+ All Categories
Home > Documents > O spadaniu na cztery łapy w języku polityki

O spadaniu na cztery łapy w języku polityki

Date post: 26-Jan-2023
Category:
Upload: camp7
View: 0 times
Download: 0 times
Share this document with a friend
65
K O T
Transcript

K O T

© Copyright by Dawid Adrjanczyk, Paulina Biczkowska, Karolina

Cierzan, Agnieszka Dauksza, Izabela Dixon, Natalia Dudkowiak,

Joanna Ginter, Jacek Golimowski, Marta Justyna Gromada,

Agnieszka Kutuzow, Małgorzata Major, Marta Mierzwicka-Liedtke,

Michał Rudowicz, Michalina Rutka

Skład: Katarzyna Panfil

Niniejsza publikacja stanowi pokłosie sesji z cyklu:

zorganizowanej przez Interdyscyplinarne Koło Naukowe

Doktorantów FSD Uniwersytetu Gdańskiego. Konferencja odbyła

się 13 kwietnia 2011 roku na Uniwersytecie Gdańskim.

FSD UG nie odpowiada za błędy językowe i merytoryczne Autorów

tekstów.

KOT

Gdańsk 2011

3

SPIS TREŚCI

JOANNA GINTER

O spadaniu na cztery łapy w języku polityki................................................ 4

MICHALINA RUTKA

E-kociarstwo jako styl życia ......................................................................... 7

JACEK GOLIMOWSKI

Miłe kota początki… .................................................................................. 13

IZABELA DIXON

Siedem żywotów siedmiu kotów............................................................... 16

MARTA JUSTYNA GROMADA

Kocie sprawy.............................................................................................. 21

AGNIESZKA DAUKSZA

Cośmy uczynili Behemotowi?.................................................................... 23

MARTA MIERZWICKA-LIEDTKE

„Koty mają truciznę, a najwięcej czarne...”, czyli o rosyjskim radcy

tytularnym, Arystarchu Muryłkinie i o Warginie, białoruskim królu kotów

................................................................................................................... 27

MICHAŁ RUDOWICZ

Kot, z kotem, o kocie, a ludzie? – czyli różne przypadki pisarskiej przyjaźni

z kotami na przykładzie felietonistyki J. Pilcha i T. Konwickiego............... 31

MAŁGORZATA MAJOR

O kotach w Auteczku, czyli jak Lessing i Hrabal piszą o swoich związkach

ze światem zwierząt ...................................................................................35

NATALIA DUDKOWIAK

Śniadanie z kotem. O kreacji kociej postaci w opowiadaniu i filmie

Śniadanie u Tiffany’ego ..............................................................................40

PAULINA BICZKOWSKA

Kot z Cheshire Andrzeja Sapkowskiego......................................................44

DAWID ADRJANCZYK

Tomasza Kołodziejczaka koci Dotyk pamięci..............................................49

AGNIESZKA KUTUZOW

Śmieszny Kot Simona .................................................................................53

KAROLINA CIERZAN

„Zamienię 3 koty na męża”– kot jako certyfikat staropanieństwa ............57

MAGDALENA BIELENIA-GRAJEWSKA

Kot w dyskursie ekonomicznym.................................................................61

4

Joanna Ginter

O spadaniu na cztery łapy w języku polityki

Kot ma pewną cechę wyróŜniającą go spośród innych

zwierząt: spada z wysokości na cztery łapy. Dzięki ogonowi zwierzę

to ustawia się podczas spadania w pozycji zasadniczej do kierunku

lotu, a następnie mocno rozluźnia łapy, czym amortyzuje upadek1.

Cecha ta, podobnie jak psia wierność czy pracowitość dzikiego osła,

została utrwalona przez polszczyznę w formie stereotypów

językowych.

Profesor Skorupka w Słowniku frazeologicznym języka

polskiego (1975) podaje przysłowie Kot zawsze spada na cztery łapy

obok związku frazeologicznego spadać (spaść) na cztery łapy

1 Źródło: portal www.kici-kici.pl. Dostęp do wszystkich podanych w niniejszym artykule źródeł internetowych: 27 lutego 2011 roku.

«wyjść cało z niebezpieczeństwa, kłopotów»2. W wydanym 30 lat

później Wielkim słowniku frazeologicznym PWN z przysłowiami3

pojawia się kontaminacja wspomnianego przysłowia

i frazeologizmu: spaść jak kot na cztery łapy, przy czym człon jak

kot uŜywany jest fakultatywnie. Związek ten oznacza «wyjść cało

z opresji».

Zadajmy pytanie: kto na ogół spada na cztery łapy oprócz

kota? Kwerenda w wyszukiwarce Google pokazuje, Ŝe analizowanej

kalki językowej uŜywa się przede wszystkim w stosunku do osób

znanych, które odznaczają się tym, Ŝe zawsze udaje im się wybrnąć

z trudnej sytuacji. Sympatycy serialu Pierwsza miłość zastanawiają

się na jednym z blogów: „Czy Artur podoła wielu przeciwnościom

losu i jak zawsze spadnie na cztery łapy?”4. Na łamach „Gazety

Wyborczej” dr Sławomir Radoń, szef archiwów państwowych,

mówi: „Liczni współpracownicy słuŜb specjalnych na fundamentach

działalności agenturalnej zbudowali kariery w PRL. W III RP

2 S. Skorupka, Słownik frazeologiczny języka polskiego, Wiedza Powszechna: Warszawa 1975. 3 Wielki słownik frazeologiczny PWN z przysłowiami, oprac. A. Kłosińska, E. Sobol, A. Stankiewicz, Warszawa 2005. 4 http://pierwszamilosc10.blog.onet.pl/Tragedia-Artura-czy-jak-zawsze,2,ID419093203,n.

5

spadali na cztery łapy”5. Okazuje się, Ŝe spadają na cztery łapy nie

tylko ludzie, lecz takŜe antropomorfizowane przedmioty; serwis

biznesowy Interii donosi w tytule artykułu: Dolar spadnie na cztery

łapy, poniewaŜ, jak informuje lead, „są podstawy[,] by

przypuszczać, Ŝe przepowiadany od dawna zmierzch dolara wcale

nie musi nastąpić tak szybko, jak wielu się tego spodziewa”6.

Z opresji wychodzą takŜe swoiste twory organizacyjne: „Polska

w swej historii doznawała wielu krzywd, ale zawsze spadała »na

cztery łapy«”7, „Lewica padła na cztery łapy, bo podporządkowała

się prawicowej politycznej poprawności” 8. Gdzie indziej to

„odpowiedzialni za doprowadzenie do gigantycznego kryzysu

finansowego prezesi banków spadają na cztery łapy”9, a Monika

Olejnik została jedną z Polek 2007 roku „za nieprawdopodobną

umiejętność spadania na cztery łapy i brak moŜliwości zapędzenia

się w kozi róg, co daje jej siłę i cierpliwość w rozmowach

5 http://wyborcza.pl/1,76842,6491162,Lustrowanie_na__swiateczne__sniadanie.html#ixzz1FA6xZOa2. 6 http://biznes.interia.pl/news/dolar-spadnie-na-cztery-lapy,1439878. 7 http://wybory.gazeta.pl/wybory/1,106728,8094031.html. 8 http://wyborcza.pl/1,97863,5025520.html. Tu warto zwrócić uwagę na wymianę czasownika spaść na paść, która wzbogaca semantycznie wypowiedź. Paść konotuje synonimiczne czasowniki: zginąć, zdechnąć, zbankrutować, zostać zdobytym przez nieprzyjaciela. 9 http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,5754318,Pycha__niekompetencja__arogancja_i_pospolita_glupota.html.

z politycznymi niekiedy osłami”10. Przytoczmy jeszcze fragment

Ŝyciorysu Marka Króla napisany przez Adama Michnika: „Jedna

z nadziei PZPR w okresie stanu wojennego, wyniesiony do jednej

z partyjnych godności, to nie byle kto. Potem zdołał spaść na cztery

łapy i przedzierzgnął się w redaktora naczelnego sztandarowego

organu polskiego liberalizmu, człowieka rozdzielającego laurki,

nieprzejednanego tropiciela afer i wroga komunizmu”11.

