archie, mówiąc, Ŝe znikając przed dziewczynką, Chester tylko się
popisywał.
Zawieszony w powietrzu uśmiech [imponujący, choć
Sapkowski nie opisuje go nigdzie wprost: „ziewnąłem, demonstrując
siekacze, kły, łamacze, przedtrzonowe i trzonowce, łącznie całą
kupę zębiny i szkliwa” (238)] widzi Charles Lutwidge Dodgson,
kiedy wchodzi do pokoju chorej i majaczącej Alicji. Widzi go
równieŜ podczas swojego ostatniego spotkania z Chesterem na
pikniku nad brzegiem Tamizy – ten uśmiech wciąŜ pozostaje
atrybutem Kota z Cheshire Sapkowskiego, lecz przy wszystkich jego
innych niezwykłych cechach, przestaje być tą najbardziej wyjątkową
(jak jest u Lewisa Carolla), staje się jedną z wielu.
Chester jest w pewnym sensie antybohaterem – to złośliwy,
mający poczucie własnej wyŜszości demon śmierci, który jednak
potrafi przejąć się losem innych (Alicji, jej kotki, Charlesa
Lutwidge’a Dodgsona) i przyjść im z pomocą, choć załatwia przy
okazji własne interesy (rozprawa się z Les Couers Mab; wygrywa
flaszkę w zakładzie z Archim). MoŜna powiedzieć, Ŝe Kot
z Cheshire Sapkowskiego jest przykładem bohatera
postmodernistycznego, który porusza się w świecie składającym się
z elementów kulturowo rozpoznawalnych (wątek główny
49
opowiadania, nietoperz Radetzky itp.). Takie potraktowanie historii
naleŜącej do klasyki literatury światowej jest jednym ze sposób na
jej ponowne odczytanie, na nadanie wydobycie kolejnych sensów.
Dawid Adrjanczyk
Tomasza Kołodziejczaka koci Dotyk pamięci
I. Kot w kulturze ziemskiej i kulturze Regelis
Faktem powszechnie znanym, ale wartym odnotowania w toku
dalszych rozwaŜań, jest szczególnie uprzywilejowane miejsce kota
w kulturze. W tym miejscu zaledwie wspomnijmy połączony
z mumifikacją kult kotów w staroŜytnym Egipcie, wierzenia
starogermańskie łączące je z boginią Freją, wyjątkowe przywiązanie
do tego zwierzęcia w kręgach religii islamskiej, czy popularną po
dziś dzień wiarę Japończyków w moc Maneki-Neko – kotów-
talizmanów, mających na celu sprowadzenie pieniędzy i szczęścia.
NaleŜy jednak pamiętać, Ŝe równolegle z dobra sławą rozwijała się
negatywna kocia mitologia. Zasygnalizujmy jedynie postrzeganie
kota jako atrybutu czarownicy w średniowiecznej Europie, czy
demoniczne wcielenie kota-nekromanty – znanego z japońskiego
folkloru kota Bakeneko. Jednocześnie naleŜy zaznaczyć, iŜ
rozstrzyganie o genezie tego kulturowego fenomenu, skądinąd –
50
bardzo intrygującego, nie leŜy w intencji niniejszego referatu. Mając
na uwadze powyŜsze rozwaŜania, nie dziwi fakt, iŜ to właśnie kot
stał się zwierzęciem najbardziej uprzywilejowanym
w fantastycznym świecie przyszłości wykreowanym przez Tomasza
Kołodziejczaka na potrzeby opowiadania Dotyk pamięci. Co warto
odnotować, miasto-kolonia umiejscowione na pustynnej planecie
Regelis, gdzie rozgrywa się akcja utworu, nie jest konstruktem
rzeczywistości alternatywnej. Choć sama planeta została
zamieszkana przez ziemskich kolonizatorów niespełna trzydzieści
lat przed opisywanymi wydarzeniami, to czas wydarzeń moŜna
określić jako bliŜej niesprecyzowaną przyszłość. Cywilizacja
zamieszkująca Regelis jest kontynuacją ludzkiej egzystencji na
Ziemi. Co za tym idzie, nie moŜna uciec od wraŜenia, iŜ ten nowy
świat został uformowany w wyniku kulturalno-religijnego kolaŜu.
Mamy w nim do czynienia z elementami charakterystycznymi dla
kręgu religii islamskiej (wyznaniowy charakter miasta kolonii,
fonetyka nazw własnych, niektóre tradycje), czy kultury hinduskiej
(społeczeństwo zhierarchizowane kastowo, rytuały obmywania się
w świętej rzece Kadlish).
Kot w tym świecie pełni rolę priorytetową. Jest to
najwaŜniejsze ze zwierząt sprowadzonych na Regelis i zarazem
pewien, uŜywając określenia metaforycznego, okruch pamięci
o minionym, ziemskim Ŝyciu. Święte koty Mau z Regelis, czczone
przez wyznawców Zwojów – jedynej religii panującej na tej
planecie, róŜnią się jednak od ziemskich kotów domowych. Rasa ta
przeszła pewne wzmacniające modyfikacje genetyczne, które
skutkują wydłuŜeniem ich Ŝycia nawet do trzydziestu lat, mimo iŜ,
za sprawą róŜnych chorób, rzadko doŜywają takiego wieku. Te
transgeniczne zwierzęta rodzą się juŜ dojrzałe, kocięta nie są ślepe
i od razu potrafią chodzić. Mogą nawet, choć jedynie w teorii,
przyjmować te same pokarmy, co dorosłe osobniki. MoŜna więc
sądzić, iŜ to, Ŝe przez pierwsze dni pozostają przy matce jest jedynie
atawistyczną pozostałością sprzed genetycznej mutacji.
Tekst Dotyku pamięci rozpoczyna cytat z Prawa Kast,
zapisanego na jednym ze Zwojów stanowiących fundament prawny
i obyczajowy obowiązujący na Regelis. Brzmi on następująco:
Jeden jest Bóg, który ma dziewięć imion. KaŜde imię włada
swoim ludem, który innym imionom słuŜyć nie moŜe. Dziewięć ludów
tworzy jedno ciało Wiernych60.
60 T. Kołodziejczak, Dotyk pamięci, [w:] tegoŜ, Trzynaście kotów: antologia, oprac. D. Górska, M. Kowalski, Warszawa 1998, s. 209.
51
JeŜeli zatem uznać dziewięć imion Boga za toŜsame
z utrwaloną w kulturze, a wywodzącą się z wierzeń ludowych, liczbą
kocich Ŝyć, zdamy sobie sprawę, iŜ to właśnie kot staje się
fundamentem wiary i obiektem czci mieszkańców pustynnej planety.
Zwierzę to moŜna utoŜsamić zatem z samym państwem
funkcjonującym jako organizm religijny, poniewaŜ jego struktura
społeczna, a co za tym idzie struktura władzy, opiera się na bardzo
restrykcyjnej hierarchizacji. Przywołajmy chociaŜby, obecny
w tekście, dychotomiczny podział na kasty Posłusznych i Czystych,
którym w praktyce nie wolno między sobą nawet rozmawiać. To
uwarstwowienie społeczne ma ścisłą konotacje z wiarą w dziewięć
kocich Ŝyć. Kot-Bóg przewodziłby w tym rozumieniu kaŜdej kaście
z osobna i wszystkim jednocześnie.
II. Kot jako symbol
Na płaszczyźnie fabuły to właśnie kot, mimo iŜ umieszczony
niejako w drugim planie, odgrywa w opowiadaniu Kołodziejczaka
rolę kluczową. Dotyk pamięci jest to historia nieszczęśliwej
i niemoŜliwej do spełnienia miłości dwojga młodych ludzi, dla
których główną przeszkodą na drodze do szczęścia jest ich
pochodzenie. Kazziz i Maraena pochodzą z odrębnych kast,
a wspomniane juŜ wcześniej restrykcyjne prawo obyczajowo-
religijne, zapisane na staroŜytnych egipskich Zwojach, uniemoŜliwia
im, po odbyciu szeregu obrzędów inicjacyjnych i osiągnięciu
pełnoletniości, jakikolwiek wspólny kontakt.
Oprócz wzajemnej fascynacji i przyjaźni trwającej od czasów
dzieciństwa, łączy ich takŜe posiadanie kotów, które towarzyszyły
im we wspólnych zabawach. Wydaje się, iŜ to właśnie od momentu
śmierci kota Maraeny – Beroja, oboje uzmysławiają sobie podwójny
wymiar straty, która czeka ich po mających nastąpić obrzędach
inicjacyjnych.
– Nie ma go – powiedziała cicho do siebie, jakby w ogóle nie słuchała słów Kazziza. – Nie ma Beroja.
– Koty Ŝyją krócej niŜ my.
–Ale ty nie Ŝyjesz krócej niŜ ja […]. Urodziłeś się tylko dziewięć miesięcy przede mną. A jednak teraz odchodzisz. Dlaczego? 61
Sukcesywne łamanie zakazu spotykania się doprowadza
w końcu do postawienia zakochanych przed wymiarem
sprawiedliwości. Po zapadnięciu wyroku, który zakładał, iŜ nigdy
61 TamŜe, s. 225.
52
więcej w Ŝyciu nie będą mogli się zobaczyć, jedynym łącznikiem
pomiędzy nimi oraz ich uczuciem stał się kot Oronk, potomek kotki
Kazziza – Bredy. Sam Kazziz nazywa go posłańcem – niemym
i głuchym, nieświadomym swej roli, a jednak przenoszącym
muśnięcie dłoni, ciepło i oddech. Pamięć62. Ta głęboka wiara obu
stron, iŜ druga osoba dotykała i głaskała kota, który nauczył się
przemieszać pomiędzy ich domami pozwala zakochanym
egzystować i pielęgnować zakazane uczucie. Kot w ich relacji staje
się nośnikiem informacji, uczucia i emocji, a zatem swego rodzaju
medium pamięci o ich wspólnej miłości. Jest takŜe wiernym
przyjacielem, który wydaje się wiedzieć i doskonale rozumieć, w jak
trudnym połoŜeniu znalazła się ta relacja, nawet pomimo tego, iŜ
Kazziz, jak pokazuje powyŜszy cytat, postrzega go jedynie jako
nieświadome swej roli narzędzie. Jednak kot Oronk odnalazł dom
Kazziza na drugim końcu miasta i nauczył się przemieszać między
nim a domem Maraeny zupełnie sam. Czy zatem załoŜenie, iŜ jest to
działanie nieuświadomione nie byłoby zbytnią naiwnością?
Dotychczasowe rozwaŜania pozwoliły utoŜsamić kota z Bogiem,
państwem, takŜe ze strukturą społeczną opisywanej rzeczywistości.
Kiedy jednak pochylić się nad szczególnym rodzajem połączenia
62 TamŜe, s. 231.
pomiędzy Kazzizem i Maraeną zdajemy sobie sprawę, Ŝe ich miłość
istnieje o tyle, o ile mogą o sobie wzajemnie pamiętać. Kot, będący
łącznikiem między ich uczuciem, w wyniku pewnego przeniesienia
znaczeń, faktycznie staje się samym uczuciem. To właśnie Oronk
jest posłańcem, który przyjmuje pieszczoty, stając się tym samym
ekwiwalentem zakochanych. W tym kontekście otwarte zakończenie
utworu, uświadamiające, iŜ kot-przekaźnik w niedługim czasie
umrze, jawi się juŜ nie tylko jako koniec kontaktu między Kazzizem
i Maraeną, ale takŜe jako symboliczny koniec ich miłości, która
przetrwała w rozdzieleniu trzydzieści lat (będących odpowiednikiem
i tak nadspodziewanie długiego Ŝycia Oronka). Kot w tym
odczytaniu urasta do metafory miłości. ZauwaŜmy, iŜ jest on
w pewnym sensie nawet ekwiwalentem dziecka, a to za sprawą
zawartej w tekście sugestii, iŜ jest potomkiem tych kotów, które
zakochani mieli od czasów dzieciństwa – Bredy i Beroja. Świadczyć
o tym miałaby róŜowa plamka na nosie Oronka, taka sama, którą
posiadał wcześniej kot Maraeny. W opowiadaniu informacja ta
podana została jedynie jako domysł siostry Kazziza, która nazywa
go „kotkiem berojopodobnym”, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby
tak właśnie interpretować jego pochodzenie. Nie da się takŜe uciec
od postrzegania Oronka jako kolejnego wcielenia Beroja, być moŜe
53
to właśnie dlatego, dzięki nagromadzonej informacji karmicznej, kot
tak łatwo odnajduje dom Kazziza. Kot, w wymiarze
reinkarnacyjnym, staje się uosobieniem pamięci nagromadzonej,
istotą zdolną do jej kumulowania, takŜe za sprawą wielości Ŝyć,
wyraŜonej symboliczną liczbą dziewięciu. A przecieŜ to właśnie
pamięć jest fundamentem miłości Kazziza i Maraeny.