Motyw spadania na cztery łapy jest, jak wynika z części

powyŜszych przykładów, szczególnie chętnie wykorzystywany jako

chwyt retoryczny w wypowiedziach polityków o adwersarzach

i komentatorów o politykach.

Wydaje się, Ŝe postacią szczególnie predestynowaną do

bezpiecznego spadania jest Janusz Palikot: „Palikot zawsze spada na

cztery łapy”12, „Palikot znów spada na cztery łapy”13. Nie bez

znaczenia jest nazwisko byłego posła na Sejm RP, zawierające

w sobie kota. Zestawienie znaczącego nazwiska z przypisywaną jego

nosicielowi cechą powoduje efekt komizmu językowego.

10 http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,4995491.html.

11 http://wyborcza.pl/1,101418,2957458.html. 12 http://orionblues.pinger.pl/m/4010805/palikot-zawsze-spada-na-cztery-lapy. 13 http://www.tvp.info/informacje/polska/palikot-znow-spada-na-cztery-lapy.

6

Na cztery łapy spadają teŜ m.in.: Donald Tusk (tu przykłady:

„Donald Tusk, pomimo wielu potknięć, zawsze spada na cztery

łapy”14, „Tusk spadnie na cztery łapy”15 [w tegorocznych jesiennych

wyborach], „Donald Tusk powiedział za duŜo, ale – przynajmniej na

razie – spadł na cztery łapy”16), Jolanta Fedak („Jej przeciwnicy

twierdzą, Ŝe paradoksalnie właśnie dzięki tym poraŜkom udało się

jej wybić, bo po kaŜdej przegranej spadała na cztery łapy

i systematycznie robiła karierę w lubuskim samorządzie”17),

Zbigniew Ćwiąkalski („Polityk zawsze spada na cztery łapy”18) czy

Marek Migalski („Migalskiego spadanie na cztery łapy” 19).

Spadanie na cztery łapy w dyskursie polityki jest uznawane za

dar, czyli «wrodzoną zdolność do czegoś»20 – w tym wypadku do

wychodzenia z opresji: „Sikorski ma dar spadania na cztery łapy.

14 http://politbiuro.gazeta.pl/politbiuro/1,85402,7017740,Slaby_atak_opozycji.html. 15 http://erykwiking.salon24.pl/277841,tusk-spadnie-na-cztery-lapy. 16 http://www.pardon.pl/artykul/7856/tusk_uratuje_zlotowke_czy_tylko_da_zarobic_spekulatom. 17 http://www.polskatimes.pl/magazyn/126618,jolka-nigdy-nie-odpuszcza,id,t.html. 18 http://www.fakt.pl/Cwiakalski-dostal-ciepla-posadke-Za-14-tys-miesiecznie-,artykuly,74942,1.html. 19 http://wpolityce.pl/view/1670/Migalskiego_spadanie_na_cztery_lapy_.html. 20 http://sjp.pwn.pl/szukaj/dar.

O to, Ŝe sobie poradzi po poraŜce w prawyborach, jestem

spokojny”21.

Szczególnie interesujący przykład spadania na cztery łapy

znajdziemy na blogu Joanny Senyszyn. Polityk potraktowała

analizowaną kalkę językową bardzo swobodnie, pisząc: „Biskup

zawsze spada na upierścienione łapy”. Zdanie to jest sądem

uogólniającym, odpowiadającym strukturalnie przysłowiu

notowanemu przez Skorupkę: Kot zawsze spada na cztery łapy.

Dokonano tu wymiany podmiotu (kot → biskup) oraz przydawki

(cztery → upierścienione). Dzięki rezygnacji z liczebnika cztery

porównanie bardziej odpowiada rzeczywistości (człowiek ma dwie

ręce). Dodanie określenia upierścienione powoduje zaś

pejoratywizację obrazu. Biskup nie tylko zawsze wychodzi z opresji,

lecz takŜe Ŝyje w przepychu nieprzystającym do jego stanu. Zamiast

rąk ma łapy, pokryte pierścieniami. Zestawienie to powoduje

dysonans stylistyczny: pierścienie przystają do stylu wysokiego,

podczas gdy wyraz łapy jest rubaszny, potoczny. Upierścienione

łapy konotują chciwość, pazerność.

21 http://wyborcza.pl/1,76842,7710093,Dyplomacja_poraniona_w_prawyborach_PO.html.

7

W źródłach internetowych znajdziemy oczywiście o wiele

więcej przykładów polityków spadających na cztery łapy lub

przypisujących tę cechę innym ludziom. W większości wypadków

obniŜona zostaje sfera konotacyjna związku, który poza dyskursem

politycznym jest neutralny znaczeniowo. Sąd „polityk zawsze spada

na cztery łapy” zawiera wszak negatywny ładunek emocjonalny;

z tak postawionej tezy wyłania się obraz świata niesprawiedliwego,

w którym szczęście dopisuje tylko wybranym – politykom. Spadać

na cztery łapy to w dyskursie politycznym nie tyle «wychodzić cało

z opresji», co «sprytnie uniknąć odpowiedzialności».

Michalina Rutka

E-kociarstwo jako styl Ŝycia

Pojęcia kociara, kociarz, kociarstwo wciąŜ w opinii

publicznej nie mają pozytywnego wydźwięku, mimo iŜ minęły juŜ

czasy, gdy posiadanie kota mogło stać się sygnałem do podejrzeń

o czarnoksięskie praktyki. Nikt teŜ nie pali juŜ kotów na stosach

jako sprzymierzeńców diabła ani teŜ nie rzuca klątw na te zwierzęta,

które to zjawiska były często spotykanymi w średniowiecznej

Europie, o czym barwnie pisze Bogda Balicka, autorka ksiąŜki Kot

święty i przeklęty22. Okres ten jednak mocno odcisnął się

w społecznym postrzeganiu kota i ludzi jemu przychylnych, czego

świadectwa po dziś dzień przechowuje język. Dziś mało juŜ kto

orientuje się, jakie było pierwotne znaczenie popularnych

powiedzonek: biegać jak kot z pęcherzem, drzeć z kimś koty, tyle co

kot napłakał. Pierwsze było dawną zabawą, która polegała na

22 B. Balicka, Kot święty i przeklęty, Biblia dla kociarzy i nie tylko, Białystok, 2007.

8

przytwierdzaniu napełnionego powietrzem owczego pęcherza do

kociego ogona, który pod wpływem ruchów przeraŜonego

zwierzęcia pękał z wielki hukiem, co powodowało jeszcze większe

przeraŜenia i ogłuszenie kota obdarzonego bardzo czułym narządem

słuchu. Drugie nosi ślady dawnej czynności obdzierania ze skóry

kota Ŝywcem, a trzecie, najłagodniejsze, wskazuje na dawną opinię

o wartości kota dla gospodarstwa domowego. Przysłowia

i powiedzonka róŜnych narodów Europy przechowują do dziś obraz

kota jako istoty leniwej, łakomej, wyuzdanej i nieszczerej23. Nic

zatem dziwnego, Ŝe ludzie z niechęcią odnosili się do osób

traktujących miauczących czworonogów z sympatią. Jak pisze

Laurence Bobis w ksiąŜce Kot, historia i legendy, wiele było w tym

niechlubnych zasług kościoła katolickiego, który niechętnie patrzył

na uczucie, jakim ludzie obdarzali zwierzęta, mimo iŜ koty były

częstymi towarzyszami mnichów i mniszek. Potępienie związków

uczuciowych między człowiekiem a zwierzęciem wynikało, jak

pisze autorka, z zasad wymagającego chrześcijaństwa, w myśl

których człowiek powinien odrzucić wszelki ziemskie zobowiązania,

by całkowicie oddać się miłości do Stwórcy24. I choć dziś juŜ nikt

23 Por: L. Bobis, Kot, historia i legendy, Kraków 2008, s. 132–153. 24 TamŜe, s. 70-75.

nie traktuje kotów jako rywali samego Boga, to nieufność wobec

nich oraz ich sympatyków pozostała. Podobnie jak okrucieństwo,

o którym co pewien czas słychać w mediach. Ostatnimi czasy

społecznością polskojęzycznego Internetu wstrząsnęły amatorskie

filmy na serwisie YouTube, na których przedstawiono maltretowanie

kotów. Na pierwszym z nich męŜczyzna wkładał kotka do

dmuchawy do liści, która wyrzuca go w powietrze. Na drugim

kilkuletni chłopiec złapał kota za głowę, okręcał się z nim dookoła

własnej osi a następnie rzucał nim o ścianę. W obydwu przypadkach

internauci zareagowali błyskawicznie, wysyłając zgłoszenia do

jednostek policji w kraju, dzięki czemu obu sprawców udało się

ująć, a takŜe uratować zwierzęta25. Wśród reagujących znaleźli się

między innymi członkowie niezaleŜnych organizacji pozarządowych

zajmujących się zwierzętami, którzy takŜe zapewnili zwierzętom

opiekę.

Te dwa zjawiska pokazują po pierwsze to, Ŝe przedmiotowe

podejście do zwierząt jest wciąŜ nieobce naszemu społeczeństwu,

ale co waŜniejsze, uzmysławiają potencjał tkwiący w Internecie. Ta

globalna sieć słuŜy, jak pokazują powyŜej opisane historie, nie tylko

25 http://wyborcza.pl/1,75248,8881721,Zatrzymano_autora_filmu__na_ktorym_dziecko_zneca_sie.html

9

wymianie informacji, śledzeniu plotek czy korzystaniu z usług, jak

zakupy, bankowość, lecz takŜe sprzyja uaktywnieniu się tych

wartości i poglądów, które w realnym świecie nie cieszyły się

powaŜaniem. Co zauwaŜa Manuel Castells w ksiąŜce Społeczeństwo

Sieci, pisząc, iŜ nowoczesna technologia sprzyja tworzeniu się

rozległego wachlarza społeczności wirtualnych26. Zjawisko to

zostało po raz pierwszy udokumentowane w pracy przez Howarda

Rheingolda w pracy Virtual Communities, który opisał tam swoje

doświadczenia z uczestnictwa w sąsiedzkiej liście dyskusyjnej.

Zawarte tam spostrzeŜenia pozwalają rozumieć wirtualną

społeczność czy wspólnotę jako „samodefiniującą się, elektroniczną

sieć interaktywnej komunikacji zorganizowaną wokół podzielanych

zainteresowań lub celów (…)”27. Późniejsze badania nad grupami

tworzącymi się online pokazały takŜe, iŜ akces do nich odbywa się

na zasadzie podzielanych zainteresowań i wartości28. Wynika to ze

specyfiki narzędzi komunikacyjnych, jakie są dostępne w Internecie,

które umoŜliwiają po pierwsze zrównanie ról nadawców

i odbiorców, po drugie, aczasową i aprzestrzenną formę komunikacji

i po trzecie, łatwość uŜytkowania. Te elementy sprawiają, Ŝe sieć

26 M. Castells, Społeczeństwo sieci, Warszawa 2007, s. 37. 27 TamŜe, s.362. 28 TamŜe, s. 364.

staje się przyjaznym miejscem dla wszelkiego rodzaju mniejszości,

które w tym środowisku zyskują szanse integracji i zbudowania

własnej grupowej toŜsamości. MoŜna określić je jako wspólnoty

wyboru, poniewaŜ przystąpienie do nich jest świadomym aktem woli

polegającym na czynnym włączeniu się w interakcje między juŜ

zaangaŜowanymi członkami, a następnie na podtrzymywaniu tak

zawiązanych relacji. Choć stopień zaangaŜowania w tak tworzone

grupy oraz siła wytwarzanych więzi są wciąŜ przedmiotem badań,

które nie dają jednoznacznej odpowiedzi na to, czy opisany wyŜej

mechanizm jest zjawiskiem uniwersalnym, to poszczególnie

przykłady wielu istniejących wspólnot wyboru pozwalają na

potraktowanie tego zjawiska jako interesującego problemu

badawczego, szczególnie gdy istnienie takiej wspólnoty

uwarunkowane jest miłością do kotów.

Opisane wyŜej przypadki aktywności internautów

w wykryciu sprawców okrucieństwa wobec kotów wskazują, iŜ

sympatycy tych zwierząt działający online mają znacznie większą

odwagę i samoświadomość, niŜ ci, których miłość mogła realizować

się jedynie w świecie realnym.

E-kociarstwo, w odróŜnieniu od tradycyjnego, nie musi kryć się

przed bliskimi czy miejscową społecznością w obawie przed

10

wyśmianiem. W sieci funkcjonują bowiem miejsca, w których

pojęcia takie jak kociarz, kociara mają pozytywną konotacje, są

wręcz powodem do dumy.

Jednym z takich miejsc w polskojęzycznym Internecie jest

internetowe forum dyskusyjne miau.pl. Społeczność ta, powstała w

2002 roku, liczy obecnie około 30.000 zarejestrowanych

uŜytkowników, z których 1.000 stanowią aktywni uŜytkownicy

logujący się codziennie lub nawet kilka razy dziennie oraz

publikujący tam po kilkadziesiąt postów naraz. Dzienny przyrost

postów liczony jest w tysiącach, co dowodzi dynamicznego

charakteru tej społeczności. Jej członkowie świadomie uŜywają

pojęć ‘kociarz’, ‘kociara’, ‘kociarze’ czy ‘kociary’, nadając im

odmienne od powszechnie rozumianego, pozytywne znaczenie.

Pierwszą cechą wyróŜniającą e-kociarza, kociarę jest duma

(„jestem kociarą i jestem z tego dumna” – pisze jedna

z uŜytkowniczek forum), które to uczucie pojawia się takŜe w

innych wypowiedziach. Kolejną, wynikającą z niego, jest

prawdziwość. Pojęcia takie jak ‘prawdziwy kociarz’ i ‘prawdziwa

kociara’ są odbierane jako określenia o wybitnie pozytywnej

konotacji. UŜywane są zwykle w kontekście opisu osób trzecich,

niebędących np. z racji wieku, członkami społeczności miau, np.

„wyrośnie z niej prawdziwa kociara”. Określenie „Prawdziwy

kociarz z ciebie” jest teŜ spotykanym na forum wyrazem uznania.

Prawdziwość bywa teŜ liczona w procentach: „jestem 100%

kociarzem” – pisze o sobie jeden z uŜytkowników. Innym dowodem

na potwierdzenie autentyczności jest połączenie pojęcia ‘kociara’

z wyraŜeniem ‘z krwi i kości’ będącym potwierdzeniem czegoś

prawdziwego, szczerego, np. „To się nazywa kociara z krwi i kości”.

Prawdziwość wiąŜe się takŜe z określonymi zachowaniami

mieszczącymi, które dla społeczności są czymś oczywistym, są to:

szczególna umiejętność dostrzegania kotów w otoczeniu np. „Ŝadna

szanująca się kociara nie przepuści okazji podejścia do kota, który

pojawi się na horyzoncie”, „A kto zainteresuje się kotem

szwendającym się po podwórku jak nie kociarz?”, a takŜe posiadanie

więcej niŜ jednego kota w domu, np. „Ŝaden chyba kociarz nie jest

w stanie poprzestać na jednym kocie”.