Na zakończenie pozostaje odpowiedź na pytanie
fundamentalne, zresztą postawione w utworze przez samego Kazzia.
Czy to kocie posłannictwo, jak sam je określa, było dla zakochanych
przekleństwem pamięci, czy błogosławieństwem, które pozwalało
pamiętać? Czy zatem samo pamiętanie jawi się jako wartość
pozytywna czy negatywna? BliŜsza mojej ocenie wydaje się jednak
odpowiedź pierwsza. Być moŜe to tylko mikroskopijny gest, ale
uwaŜam, iŜ trwająca przez lata pamięć o miłości jest takŜe
podjęciem pewnej próby wyrwania się z gorsetu religijnego państwa.
W tym wymiarze, postawa konsekwentnego oporu wydaje się
piękna, a takŜe godna naśladowania i podziwu, na równi z wizją
niebywale głębokiego uczucia.
Agnieszka Kutuzow
Śmieszny Kot Simona
Rezolutny bohater filmów i rysunków Simona Tofielda bawi juŜ 30
milionów widzów63. Co sprawia, Ŝe kot prowokuje nas do śmiechu?
Komizm to „właściwość charakterystyczna dla pewnych
konfiguracji zjawisk spotykanych w Ŝyciu lub przedstawianych
przez sztukę, wywołująca u obserwatora, mogącego być
równocześnie uczestnikiem lub sprawcą takich konfiguracji, reakcję
w postaci śmiechu i wesołości wykluczającą zarazem silne emocje
negatywne, jak np. trwogę, odrazę, rozpacz czy litość”64. Oglądanie
przygód tytułowego kota i utrapień jego pana na pewno budzi
wesołość. Komizm występujący w Kocie Simona. Sam o sobie65 jest
oparty na konstrukcji bohatera komicznego oraz sytuacji w jakiej się
63 http://www.simonscat.com/book_pl.html. 64 Komizm [w:] Słownik terminów literackich, pod red. J. Sławińskiego, wyd. 2 poszerz. i popr., Wrocław 1989. 65 Simon Tofield, Kot Simona. Sam o sobie, wyd. 1, Warszawa 2009.
54
znajduje66. Postacie występujące u Simona Tofielda to właściciel
kota - Simon, pies siostry Simona, krasnal ogrodowy, gama
róŜnorodnych zwierzaków (katów i ofiar jednocześnie) oraz
najwaŜniejszy dla nas kot. Kocur zewnętrznie nie wyróŜnia się
niczym szczególnym. Jest typowym kotem. W kwestii charakteru,
jak na bohatera komedii przystało, łączy w sobie stereotypowe,
czasem sprzeczne cechy wszystkich kotów. Jest zwinny i niezdarny,
nadpobudliwy i leniwy, jest pupilem i niezaleŜnym indywidualistą,
zawsze ma ochotę na posiłek, a jego komfort i rozrywki są dla niego
najwaŜniejsze. Kilka rysunków przypomina nam o dumnej kociej
historii. To połączenie „domowego tygrysa”67 z egipskim obiektem
kultu i szablo zębną bestią gotową do ataku. Jest kotem totalnym,
„everykotem”, „kaŜdy zna takiego kota jak kot Simona”68.
Reszta bohaterów jest zdeterminowana przez podstawowe,
charakteryzujące cechy. Poprzez kontakt „typów” z „nadkotem”
rodzi się komizm sytuacyjny, oparty na gagach, przypominających
niekiedy styl slapsticku. Relacje między bohaterami a kocurem są
zróŜnicowane. Najczęściej postacie mają sprzeczne dąŜenia, co
66 Podział za M. Głowiński, A. Okopień - Sławińska, J. Sławiński, Zarys teorii literatury, wyd. 3, Warszawa 1972. 67 Określenie uŜyte w reklamie popularnej karmy dla kotów. 68 http://www.simonscat.com/book_pl.html.
powadzi do błahego konfliktu, którego rozwiązanie prowadzi do
poraŜki jednej ze stron. Ta przegrana w małej wojnie interesów
budzi w odbiorcach pobłaŜliwy, pełen humoru uśmiech. Jednym z
najlepszych przykładów ilustrujących powyŜszy schemat jest cykl
rysunków z Kot Simona. Sam o sobie poświęconych walce między
Simonem usiłującym zabrać pupila na zabieg do weterynarza,
a potencjalnym pacjentem, który za wszelką cenę pragnie uniknąć
tej wycieczki. Zwierzak chowa się, ucieka, stawia fizyczny opór,
sabotuje wysiłki pana. Frustracja właściciela i upływ czasu do
wizyty są ukazywane za pomocą zmiany wyglądu męŜczyzny. Jego
odzieŜ została poddana coraz większej destrukcji, a wyraz twarzy
waha się od zniecierpliwienia poprzez rozpacz, aŜ do szaleństwa.
Mamy wraŜenie, Ŝe kot zatryumfował. Simon będąc w gabinecie
weterynarza, odkrywa podstęp, zamiast spodziewanego kota
wyjmuje z boksu pluszowego misia. Na sąsiednim rysunku widzimy
kota zajadającego popcorn przed telewizorem. Współczujemy
Simonowi, cieszymy się wraz z kotem. Jednak na następnej karcie
widzimy kocura z charakterystycznym kołnierzem zamkniętym
wokół jego szyi. Nie byliśmy świadkami tego boju. Klęska jest
wymowna.
55
W kontakcie z Simonem lub psem jego siostry kot często wygrywa.