Inną waŜną cechą potwierdzająca prawdziwość jest wiedza,

np. „ona ma sporą wiedzę o kotach. To nie jest kociara, która

opiekuje się przygarniętymi kotami, bo się akurat napatoczyły, tylko

wie co, jak, gdzie i do czego”. W jej zakresie mieszczą się zarówno

umiejętności z zakresu pielęgnacji i opieki zdrowotnej, jak

znajomość kociej psychiki i umiejętności odczytywania kociej

11

mowy. Co waŜniejsze obejmuje równieŜ istotny aspekt etyczny

nakazujący traktowanie kota jak osoby, a nie rzeczy. Dopiero to

pozwala naprawdę rozróŜnić prawdziwego kociarza, w rozumieniu

społeczności wywodzącego się z forum, od zwykłego, który po

prostu koty lubi, określanego jako „przeciętny kociarz”, które to

wyraŜenie ma brzmienie pejoratywne. Wiedza ta płynąc przede

wszystkim z lektury samego forum, jest czymś, co określane bywa

jako „wszyscy kociarze wiedzą”… Ma ona takŜe charakter

edukacyjny wobec reszty społeczeństwa, co bywa podkreślane

w wypowiedziach np. „bez tych kociar nasza mentalność nadal

byłaby osadzona w najgorszej dzielnicy rumuńskiej. To one starają

się edukować ludzi (…)”.

ToŜsamość kociarza i kociary jest silnie powiązana z forum.

Często moŜna spotkać zwroty typu ‘forumowa kociara’, ‘kociarze

z forum’ etc. jako określenia własne lub osób trzecich, które teŜ

zawsze mają pozytywną konotację. Społeczność podkreśla takŜe

waŜność forum dla kształtowania się toŜsamości, np. „jak dobrze Ŝe

jest to forum i tyle doświadczonych kociar”, z czym związane jest

silnie ukształtowane poczucie odrębności jako grupy, podkreślane

w wyraŜeniach typu: „środowisko kociarzy”, „pozdrawiam

wszystkich kociarzy”, „dla nas kociarzy”. Posiadanie cechy

kociarstwa zwiększa zaufanie pomiędzy nieznającymi się osobami,

dlatego teŜ na forum pojawiają się ogłoszenia sprzedaŜy lub

wynajmu nieruchomości oraz innych dóbr podkreślające wprost

preferowanie kociarzy jako potencjalnych nabywców np.

„w pierwszej kolejności proponuję kociarzom” lub „dla

odpowiedzialnych kociarzy”.

Dla ukształtowania się świadomości kociarzy waŜne jest

takŜe istnienie grupy antagonistycznej, która w tym przypadku

przybiera postać nie-kociarzy, np. „informacje mam od nie-kociar”

lub „jaka szkoda, Ŝe w pracy u mnie nie ma Ŝadnych kociarzy”. Dwa

ostatnie cytaty pokazują równieŜ iŜ bycie kociarzem jest traktowane

jako wyróŜnik w innych grupach, w jakich funkcjonuje uŜytkownik

np. w rodzinie, pracy, sąsiedztwie. WyraŜenia typu „siostra kociara”,

„mama taka sama kociara jak ja”, „sąsiadka kociara”, podkreślają

podobieństwo i bliskość wewnątrz innych grup. Niewystępowanie

tej cechy w danej grupie jest zauwaŜane i podkreślane np. „w mojej

pracy nie ma Ŝadnych kociar”.

W odniesieniu do osób spoza miau, moŜna spotkać

określenia kociarz, kociara, których kontekst uŜycia wskazuje na

pozytywne wartościowanie opisywanej osoby. W połączeniu

z nazwą zawodu, np. „listonoszka kociara”, „ochroniarz kociarz”,

12

„taksówkarz kociarz”, „właścicielka sklepu kociara” etc., pojęcia te

wzmacniają przekonanie forumowiczów o obecności kociarzy takŜe

poza miau. Kociarstwo jest równieŜ łączone z nazwą miasta np. „na

forum jest duŜo kociarzy z Łodzi”, „tyle kociar Warszawskich tu”,

„wielu poznańskich kociar”, które w połączeniu z przymiotnikami

duŜo i wiele podkreślają siłę tej toŜsamości w poszczególnych

regionach Polski.

Dla kształtowania się pozytywnego wizerunku kociarza

i kociary waŜna jest takŜe kwestia stereotypów zakorzenionych

w społeczeństwie, z którymi to społeczność podejmuje dialog,

pokazując ich nieprawdziwość np. „łamiemy stereotyp kociar

starych panien”, „inne oblicze kociar”. A wyraŜenia takie jak

„nawiedzone kociary”, „sfiksowana” czy „stuknięta kociara”,

nabierają pozytywnej, lekko autoironicznej konotacji. ToŜsamość

grupy jest takŜe podkreślana przez zestaw przedmiotów

przeznaczonych specjalnie dla uŜytku kociarzy, jak np. „prezenty dla

znajomych kociar” czy „pismo wszystkich kociarzy”.

Kwestia nabycia cechy kociarstwa jest sprawą niejasną,

pojawiają się bowiem zwroty typu „nikt nie rodzi się kociarzem”,

sugerujące, iŜ jest to cecha nabyta, ale takŜe obecne są wyraŜenia

sugerujące, iŜ jest ona wrodzona np. „od urodzenia kociarz”, „jestem

kociarą od maleńkości”. Nie ma natomiast wątpliwości co do

procesualności nabywania cechy, zaczynającej się juŜ we wczesnym

dzieciństwie. Zwroty typu „wyrośnie z niej wspaniała kociara”,

„będzie z niej kociara na 100%” wzmacniają opisane przez

uŜytkowników pozytywne zachowania dzieci wobec kotów. Co

pokazuje takŜe, iŜ bardzo waŜną cechą kociarza jest doświadczenie,

które powinno być nabywane od wczesnego dzieciństwa. Cecha ta

pojawia się w opozycji do braku doświadczenia, które jednak nie jest

odbierane negatywnie, lecz jako początek procesu nabywania

toŜsamości kociarza. Doświadczenie jest cechą samą przez się, do

której nikt wprost się nie przyznaje, natomiast bywa ona uŜywana

dla podkreślenia uznania dla osoby trzeciej lub jako prośba

skierowana do społeczności forum np. „proszę doświadczonych

kociarzy o radę”. W przeciwieństwie do tego, o braku doświadczenia

uŜytkownicy wypowiadają się wprost, np. „ja jestem taka nie bardzo

doświadczona kociara”, „świeŜa kociara”, „nie jestem kociarzem

z duŜym staŜem”.

Jak pokazuje powyŜszy cytat, kociarstwo nie jest cechą

jedynie Ŝeńską, a posiadanie tej cechy przez męŜczyznę dla Ŝeńskiej

części forum jest cechą świadczącą o wartości danego męŜczyzny

jako partnera, przyjaciela np. „facet mi wygląda na totalnego

13

kociarza”, „[on-partner] jest 100% kociarzem”.

Choć nie zawsze bywa cechą świadomą np. „jest kociarzem

tylko jeszcze o tym nie wie”, co pokazuje, iŜ niezaleŜnie od tego,

czy bycie kociarzem to kwestia wrodzona czy nabyta, kaŜdy nosi w

sobie zaląŜek kociarza, który moŜe się rozwinąć w sprzyjających

okolicznościach, takich jak te na forum miau.pl.

Podsumowując, połączenie występującej od wieków miłości

do kotów z moŜliwościami oferowanymi przez technologię

internetową stworzyło podstawę do zbudowania społeczności,

w której uformowana została pozytywna toŜsamość miłośnika

kotów, którą moŜna określić jako e-kociarstwo. ToŜsamość e-

kociarza opiera się na trzech fundamentach: miłości do kotów,

wiedzy i doświadczeniu oraz poczuciu wspólnoty. Charakteryzuje

się ona poczuciem dumy wynikającej ze świadomości własnej

odrębności względem reszty społeczeństwa. Komunikacja za

pośrednictwem forum internetowego pozwala członkom

społeczności na odczuwanie bliskości i zrozumienia wynikającego

ze wspólnoty podzielanych poglądów i wartości, którego nie

doświadczają wśród bliskich czy przyjaciół, jak bowiem napisał ktoś

na forum, „rozumieją, niby rozumieją, ale chyba tylko kociarz

kociarza tak naprawdę zrozumie”.

Jacek Golimowski

Miłe kota początki…

I zjawił się w moim M-4 kot, zwierzę – bestia, stwór obcy mi

dotychczas z natury (mojej i jego). Zwierzak owszem, owszem

sympatyczny, na wsiach ponoć i poŜyteczny, przez starsze panie

uwielbiany. Ale co ja z kotowatością wspólnego posiadam?