PoraŜek doznaje w zetknięciu ze złośliwością przedmiotów
martwych. Przedmioty lubią się tłuc w jego obecności, on sam zbyt
często spada ze śliskich powierzchni, nie moŜe wydostać się
z pułapek, w które nienaumyślnie wpada. Ale prawdziwym
problemem kocura są róŜne drobne zwierzęta: ptaki, myszy, kret.
Główny bohater niezraŜony wciąŜ ponawia próby upolowania jakiejś
istoty, lecz nieustannie towarzyszy mu pech. Czasem niedoszłe
ofiary przejmują inicjatywę i zamiast kornie dać się zjeść podejmują
działania skutecznie odstraszające drapieŜnika. Tak było w czasie
jednego z polowań przedstawionym w Kot Simona. Sam o sobie.
Myszy, prawdopodobnie znuŜone zabawami w stylu Toma
i Jerry'ego, wzięły w niewolę krasnala ogrodowego, z którym koci
bohater jest w przyjaźni. Zagroziły destrukcją skrzata. Aby go
ocalić, ulubieniec Simona musiał podporządkować się gryzoniom
i posłuŜyć im jako środek transportu. Wbrew naturze myszy miały
władzę nad kotem!
Wyobraźnia Simona Tofielda krąŜy wokół kilku tematów
szczególnie waŜnych dla kociego Ŝywota. Na potrzeby pracy
nazwijmy je motywami, gdyŜ dobrze wpisują się w definicję Janusza
Sławińskiego69. Wśród motywów na plan pierwszy wybija się
polowanie na ptaki. Kot podchodzi do niego z duŜą inwencją
i zaangaŜowaniem, to właśnie podejście bohatera jest
indywidualizującym członem motywu. Z pozoru akcja na rysunkach
przebiega według schematu. Jest czający się kot, drzewna sceneria.
Jednak coraz dziwniejsze, coraz bardziej pomysłowe wybiegi kota
bronią się przed zarzutem wtórności. I tak oglądamy kota udającego
karmnik, kota wabiącego potencjalne ofiary kolbami z karmą,
chowającego się w budce dla ptaków, zwisającego z gałęzi z szeroko
otwartym pyszczkiem, który wróble czy sikorki powinny pomylić
z wejściem do domku. Sceny z polowań nakładają się na siebie.
Kiedy pojawia się nowy rysunek, w pamięci odbiorcy odŜywają
wszystkie poprzednie pomysły kota, a efekt komiczny zostaje
skumulowany.
Czasem sytuacja ulega odwróceniu i w róŜnych okolicznościach kot
Simona robi dokładnie tę samą rzecz. A raczej gest. Polega on na
demonstracyjnym uniesieniu palca wskazującego w kierunku
69 "Cechą motywu jako jednostki konstrukcyjnej jest dwuczłonowość; moŜna w nim wyróŜnić człon indywidualizujący, związany z umiejscowieniem motywu w konkretnym świecie przedstawionym utworu, oraz człon systematyzujący, który odpowiada powracalności tego motywu w całej historycznoliterackiej klasie utworów." J. Sławiński, Motyw [w]: Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, tom 1, Warszawa 1984.
56
szeroko otwartego pyszczka i stał się jednym z najbardziej
rozpoznawalnych przymiotów bohatera70. Kot jest w stanie oznajmić
chęć na posiłek w kaŜdej sytuacji, niezaleŜnie od kondycji
właściciela. Odbiorcy oczekują, w którym momencie gest się
pojawi, choć Simon Tofield kaŜe zwykle czekać do końca filmu lub
cyklu rysunków, uŜywając go jako pointy. Gest kota, mimo Ŝe
manifestuje jedną z głównych kocich potrzeb, w swojej naturze koci
nie jest. Jeśli uwaŜnie przestudiować Kot Simona. Sam o sobie,
dochodzimy do wniosku, Ŝe w kreacji kota często uŜyte zostały
róŜne formy antropomorfizacji. Przejawia się ona przewaŜnie
w wykonywaniu czynności i uŜywaniu przedmiotów
zarezerwowanych dla człowieka. Kot korzysta w polowaniu ze
skomplikowanych pułapek i narzędzi (np. lornetka), stosuje
kamuflaŜ. Gra w warcaby ze skupieniem szachisty. Siedząc przy
akwarium, uwaŜnie studiuje menu. A w trakcie korzystania z kuwety
czyta gazetę. Kot Simona będąc esencją tego co kocie, jest
jednocześnie zaskakująco ludzki.
PowyŜsza klasyfikacja jest próbą odpowiedzi na pytanie, dlaczego
kot Simona bawi. Wydawcy ksiąŜki pt.: Kota Simona. Sam o sobie
zwracają uwagę na niezdarność kocura, jego nadwagę i irytujące
70 Jest nawet parodiowany przez ptaki występujące w Kocie Simona. Sam o sobie.
kocie przywary jak zostawianie kłaczków, darcie zasłon,
zajmowanie łóŜka właściciela71. Widzimy jednak pewną
pobłaŜliwość w kreacji kota. Nie moŜna przystać na stwierdzenie, Ŝe
pupil Simona jest tylko aktualizacją kociego stereotypu. Jest
hiperbolizacją kota. Nic dziwnego, Ŝe zapanował nad Simonem
i wyobraźnią fanów.
71 http://www.simonscat.com/book_pl.html
57
Karolina Cierzan
„Zamieni ę 3 koty na męŜa”– kot jako certyfikat staropanieństwa
Zamienię 3 koty na męŜa, gratis dam mamusię.