W sumieniu szukam mianownika jakiegoś, który kota mi oswoi,

transcendentalnie zbliŜy, ontologicznie wyjaśni. Czemu kot, a nie

pies, piesek, szczeniaczek?

W szkole kultowa lektura (czy jeszcze się utrzymała na liście

podstawowej? – pytanie do pedagogów praktyków) opowiada o psie,

który jeździł koleją. Staś i Nel, oprócz Kalego i słonia, mieli i psa

(mądra Saba), mój osobisty dziecięcy bohater – Tomek z serii

Alfreda Szklarskiego – jak na prawdziwego podróŜnika przystało –

podróŜował z psiną (mądry Dingo). Nawet dzieci z Bullerbyn nie

14

miały kota (psa teŜ nie, ale zawsze twierdziłem, Ŝe Szwecja jest

inna). Szkoła podstawowa nie wpaja miłości do kotów – nie licząc

elementarzowego „Ala ma kota”, ale jedno zdanie nie zrównowaŜy

naszego kulturowego przywiązania do psa (pewnie to pokłosie

sarmackiej przeszłości).

No tak, ale do szkoły (przedszkola) trafiłem juŜ ukształtowany,

młoda dusza juŜ została wykuta przez bajki, zarówno te czytane, jak

i oglądane. Sięgam pamięcią do tych lat beztroski i… fiasko. Kotów

było tyle co kot napłakał. A jak się pojawiły, to zawsze musiały być

czarne i naleŜeć do wcale niemłodych i równie niesympatycznych

pań. Nawet kot w butach jawi się jako postać przerysowana

i nieprawdopodobna (wrodzony sceptycyzm z góry odrzucał kaŜde

gadające zwierzę). W telewizji jeszcze gorzej… Owszem

sporadycznie gościł na ekranach kot Filemon, który wiecznie

denerwował Bonifacego (lub na odwrót), ale gdzie mu do Reksia

(o Kreciku nie wspominając). Nawet zachód spod znaku Disneya

i Hannah Barbera nie poprawił wizerunku kota. Toporna animacja

o kocie Tip Top (pamiętacie coś takiego?) czy nowszy Garfield

z góry był skazany na poraŜkę w konfrontacji z (Ŝe wymienię tylko

z pamięci): Goofym, Plutem, Scooby Doo. Wyliniały i rudy (?)

Klakier na pewno nie mógł przewaŜyć szali na korzyść

miauczących.

Jeśli nie animowane, to moŜe fabularne filmy i seriale ociepliły

wizerunek kocura? Niech się zastanowię… polskie „Siedem Ŝyczeń”

nie powalało na kolana, zresztą gadający kot (który notabene wcale

kotem nie był, tylko przemienionym w zwierzę staroŜytnym

egipskim kapłanem), bladł i niknął na tle takich gwiazd jak: Szarik

czy Cywil. KtóŜ z nas nie chciał mieć swojego owczarka? KtóŜ z nas

nie uronił łzy wzruszenia, gdy Lassie po raz kolejny wracała do

domu? KogóŜ z nas nie rozśmieszały perypetie Beethovena?

Popkultura nie jest łaskawa dla kotów, przewaŜają te

szczekające czworonogi. Skorupka juŜ za młodu nasiąkła, więc

moŜe ratunek kotom przyniesie dojrzalsza literatura. Człowiek juŜ

dorósł był, selektywnie podchodził do czytanych lektur, więc

i będzie potrafił uchwycić nić (a chociaŜby i niteczkę) sympatii dla

kota. Pewnie by potrafił, ale kotów literackich jak nie było, tak nie

ma. Epopeja nasza, kaŜdemu dobrze znana, Pan Tadeusz obfituje

w zwierzaki (wszak na wsi akcja się rozgrywa), ale dla poczciwego

kota zabrakło juŜ trzynastozgłoskowca. A przepraszam: przecieŜ

Sokół i Kusy ścigają kota, lecz to plebejski uciekinier szukający

schronienia na prasłowiańskiej gruszy jest. Skoro wieszcz zawiódł,

15

to szukajmy wśród innych. Romantycy nie zaprzątali sobie głowy

tak przyziemnym stworzeniem – moŜna ich postawę jeszcze

zrozumieć, ale Ŝeby nasi wielcy pozytywiści nie zauwaŜyli

pospolitego kota? To juŜ na jakiś bojkot zakrawa. Konopnicka –

miłośniczka szkap, Orzeszkowa – odmalowała pięknie

nadniemieński krajobraz, lecz bez kotów, Prus – starego kawalera

Rzeckiego obdarował kundlem…eh… szkoda słów.

No nie mogę jakoś odnaleźć w sobie kulturowego kodu do

kota, przełamać się trudno, zwyczajna sympatia dla Ŝywej istoty,

franciszkańskie credo to wciąŜ za mało. I chociaŜ gdzieś

podświadomość nuci sobie: „aaa kotki dwa” to obawa o to, Ŝe jakoś

Puszka nie polubię, nie mija. A co z kotami historycznymi,

celebrytami, gwiazdami bulwarówek?

TeŜ pudło – wszyscy wielcy, przynajmniej współcześni wolą

psy. To sznaucer Ludwika Dorna paradował po sejmowych

korytarzach, cocker spaniel Drake właśnie zamieszkał

w Belwederze, a pierwszym zwierzakiem Ameryki jest (a jakŜe)

czarny (o ciemnej sierści) wodołaz portugalski Bo. Jedyny znany

miłośnik kotów nie wywołuje zbyt optymistycznych konotacji, gdyŜ

zbyt mocno się kojarzy ze starokawalerstwem. A ja raczej nie

planuję zostać singlem ani tym bardziej politykiem, ale przynajmniej

mam własne konto bankowe – światełko w tunelu jakieś jest.

Kota więc trzeba przyjąć empirycznie, takim jakim jest.

A zwierz to podstępny i behawioralnie nieodgadniony. Tymi swoimi

zielonymi ślepiami kruszy kaŜdy mur, topi kaŜdy lód. Jak nie ulec,

gdy tak siedzi przy biurku i patrzy. Ostatni grosz z portfela na

Whiskasa się wysupłuje – niech ma. Jak moŜna się złościć na

Puszka, gdy po powrocie do domu, kuchnia przypomina

pobojowisko, a sam sprawca smacznie sobie śpi wśród

porozciąganych siatek i reklamówek? Na obrońcę domu to on się nie

nadaje – miauczy i mruczy na wszystkich. Ale uczciwie trzeba

przyznać, Ŝe bardzo sobie ceni domowe zacisze. Przegryzł nawet

kabel od domofonu, aby Ŝaden listonosz nie mącił mu spokoju.

Zresztą kabelki (zwłaszcza te pod napięciem) to jego idée fixe,

jednak nawet po przegryzieniu paru, nieopatrznie pozostawionych,

ładowarek i słuchawek, pewnie wciąŜ nie zrozumiał istoty

elektryczności. Nawet zrzucenie telewizora niewiele nowego

wniosło (moŜe dlatego Ŝe to jeszcze odbiornik kineskopowy był).

Ciekawość poznawcza nie ogranicza się tylko do prądu, o nie. To

kot o wszechstronnych zainteresowaniach. Ciekawe co kryje się pod

tapetą? Wystarczą pazurki i jeden dobrze wymierzony skok. A co

16

tam tak szeleści i błyszczy w szafce? Mąka, cukier i ryŜ i wszystko

to w papierowych torebkach (wystarczyły same pazurki).

No cóŜ wniósł kot wiele oŜywienia w moim M-4. I chociaŜ to

typowy zwierz, swoje ścieŜki mający, to jednak juŜ nie tęsknię za

psem, bo wiem co Puszek zrobiłby z nim.

Izabela Dixon

Siedem Ŝywotów siedmiu kotów

Kotów Ŝywoty są bardzo róŜne, to nie dlatego, Ŝe koty są próŜne,

wręcz byłoby to znaczną przesadą – uznać, Ŝe uległe są one

zasadom.

Kot na podwórku, w worku czy beczce; fizycznie zmieści się

takŜe i w teczce. Spać moŜe w torbie i na plastyku, na dachu,

w pralce, czy choćby w koszyku. Widziałam kiedyś kota

w garnuszku, w kapturze kurtki, w tapczanie, w łóŜku; cool koty

siedzą takŜe w lodówce, w wiadrze (bez wody), w plecaku,

w puszce! Człowiek, niegłupi albo z polotem, nie wygra tej ci

potyczki z kotem. Bo choćby zjadł i sto kabanosów, przechytrzy kot

go na niejeden sposób. Grunt to siedzisko i legowisko, dla kota to

tak jakby wszystko. No moŜe oprócz pory karmienia, która

przemawia nawet do lenia.

Przedstawić pragnę Ŝywotów kilka, bo chociaŜ mówią, Ŝe koty są

próŜne, Ŝywoty mają jednak dość róŜne. Wszystkie te kotki są

17

bardzo Ŝywotne – Ŝywoty mają więc zgoła pogodne. Lecz by

rozwaŜyć kociaków zalety, przechodzę w prozę i rzucam kuplety

(tam, gdzie to moŜliwe).

śywot Pierwszy: Kocio Frodzio

Kocio Frodzio, wbrew pozorom, to nie miodzio, lecz kot z pazurem!

Właśnie, pazury kocia Frodzia rosną z taką prędkością, Ŝe nawet

dobrze wyszkolona i przystosowana do obcinania pazurów

przycinarka nie nadąŜa; a nawet jeśli chciałaby nadąŜyć, to nie

nadąŜają domownicy Kocia Frodzia, którzy lękliwie spoglądają

w jego stronę, ilekroć Kocio Frodzio z rozmysłem ostrzy pazury

o kanapę (tu w tle słychać fanfary z filmu grozy).

Jest jednak inna cecha Kocia Frodzia, która warta jest

szczególnej uwagi. OtóŜ nasz Kocio Frodzio jest uzaleŜniony od

iPada. Gdy tylko widzi jednego z domowników z iPadem, zaraz

wskakuje na najbliŜsze krzesło, domagając się swojej gry. Gdy cel

zostanie osiągnięty i gra załadowana, Kocio Frodzio jest gotów

spędzić nawet jeden ze swoich Ŝywotów, wpatrując się w ekran,

uwaŜnie śledząc dwuwymiarową mysz, która myka po tafli tableta.

Frodzio, raz po raz trąca ją łapą – a gdy ją trafnie "pacnie", wtedy

mysz wydaje z siebie przeraźliwy elektroniczny pisk, po czym znów

myka, a wzrok Kocia za nią. Ta metodyczna zabawa zachwyca

i zastanawia – wpływ technologii na Ŝycie zwierząt powinien być

przedmiotem ścisłych badań naukowych.

śywot Drugi: Zebedee

Zebedee, znany równieŜ jako Zeb, Bubu, i Catipillar (w przybliŜeniu

kocio-gąsieniczka), autentycznie przypomina włochatą gąsienicę

przez wzgląd na dość wypłaszczony profil i długie futro. Bubu jest

wyjątkowym Kocurem, który świetnie wpisuje się w stereotyp

utrzymujący, Ŝe koty śpią jakieś dwadzieścia godzin na dobę. Nasz

Bubu faktycznie przesypia jeden koci Ŝywot, nie cierpi więc na

insomnię. Jednak mocno chrapie…

W chrapaniu Zebedee jest niepokonany, lecz czasem, gdy

nadaje na wyjątkowo duŜej częstotliwości, zdaje się wyzywać

swojego Panciunia na pojedynek. Wtedy, Panowie i Panie, to nie jest

spanie! Bo gdy kot z Panciem chrapią na dwa głosy, to drzeć moŜna

pościel, pierze i włosy.

Ponadto, gdy Zebedee przyśnie w jednym ze swych licznych

ulubionych legowisk snem kota sprawiedliwego, potrafi w tej samej

18

pozycji spędzić tyle godzin, Ŝe zatroskani domownicy czasem

trącają go palcem, szukając jakichkolwiek oznak podstawowych

funkcji Ŝyciowych.

śywot Trzeci: Pandora

Pandora (gdy grzeczna, znana teŜ jako Panda lub Pandzia), jest

wyjątkową trikolorką. Pandzia juŜ jako kicia mieszcząca się w garści

lub zakopiańskim kapciu (rozmiar 40), natychmiast stała się kotką

Zebedeego, który traktował ją jak dziecko, troskliwie dbając o jej

czystość i dobrobyt.

Gdy Pandzia podrosła, szybko stała się obiektem intymnych

zainteresowań Zeba, który w tych sprawach jest kotem o wyjątkowej

wraŜliwości i delikatności. Niestety, ku rozpaczy domowników

i frustracji samego Zebcia, Pandora nie miała nawet uncji pojęcia

„jak to się robi!?!”. Zdesperowani domownicy myśleli nawet

o kociej pornografii, co by to Kicię uświadomić. Niestety, szybko

zdali sobie sprawę z faktu, Ŝe stręczycielstwo jest karalne, sama teŜ

koncepcja oglądania filmów przedstawiających baraszkujące koty

wydała się im niska i nietaktowna; czy film przemówiłby do

adresatów? Tego się nigdy nie dowiemy. Tak teŜ Pandora i Zebedee,

choćby nawet poświęcili na to ćwierć kociego Ŝywota, i tak nie

doczekaliby się potomstwa, bo i niby jak, gdy Pandzia uznawała

tylko jedną pozycję, niezbyt popularną w świecie zwierzęcym…

śywot Czwarty: Melissa

Melissa to Kicia o niezwykłej urodzie, brytyjskiego pochodzenia

(poszlakowy rodowód). Podczas zabawy, jak wierny pies,

wielokrotnie aportuje swoje myszo-podobne zdobycze, aŜ do utraty

kociego tchu.

Melissa, zgodnie z imieniem, jest łagodną odmianą ciepłej

kluchy i pieszczotliwej przytulanki. Jest Kocicą pełną gracji i kociej

zadumy. Świadoma swojej urody, głowę i ogon nosi bardzo wysoko.

Ta piękna bestyja, która mogłaby być muzą niejednego artysty,

posiada jedną bardzo irytującą cechę. Melissa poświęca sporo

swojego kociego Ŝywota na doświadczenia z miseczką wody. Misja

poruszenia wody przy uŜyciu wszystkich kocich zmysłów zaczyna

się we wczesnych godzinach rannych, a kończy przed wieczorną

drzemką. Melissa nie spocznie, aŜ nie rozchlapie. Ta fascynacja, czy

moŜe obsesja, pomimo uników wszelkiego rodzaju, najczęściej i tak

kończy się nie tylko mokrą podłogą, ale teŜ mokrą łapą. Niezłomna

19

Melissa jutro znów z wielką determinacją trącać będzie wodę, mając

nadzieję, Ŝe moŜe tym razem łapa na koniec eksperymentu będzie

sucha. Good luck!

śywot Piąty: Phoebe alias Bib Bip

Słodka mała Bip jest córką Melissy, której, jak widać

(w przeciwieństwie do Pandory), poŜycie z Zebem zaowocowało i to

potrójnie. Ta drobna Kiciunia zdaje się posiadać bardziej twarzyczkę

niŜ pyszczek – jeszcze gdy miała kilka tygodni uznano, Ŝe ma buzię

starej babuleńki, gdyŜ wyraŜa ona jakby troski całego świata.

I faktycznie, jest coś w tej małej kociej mordce: krzywy biały

trójkącik dość symetrycznie dzieli srebrnawy pyszczek, chociaŜ

niestety trójkącik skręca nieco w kierunku lewego oczka, które jest

WIĘKSZE od prawego… I tu mam teorię Panowie, Panie, to oczko

zda się na oczkiem łypanie. A koty, jak to legendy głoszą, na

spojrzenia wojny regularnie toczą.

Na buźce Bibki maleńki nosek, co pracowicie, przez Ŝywot

cały, robaczków szuka większych i małych. Ponadto Bip jest kotem

NIESTETY wokalnym; w pewnych aspektach wręcz niemoralnym.