K.L. 72
[…] nad łóŜkami palmy, w oknach kwiatki
Na stoliku kart zuŜytych talia
Drzemie stary kot na starym ganku
Stare piosnki, szpak staruszek śpiewa
Zaś królują w tym starym mieszkanku
Stare panny Rozalia i Ewa […]
Artur Oppman , Trzy boginie
Stara panna, wedle stereotypu, to istota o bardzo ubogim Ŝyciu
uczuciowym, rozchwiana emocjonalnie, zawistna i zgorzkniała. To
mumia, hodująca paprotki lub kaktusy, wędrująca wśród
zakurzonych bibelotów. Zazwyczaj polonistka. Rasowa „stara panna
72 K.L., Zamienię trzy koty na męŜa, http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,66725,7224041,Zamienie_3_koty_na_meza.html, data pobrania: 10.03.2011.
to brzydka, zaniedbana okularnica. Jej świat to ksiąŜki (w chwili
obecnej być moŜe internet). Kopalnia kompleksów, które
w rozmaity sposób kompensuje. Stara panna krytykuje, piętnuje,
ocenia i się mści. Stara panna zazdrości ładnym dziewczynom. Stara
panna jest złośliwa […]” 73. Udaje, Ŝe dobrze jej bez męŜczyzny,
a w rzeczywistości męŜczyzn nienawidzi. Nie ma poczucia humoru,
ma za to garb bądź inny mankament. Kto się urodził starą panną, ten
nią na wieki pozostanie. Tej duszy i natury nie da się wyplenić.
Uwaga – nawet zamąŜpójście moŜe się okazać nieistotnym
szczegółem, zupełnie nieprzeszkadzającym w staropanieństwie.
Kot – certyfikat staropanieństwa
Przez dekady stare panny musiały znosić przykre skojarzenia
swojego stanu cywilnego z posiadaniem w domu kota. Oczywiście
fakt, iŜ hodowali je równieŜ kawalerowie, małŜeństwa, takŜe całe
rodziny z dziećmi, nikogo nie interesował. Zastanawiające jest,
czemu w ogóle łączenie niezamęŜnych panien z obecnością kotów
w ich Ŝyciu przetrwało tak długo i skąd się wzięło.
73 Syndrom starej panny, http://nie-bijcie-mnie.blog.onet.pl/SYNDROM-STAREJ-PANNY,2,ID353467776,n, data pobrania: 10.03.2011.
58
Niektórzy śmieją się, Ŝe skoro stare panny „nie mają chłopów,
to śpią z kotami”, „tak kobiety angaŜują puste ręce i puste serca”.
Psychologowie twierdzą, Ŝe stereotyp starej panny z kotem nie jest
zupełnie pozbawiony podstaw. Bardzo często zdarza się bowiem, Ŝe
kobiety, które z róŜnych względów nie mają dzieci, rekompensują
sobie ich brak, przygarniając zwierzęta. Śpią z nimi i je ubierają.
Decyzja o zaopiekowaniu się kotem często wynika z chęci
stworzenia namiastki rodziny. W ten sposób chcą zapełnić pustkę
lub sprawdzić, czy poradzą sobie z odpowiedzialnością. Kot
sprawia, Ŝe nie czują się samotne, mają pod opieką istotę, którą
mogą otoczyć czułością. Obecność tych zwierząt budzi pozytywne
emocje, ma dobry wpływ na poczucie komfortu psychicznego,
stanowi wsparcie łagodzące napięcia, stres, samotność, smutek i inne
negatywne uczucia.
Spora grupa osób sądzi, Ŝe dopóki 30-latka (magiczna granica)
nie ma w domu kota, nie jest starą panną. Inni zaś twierdzą, Ŝe jeden
kot nie wystarcza – atrybutem starej panny z krwi i kości jest koci
tercet. Kot domeną starej panny jest i basta! W wypadku jednak,
gdyby kocie grono niebezpiecznie zwiększało swoją liczebność,
czyha na stara pannę inna etykieta, bardziej niŜ w Polsce –
popularna w USA – starej kociej wariatki (figurkę Crazy Cat Lady
wraz z jej kocią gromadą moŜna nabyć za jedyne siedemnaście
dolarów).
Choć niektórzy twierdzą, Ŝe bardziej niŜ mąŜ przydałby się
starej pannie kustosz, warto się przyjrzeć temu, na jakich zasadach
dokonuje ona wyboru pomiędzy kotem a męŜczyzną.
Istnieje niemało podobieństw między kocim a męskim
Ŝywotem, głównym zaś jest to, Ŝe przez całe Ŝycie hobby jednych
i drugich pozostaje drzemka, a swoje kwalifikacje w tej dziedzinie
skłonni są podnosić nieustannie. Nieskorzy są teŜ przedstawiciele
obu ras – kociej i męskiej – do wyjaśniania powodów całodziennych
zniknięć.
A moŜe kot jest po prostu lepszy od męŜczyzny?
• Koci zarost nie przeszkadza, nie drapie, nie powoduje
podraŜnień, a – wręcz przeciwnie – delikatnie muska, pieści.
Kocie wąsy – wibrysy – są niezwykle wraŜliwie, gdyŜ
wyposaŜone w około dwieście włókien nerwowych, działają na
zasadzie systemu radarowego (wyczuwają wszelkie
przeszkody). Dzięki nim koty w absolutnych ciemnościach są
w stanie bezszelestnie przejść przez zastawiony róŜnymi
59
rzeczami pokój. Kota z rzędem temu, kto wskaŜe męŜczyznę
z takimi zdolnościami!
• Koty charakteryzują się niezawodnym słuchem, męŜczyźni –
niekoniecznie!
• MęŜczyzna rzadko kiedy dostrzega zmianę fryzury lub nowy
strój. Skoro kot widzi siedem razy wyraźniej od człowieka,
z pewnością nie sprawia mu to problemu.
• Kiedy koty ocierają się o najlepszą przyjaciółkę, nie trzeba
wywoływać awantury ani tym bardziej wynajmować
prywatnego detektywa, bowiem zazdrość w ogóle w tym
wypadku nie wchodzi w rachubę.
• Nie trzeba udawać, Ŝe podoba się to, co kot przywlecze do
domu, a nawet jeśli ofiaruje zdechłą mysz – mamy pewność, Ŝe
to podarunek całkowicie bezinteresowny.
• Kot nie przymusza raczej do tego, by spędzać czas z jego
matką. Nie proponuje takŜe wieczorów z kolegami i transmisją
meczu piłki noŜnej w telewizji.
• Nie narzeka na jedzenie z puszki. Niebywałą zaletą jest teŜ
fakt, Ŝe moŜna przed nim schować poŜywienie.
• O ile męŜczyzna często jest przyczyną chorób wszelakich, kot
działa jak uzdrowiciel. Jego kojące mruczenie zdaje się leczyć
obraŜenia. Fale dźwiękowe o częstotliwości 20 do 50 Hz
wyzwalają bowiem w organizmie człowieka procesy gojenia w
tkance kostnej.