Bo drŜącym głosem nasza pupilka zdegradowałaby nawet i wilka…

Ten głosik niby zepsutej zabawki zawodzi o róŜnych porach

dnia i nocy, kiedy to jej marudzące serenady szczególnie boleśnie

potrafią przeniknąć nawet najbardziej zaspaną potylicę. Gdy ten sam

zachrypnięty mały głosik połączymy ze stanowczym, pełnym

wyrzutu i zarzutu spojrzeniem większego oka, oraz przy

podkreśleniu całej skargi łapą, Bib Bip wyraźnie komunikuje, Ŝe

naleŜy ją głaskać wszędzie – ona zachrypi, gdy dobrze jej będzie.

śywot Szósty: Tobiaszek

Tobiaszek to prawdziwe Ko-ciacho! Srebrzysty, przytyty (jak Moto

Moto), ale w granicach dopuszczalnych dla kotów nieco brytyjskich

(Tobcio jest synem Melissy). Jego koci podbródek składa się

z innych podbródków (porównaj: chomik lub opasła świnka). Buzia

okrągła jak kocia miseczka, na której uśmieszek sobie mieszka…

Ten uśmieszek kota z Cheshire sprawia, Ŝe Tobiasz wygląda na

kocurka ironicznego i cynicznego, ale jakŜe miałoby być inaczej,

gdy mu wycięto część jego kociej dumy…

Całuśny Tobiaszek Ŝywot swój zdecydowanie zadedykował

udowodnieniu światu, Ŝe pochodzi z rodziny homo-nieco-sapiens.

Nasz sapiący Tobo stawia się na kaŜdy posiłek domowników,

20

szukając na stole swojego talerza (najchętniej ze spaghetti) –

zupełnie nie przemawia do niego fakt, Ŝe posiłki na stole róŜnią się

nieco od posiłków stawianych na podłodze (co za pomysł!). Gdy

kurczak ugotowany dla Tobiasza bezsensownie czeka w garnuszku,

pokrywka zdaje się być jedynie skromnym intelektualno-

sprawnościowym wyzwaniem, ale nie przeszkodą. Stała, natomiast,

pora posiłku w mniemaniu Tobiasza jest jedynie dziwną zasadą

ustaloną zgoła niedemokratycznie – stąd regularnie zadaje jej kłam.

śywot Siódmy: Celestyna

Celestyna jest najmłodszą siostrą Phoebe i Tobiasza. PoniewaŜ jej

okrywa jest bardzo gęsta i ciemna, skojarzona została ze sferami

celestialnymi. To Kicia prawdziwie Universe-alna.

śywot Celesty jest prawdziwie koci. Wszystko co kocie nie

jest jej obce: koci łapci, kiziu miziu i bogate mru mru. Niestety Cela,

podobnie jak jej mama, ma małą obsesję. Jest to fascynacja

papierem, szczególnie gdy szeleszcząco produkuje się dla niej z tego

ekologicznego materiału kulkę. Taką kulką potrafi się namiętnie

zabawiać. Ciekawą jednak przypadłością Celki jest fakt, Ŝe

systematycznie kulkę topi w miseczce z wodą (miska z wodą to

widać rodzinne upodobanie), a następnie rozmokniętą i nie-

szeleszczącą juŜ zabawkę nosi po całym domu, znacząc w ten

sposób mokry szlak swojej działalności. Lecz gdy zabraknie

Celeście papierka, to piszczeć będzie ta obywatelka. Za Panciem

będzie chodzić, dreptać i marudzić, aŜ nowej kulki Kicia nie

wyłudzi!

Tu, Drogi Czytelniku, Czytelniczko, czas kończyć snuć tę opowieść

tak mi bliską. KaŜdy Kot, jak widać, to inny „poemat”, kaŜdy z nich

drąŜy w linii czasu odmienny schemat. I gdybym chciała prawdziwie

wiernie zdać z Ŝywotów moich kotów sprawę, to na siedem tomów

musiałabym popełnić rozprawę. SIEDEM KOTÓW – SIEDEM

ŚWIATÓW, siedem rewelacyjnych małych futrzaków.

Pytanie na śniadanie: W przykładzie którego kociego Ŝywota

widzisz odbicie swojego kota?

21

Marta Justyna Gromada

Kocie sprawy

Aby rozpocząć swoją wypowiedź muszę zacząć od prostej

informacji. Proszę skupić się i wsłuchać uwaŜnie w to, co powiem…

Hathor, Hathor, Hathor! Dobrze, teraz juŜ wiem, Ŝe wszystko się

uda. To zaklęcie działa od lat, a przecieŜ nikt z Państwa nie ma

pewności, iŜ nie jestem kolejnym wcieleniem egipskiego

Radamenesa.

Tematem przewodnim mojej pracy miała być interpretacja

tekstu piosenki pod tytułem Kocie sprawy. Wydana w 1993 roku

odniosła sukces na polskim rynku muzycznym i do dnia dzisiejszego

cieszy się powodzeniem. Jednak zastanawiając się nad tym, czym są

kocie sprawy i czy faktycznie są to głównie „Dniami rozstania

a nocą powroty” oraz „Leniwy koci ruch”, straciłam zapał do pisania

o tak tradycyjnym, powszechnym patrzeniu na te z pozoru zwykłe

zwierzęta.

Sama nie posiadając kota, oprócz tego „na rozgrzanym dachu

mojej głowy” (jak śpiewała Maria Peszek w piosence „Mam kota”),

zaczęłam interesować się Ŝywo wszelkimi śladami kotów w moim

prywatnym Ŝyciu. Zaczęło się od piosenek. Znałam juŜ kilka, jednak

przepastne złoŜa Internetu pozwoliły mi zgłębić wiedzę. Okazało

się, Ŝe zespół Cat Power i polskie Świetliki śpiewające o Karolu

Kocie niewiele mają wspólnego z tymi zwierzętami. Odkryłam

jednak, Ŝe obecnie olbrzymią popularnością cieszy się, zwłaszcza

wśród młodzieŜy, DJ Kot. Pod niezbyt wyszukanym pseudonimem

kryje się znany aktor, Tomasz Kot, który zagrał między innymi

w filmie „To nie tak jak myślisz, kotku”. Teraz jednak wykonuje

piosenkę w reklamie, której tytuł oddaje całą treść, chodzi tu o „Bez

VAT”.

Strapiona swoją niewiedzą, idąc za ciosem, postanowiłam

zainteresować się środkami masowego przekazu. Nie musiałam

długo szukać i czekać, gdyŜ najnowsza reklama operatora telefonów

komórkowych oraz Internetu bezprzewodowego twierdzi, Ŝe

kupiony w najnowszej promocji laptop Internet będzie miau.

Zaciekawiona programem telewizyjnym, natknęłam się na

internetową stronę popularnego kanału filmowego (Zone Europa –

http://www.pl.zoneeuropa.tv). Pośród tak waŜnych informacji, jak

„Ludzie kina A-Z” czy teŜ „PoŜegnanie z filmem”, odnalazłam

zakładkę „Dziesiątka”. Znalazło się tam, bez większego mojego juŜ

22

zdziwienia, zestawienie dziesięciu kotów związanych z filmem wraz

z suplementem. Tekst „10 x koty” przedstawiał krótkie informacje

o kotach dobrze nam znanych z większych i mniejszych ekranów.

W suplemencie autorki Marta Miś i Krystyna Kosicka umieściły

siedem (nomen omen!) pozostałych, równie waŜnych kocich

bohaterów. I w ten prosty i klarowny sposób moŜemy poznać krótkie

historie zwierzęcych gwiazd filmowych. Dowiemy się, Ŝe Tom

z popularnej animacji próbuje złapać mysz od 1940 roku.

Potwierdzimy swoje domysły, iŜ „kota w roli zająca” w komedii

Stanisława Barei zagrały dwa róŜniące się diametralnie czworonogi

oraz przypomnimy sobie, Ŝe tytułowy Alf uwaŜał domowego pupila

za danie najwyŜszej klasy.