• Koty doskonale wyczuwają sytuację. Są w stanie przewidzieć
na przykład zbliŜającą się kłótnię w domu. A panowie – wręcz
przeciwnie – zazwyczaj ich nieumiejętność „czytania kobiet”
staje się zarzewiem konfliktów.
• Koty są nieprzekupne. Obietnica skrzynki piwa nie zrobi na
nich Ŝadnego wraŜenia.
• Chyba nawet wzięcie kredytu z kotem – gdyby moŜliwe –
byłoby transakcją bezpieczniejszą – wszak nie od dziś
wiadomo, Ŝe zawsze spada on na cztery łapy.
Zatem kot – Ŝywy obiekt społeczny, którego zadaniem –
zdawałoby się – jest tylko ocieplenie pustego wnętrza, spełnia
o wiele więcej funkcji. Niewielkie wymagania, niebywałe walory
estetyczne dodatkowo powodują, Ŝe uwzględnia się kocie potrzeby
z wyrozumiałością i poświęceniem do tego stopnia, Ŝe decydują się
ich posiadaczki ponosić nawet pewne koszty i tolerować rysy na
pełnej realizacji idealnego ja-w-swoim mieszkaniu.
60
Stara panna a singielka
Singielka to nowoczesna, śmiała i wyzwolona niewiasta,
nierzadko robiąca świetną karierę, prowadząca bujne Ŝycie
towarzyskie. Współczesne stare panny Ŝyją więc sobie same
w zadbanych mieszkaniach. Stać je na markowe ubrania i wakacje
w dowolnym zakątku. Wykształcone, mówiące w językach obcych,
zadbane. Staropanieństwo nie stanowi dla nich tabu – wręcz
przeciwnie – skrupulatnie wcielają w Ŝycie postulaty Ewy Partum
(słynne hasło z 1980 roku: „KOBIETY, MAŁśEŃSTWO JEST
PRZECIWKO WAM!”), świadomie decydując się na taki, a nie inny
stan cywilny.
Inny jest teŜ wizerunek kota w takim układzie. Teraz
posiadanie kota jest po prostu modne. UwaŜa się, Ŝe osoby, chcące
uchodzić za ludzi wyzwolonych, niezaleŜnych, powinny
obowiązkowo zaopatrzyć się w „gadŜet” w postaci kota. Kot nie jest
juŜ kojarzony z towarzystwem samotnej, starej panny, która topi łzy
przytulając się do poduszki i ma tylko jego jednego.
Ulubieńcami singielek stały się zwłaszcza koty maine coon.
Nie dziwi powszechność tej rasy wśród niezamęŜnych kobiet, które
doceniły ich urok i wyrazisty charakter. Potrafią docenić w nich coś
więcej niŜ tylko piękną powierzchowność (duŜe zwierzaki o gęstym,
półdługim futrze, łagodnym usposobieniu, przywiązaniu
ustępującym jedynie wyjątkowej towarzyskości). Inteligencja,
posiadanie własnej silnej woli oraz niezaleŜność to najwaŜniejsze
cechy kotów, z którymi często konfrontują się niezamęŜne kobiety.
Dodatkowo odnajdują w ich trybie Ŝycia podobieństwo do własnego
cyklu dobowego. Nie mówiąc juŜ o preferowaniu chodzenia
własnymi drogami, silnie wpojonym instynkcie obronnym i niechęci
do przymuszania. Warto jednak zwrócić uwagę na sprzeczność, jaka
wyłania się z obecności kota w Ŝyciu singielki – łączy niezaleŜność
z lękiem przed samotnością.
Jakkolwiek sytuacja kotów i starych panien/singielek wciąŜ
pozostaje kwestią nierozstrzygniętą (problemy z jednoznaczną
kategoryzacją), pewne jest jedno: gorzej niŜ starą panną – być
w Polsce – starym kawalerem z kotem.
61
Magdalena Bielenia-Grajewska
Kot w dyskursie ekonomicznym
Praca naukowa współfinansowana ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego, w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, Priorytetu IV,
projekt pt. „Program wdroŜenia nowoczesnych elementów kształcenia w Uniwersytecie Gdańskim”, zadanie „Stypendia naukowe dla doktorantów
szansą na rozwój gospodarki”. Tekst odzwierciedla jedynie stanowisko autora i projektodawca nie ponosi odpowiedzialności za umieszczoną w nim zawartość
merytoryczną.
Wprowadzenie
Ze względu na wielość języków i kultur występujących
w otoczeniu korporacyjnym istotne znaczenie dla prawidłowego
funkcjonowania współczesnych organizacji ma sprawna i efektywna
komunikacja. Do jednych z jej kluczowych narzędzi naleŜą metafory
oraz metaforyczne nazwy, które odwołując się do powszechnie
znanych postaci i rzeczy trafnie ukazują rzeczywistość
ekonomiczną. Szczególne miejsce w komunikacji biznesowej mają
postacie zwierząt, które utoŜsamiając dane cechy pozytywne lub
negatywne oddają korzystną lub niekorzystną sytuację na rynku74.
Celem tego krótkiego artykułu jest zwrócenie uwagi czytelnika na
symbol kota w dyskursie ekonomicznym. Autorka stara się
przedstawić, jak kot i jego atrybuty wykorzystywane są w dyskusji
zarówno na tematy ekonomiczne jak i podczas kreowania
toŜsamości korporacyjnej firm.
Rola zwierząt w Ŝyciu człowieka
Zwierzęta występują w kulturze od stuleci, będąc bohaterami
literatury i sztuki. Były one tematem prac malarzy, zaś krew
zwierząt była uŜywana początkowo jako farba75. Popularność
symbolizmu zwierzęcego związana jest z kilkoma aspektami.
Zwierzęta od początków istnienia gatunku ludzkiego towarzyszyły
ludziom w dobrych i złych czasach. Ponadto, uwaŜa się, Ŝe
królestwo zwierząt odzwierciedla Ŝycie społeczne, zaś zwierzęta
74 M. Bielenia-Grajewska, The role of metaphors in the language of investment banking, “Iberica”, 17, 2009, s. 139–155. 75 J. Berger, O patrzeniu, Warszawa 1999.
62
utoŜsamiają cechy ludzkie76, gdyŜ nawet w odległej przeszłości
„zwierzęta dostarczały wyjaśnień czy, mówiąc dokładniej, uŜyczały
swoich nazw lub cech charakterystycznych właściwościom, które
jak wszelkie własności były w swojej istocie tajemnicą” 77.
Kot i jego symboliczny aspekt
Jednym z najczęściej występujących zwierząt w kulturze
i literaturze jest kot, który swą popularność zawdzięcza wielo-
aspektowości postaci, gdyŜ kot na przestrzeni wieków symbolizował
zarówno cechy pozytywne jak i negatywne, utoŜsamiane z religią
jak i z czarną magią, z blaskiem oraz z ciemnością78. Przykładowo,
w średniowieczu koty, szczególnie czarne, były uwaŜane za
zwierzęta wiedźm79. Kot był symbolem niezaleŜności80 i rzymska
bogini wolności była przedstawiana z kotem u stóp 81. Ponadto, kot
76 M. Douglas, The pangolin revisited: a new approach to animal symbolism, [w:] Signifying animals: human meaning in the natural world, red. R. Willis, Londyn 1994, s. 25–36; J. Knight, Animals in person: cultural perspectives on human-animal intimacy, Nowy Jork, 2005. 77 J. Berger, O patrzeniu, Warszawa 1999, s. 14. 78 M.O. Howey, The cat in magic and myth, Mineola 2003. 79 U. Becker, The Continuum encyclopedia of symbols, Nowy Jork 2000. 80 J. Cicchetti, Dreams, Symbols, and Homeopathy: Archetypal Dimensions of Healing, Berkeley 2003. 81 W. Stewart, Dictionary of images and symbols in counseling, Londyn i Filadelfia 1998.
ze względu na swój spryt i szybkość utoŜsamiany był z moŜliwością
wydostania się z tarapatów, więc w staroŜytności Egipcjanie podczas
bitew i wojen uŜywali chorągwi z wizerunkami kotów, a z kolei
według mitu bogowie egipscy w celu ucieczki przed wrogami
zamieniali się w zwierzęta, najczęściej w koty82. Sądzono takŜe, Ŝe
kot sprzyja płodności83 i atrakcyjności. Przykładowo, we wschodniej
i północnej Anglii uwaŜano, Ŝe osoba posiadająca kota nie musi
narzekać na powodzenie u adoratorów lud adoratorek 84. Kot
posiada teŜ wady, takie jak łakomstwo i pijaństwo. W późnym
średniowieczu przedstawiano siedem grzechów głównych m.in. za
pomocą kota. Inną cechą tego zwierzęcia jest lenistwo, dlatego teŜ
często pokazywano kota podczas snu85. Kot to teŜ kiepski
naśladowca zachowań innych zwierząt, stąd copycat, zastąpiony
w języku polskim papugą86. W mitologii nordyckiej kot ma duŜy
wpływ na pogodę. Wiedźmy widziane na wzburzonym morzu
82 L. Bobis, Kot. Historia i Legendy, Kraków 2002. 83 D.W. Engels, Classical cats: the rise and fall of the sacred cat, Nowy Jork 2001. 84 C. Eason, Fabulous creatures, mythical monsters, and animal power symbols: a handbook, Westport 2008. 85 L. Bobis, Kot. Historia i legendy, Kraków 2002. 86 R.A. Palmatier, Speaking of animals: a dictionary of animal metaphors, Westport 1995.
63
przybierały formę kotów87. JednakŜe, czarny kot nie zawsze był
tylko utoŜsamiany z negatywnymi emocjami, z ciemnością
i śmiercią88. Zajmował on takŜe istotne miejsce w Ŝyciu
ekonomicznym człowieka.
Kot w Ŝyciu ekonomicznym
Kot został udomowiony w staroŜytności, by chronić składy
nasion przed atakami gryzoni. Kot pojawia się takŜe na monetach
greckich z Tarentu czy Regium z V w. p.n.e., gdzie jest często
przedstawiany jako myśliwy, który skrada się po ptaka. Na
przestrzeni wieków pozycja kota odzwierciedlała sytuacją ekono-
miczną człowieka. W czasach wielkiej biedy koty były zjadane
przez ludzi, podobnie jak psy czy szczury. Koty były takŜe wykorzy-
stywane we wczesnej farmacji. W staroŜytności i w średniowieczu
były one (głównie ich tłuszcz i odchody) składnikiem róŜnych
specyfików medycznych. W folklorze dziewiętnastego i dwudzies-
87 W. Stewart, Dictionary of images and symbols in counseling, Londyn i Filadelfia 1998. 88 J. E. Cirlot, A dictionary of symbols, Mineola 2002.
tego wieku kot, szczególnie czarny, utoŜsamiany był z pieniędzmi,
zaś z kolei w legendach irlandzkich kot stoi na straŜy skarbów89.
Współczesna komunikacja ekonomiczna takŜe czerpie
pomysły z symboliki kota. Przykładowo, księgowość wykorzystuje
postać kota i szczura w swoim dyskursie: teoria rachunkowości
krytycznej critical accounting theory studies, posiada skrót CATS,
zaś teoria rachunkowości racjonalnej rational accounting theory
studies skrót RATS90. Oprócz terminologii występuję takŜe szereg
zwrotów, przysłów i powiedzeń. Jednym z nich jest powiedzenie
„kupować kota w worku”, które prawdopodobnie nawiązuje do
łapanych kotów w celu pozyskania ich skóry. Według innych źródeł
powiedzenie powstało w czasach, gdyŜ bardzo cięŜko było nabyć
kota i często sprzedawca szybko zbywał w worku inne zwierzę, zaś
klient nie miał okazji sprawdzić zawartości worka. Sformułowanie
„sprzedać kota w worku” pojawia się w powieści z XIII wieku,
w której bohater Joufroi jest oskarŜony, Ŝe „dobrze umie sprzedać
kota w worku” naiwnym osobom91. W przypadku dyskursu ekono-
89 L. Bobis, Kot. Historia i Legendy, Kraków 2002. 90 S. Jönsson i N.B. Macintosh, CATS, RATS, AND EARS: Making the case for ethnographic accounting research, “Accounting, Organizations and Society”, 22/3-4, 1997, s. 367–386. 91 L. Bobis, Kot. Historia i Legendy, Kraków 2002.
64
micznego zwrot „nie kupować kota w worku” uŜywany jest w celu
podkreślenia, Ŝe nie warto kupować czegoś, jeśli jego jakość i inne
walory nie są znane. Przykładem moŜe być chociaŜby „albo
Hiszpanie kupili kota w worku, albo źle zarządzają firmą” 92. To
powiedzenie stało się takŜe symbolem akcji „Nie kupuj kota
w worku” podczas dnia konsumenta 15 marca 2009, gdy pracownicy
Inspekcji Handlowej w Bytomiu, Chorzowie, Siemianowicach
i Katowicach przebrani za koty informowali klienta o jego
prawach93. Podobna akcja, z wykorzystaniem innego zwierzęcia- „
Nie bądź jeleń, weź paragon”- miała miejsce w 2011 roku, była
koordynowana przez Ministerstwo Finansów i miała na celu
zwrócenie uwagi na prawidłowe ewidencjonowanie sprzedaŜy
i obowiązku wystawiania paragonów za sprzedany towar lub
usługę94. Innym popularnym powiedzeniem w dyskursie
ekonomicznym jest „kot spada na cztery łapy”, które ma na celu
określenie pozytywnego zakończenia czegoś negatywnego.
92 Pol-Aqua się stacza, a właściciel chowa. http://www.pb.pl/a/2011/03/03/Pol-Aqua_sie_stacza_a_wlasciciel_chowa, dostęp 15 marca 2011 r. 93 Nie kupuj kota w worku - dzień konsumenta na Śląsku. http://www.dziennikzachodni.pl/aktualnosci/94252,nie-kupuj-kota-w-worku-dzien-konsumenta-na-slasku,id,t.html?cookie=1, dostęp 15 marca 2011 r. 94 http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const=1&dzial=153&id=260772&typ=news,
Przykładem jest opis sytuacji waluty: „dolar spadnie na cztery łapy” 95. W języku angielskim uŜywa się z kolei dead cat bounce do
określenia niewielkiego odbicia w czasie tendencji spadkowej.
W polskim dyskursie biznesowym występuje następujące
sformułowanie: „tylko odbicie zdechłego kota czy juŜ powrót
korelacji”96. Symbolika kota wykorzystywana jest takŜe do opisania
małej ilości czegoś: „Bank Gospodarstwa Krajowego udziela tyle
poręczeń co kot napłakał” 97. W angielskim języku ekonomicznym
uŜywa się często idiomu there are more ways than one to skin a cat,
który jest tłumaczony, Ŝe cel moŜna osiągnąć na wiele sposobów98.
Istnieją dwa wytłumaczenia tego idiomu. Pierwsze, dosłowne,
związane jest z obdzieraniem kota ze skóra. Druga zaś z dziecięcą
zabawą polegającą na podskoczeniu do gałęzi, złapaniu rękami
95 Dolar spadnie na cztery łapy, http://biznes.interia.pl/news/dolar-spadnie-na-cztery-lapy,1439878, dostęp 15 marca 2011 r. 96 Tylko odbicie zdechłego kota czy juŜ powrót korelacji, http://inwestycje.pl/gpw/aktualnosci_gpw/tylko_odbicie_zdechlego_kota_czy_juz_powrot_korelacji;117060;0.html, dostęp 15 marca 2011 r. 97 M. Samcik, Będzie łatwiej o kredyty. Będą nowe poręczenia BGK, 2009, http://wyborcza.pl/1,76842,6960681,Bedzie_latwiej_o_kredyty__Beda_nowe_poreczenia_BGK.html, dostęp 15 marca 2011 r. 98 np. M.L. Cannings, The heart and soul of business, Maitland 2008; S.D. Strauss, Get Your Business Funded: Creative Methods for Getting the Money You Need, Hoboken 2011.
65
gałęzi i włoŜeniu nóg między ręce99. Biorąc pod uwagę kreowanie
toŜsamości organizacyjnej kot występuje takŜe w nazwie firm:
Zielony Kot (bizuteria), Biały Kot (wydawnictwo), Czarny Kot, Biały
Kot (restauracja), Niebieski Kot (galeria), bardzo często z barwą,
która ma na celu doprecyzowanie znaczenia symbolu kota.
Biorąc pod uwagę inne zwierzęta kotowate, bardzo często
w dyskursie ekonomicznym występuję tygrys. Jego postać wyko-
rzystywana jest w celu ukazania niezawodności i siły.
Tygrys występuje w nazwach produktów (np. opony tygrys
produkowane przez Dębice), by podkreślić takie cechy produktu jak
wytrzymałość. Tygrys wykorzystywany jest takŜe do opisu kraju,
które szybko i efektywnie wzmacnia swoją pozycję na rynku (np.
tygrys Europy Środkowej, tygrys azjatycki) oraz do wykazania
sytuacji przeciwnej, gdy potęga gospodarcza bardzo szybko traci
99 R.A. Palmatier, Speaking of animals: a dictionary of animal metaphors, Westport 1995.
swoją wartość („Koreański tygrys zamienia się w bezzębnego
kocura”)100.
Podsumowanie
Metafory, zwłaszcza zaś te pochodzące ze świata zwierząt,
stanowią efektywne narzędzie komunikacji biznesowej, zaś kot wraz
z innymi kotowatymi zajmuje istotne miejsce w dyskursie
ekonomicznym. Ze względu na skomplikowaną naturę jego postać
jest wykorzystywana zarówno do przedstawiania sytuacji
pozytywnych jak i negatywnych występujących w codziennym Ŝyciu
gospodarczym. Dzięki symbolice kota łatwiej jest zrozumieć często
zawiłe zagadnienia ekonomiczne, zaś te nieznane „oswoić
i udomowić”.
100 Z. śukowski, Koreański tygrys zamienia się w bezzębnego kocura, http://forsal.pl/artykuly/114767,koreanski_tygrys_zamienia_sie_w_bezzebnego_kocura.html, dostęp 15 marca 2011 r.