Pozostając w kręgach Internetu, nie mogłam nie trafić na

lolcats. Nazwa utworzona od angielskiego rzeczownika ‘cat’

oznaczającego kota oraz skrótu ‘LOL’ pochodzącego

z internetowego slangu29, który powstał od początkowych liter

wyraŜenia ‘Laugh Out Loud’ oznaczającego ‘śmiać się głośno, na

głos’. Lolcats to nic innego jak zdjęcia, które przedstawiają koty

29 Informacja podana za internetowym Słownikiem Slangu i Mowy Potocznej, http://www.define.pl/termin,LOL,160.html, dostęp z dnia 21 marca 2011 r.

wraz z dopiskiem w języku angielskim utworzonym w zamierzonym

celu niepoprawnie30.

Te proste kombinacje zdjęcia i tekstu stały się fenomenem

Internetu, gdzie święcą triumfy od około 2005 roku. O sławie

lolkotów, niech znaczy fakt, iŜ o ich sukcesie pisał w Stanach

Zjednoczonych „Time”. Jako ciekawostkę dodam, iŜ planowany jest

przekład Biblii na język uŜywany w lolkotach31.

Dzięki lolkotom dowiadujemy się, iŜ nasze koty korzystają

z Internetu, gdzie piszą i czytają blogi oraz tworzą swoje prywatne

dokumenty. Są posiadaczami wielu rzeczy (najczęściej

niewidzialnych), chętnie udają inne postaci, cieszą się i złoszczą,

wylegują i walczą, chowają i prezentują z dumą. Nienawidzą psów,

obchodzą urodziny i chętnie pozują do zdjęć. A przede wszystkim

dają nam – ludziom, niekoniecznie ich właścicielom, wiele radości

i powodów do śmiechu.

MoŜe to dobrze, Ŝe piosenka nie przykuła mojej uwagi.

Koniec końców i tak spadłam na cztery łapy, odnajdując koty

w miejscach i sytuacjach, o których nigdy nie przyszło mi pomyśleć.

PoniewaŜ, proszę Państwa, kocie sprawy to powaŜna rzecz i nie jest

30 Por. http://www.lolcats.com/favs/1/. 31 Wszelką wiedzę na temat lolkotów czerpię ze strony internetowej http://pl.wikipedia.org/wiki/Lolcat, dostęp z dnia 21 marca 2011 r.

23

to wyłącznie moja opinia. Pisała o nich Gazeta Wyborcza, bo

przecieŜ artykuł pod tytułem „Jak Europa walczyła z miau-miau”32

ma więcej wspólnego z kotami niŜ dopalaczami. Oczywiście,

w pewnym momencie, widziałam koty wszędzie, nawet

w wystawianym przez Teatr Miejski w Gdyni „Psie z kulawą nogą”

najbardziej podobał mi się kot. Tak, zwyczajnie moŜna dostać kota,

dlatego na koniec, dla uspokojenia, proponuję przyjrzeć się

magicznej atmosferze, którą tworzą razem z nami koty. Oczywiście

pomoŜe nam w tym reklama33!

32 Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl, http://wyborcza.pl/1,75478,8465127,Jak_Europa_walczy_z_miau_miau.html, dostęp z dnia 20 marca 2011 r. 33 Reklama IKEA, http://www.youtube.com/watch?v=9BoDCjunCQM, dostęp z dnia 20 marca 2011r.

Agnieszka Dauksza

Cośmy uczynili Behemotowi?

Mark Twain napisał kiedyś, Ŝe jeŜeli by skrzyŜować człowieka

z kotem, to człowiek mógłby na tym zyskać, ale kot by stracił.

I faktycznie – jeśli rozwaŜyć status kota na przełomie wieków czy

tysiącleci – status znajdujący przecieŜ odzwierciedlenie w licznych

przekazach artystycznych – zwłaszcza tekstowych i plastycznych –

okaŜe się, Ŝe wzajemne relacje między człowiekiem a kotem

przypominają gonitwę tego zwierzęcia za myszą. Oczywiście,

chcielibyśmy dosięgnąć nasz obiekt fascynacji, móc z nim obcować,

by zrozumieć jego złoŜoną istotę. Problem jednak w tym, Ŝe nasz –

jakŜe nieudolny – kulturowy pościg za kotami nie przynosi

wymiernych rezultatów. Koty wciąŜ lawirują między porządkami

historycznymi i społecznymi, wymykają się opisom

i jednoznacznym analizom. MoŜna je spotkać właściwie wszędzie,

zamieszkują bowiem niemalŜe wszystkie lądy, są na ulicach,

sawannach, w lasach, piwnicach i mieszkaniach… Niby jesteśmy

zdolni obserwować je do woli, ale jednak nadal mamy trudności

24

z orzekaniem o ich naturze, a nade wszystko – niezmiennie nie

moŜemy pozbyć się wraŜenia, Ŝe to nie my je obserwujemy, lecz one

nas – z umiarkowanym zaciekawieniem, a jednak w sposób czujny,

badawczy, z dozą chłodnego krytycyzmu. Kto jest zatem kim w tej

odwiecznej zabawie kota z myszą?

StaroŜytni Egipcjanie wierzyli, Ŝe dusza człowieka po śmierci

zamieszkuje ciało kota. Dlatego teŜ chroniono te zwierzęta, modlono

się do nich (szczególnie do kociej bogini Bastet), czy nawet –

mumifikowano je. Społeczności Ameryki Południowej uznawały

dzikie koty za święte bestie, a ich lustrzane oczy – jak dziś wiemy,

zbudowane z siatkówki wyściełanej guaninową warstwą powodującą

charakterystyczne odbijanie promieni świetlnych – za okna do

świata duchowego czy nawet – studnie, w których dostrzec moŜna

zarys przyszłych zdarzeń. Kult kotów był zatem dość powszechny w

staroŜytnym świecie, niezaleŜnie od szerokości geograficznych.

Zwierzęta te imponowały doskonałymi proporcjami, wrodzoną

dostojnością, siłą i wdziękiem. Wzbudzały podziw, uwielbienie, ale

teŜ szacunek niepozbawiony zapewne bojaźliwości. Sytuacja

zmieniła się diametralnie w średniowiecznej Europie. Wraz

z zanikiem prawdziwie humanitarnych (ale i humanistycznych)

wartości, koty poczęły być kojarzone z nieczystymi mocami.

Malarskie przedstawienia z tego czasu ukazują czasami Ewę

w towarzystwie lubieŜnie oplatającego ją kota. Nie bez kozery,

wszak to, co kocie, utoŜsamiane było z tym, co kobiece, grzeszne,

demoniczne. Co więcej, niewiasty uznawane za czarownice,

nierzadko palone były na stosach wraz ze swoimi domniemanymi

pomocnikami w słuŜbie diabłu – kotami właśnie. Jednak

paradoksalnie – niechęci do tych zwierząt towarzyszyć musiał mimo

wszystko pewien trwoŜliwy respekt jako dla istot bezpośrednio

związanych z niebezpiecznymi mocami. Przez stulecia wyobraŜenia

kotów – ciemnych, mrocznych, tajemniczych – przeplatały się

z codziennym, moŜe nieco jaśniejszym, a na pewno bardziej

pragmatycznym postrzeganiem. Dzięki takim wyobraŜeniom, koty

figurują na rycinach jako łowcy myszy, współbohaterowie scenek

rodzajowych albo teŜ jako nieodzowne elementy pewnych

przestrzeni – głównie mających uchodzić za typowe, swojskie. I tak

trudno wyobrazić sobie prawdziwie przytulny dom czy wiejskie

podwórko bez kotów – łobuzerskich, rubasznych, sprytnych, ale teŜ

dość leniwych.

Nieocenionym przykładem połączenia obu prądów: ciemnego,

demonicznego i radosnego, ludycznego, które – niczym

w Bachtinowskim ujęciu nurtów sztuki wysokiej i niskiej,

25

karnawałowej, tworzących podwaliny nowoczesnej kultury

europejskiej – zgodnie ze sobą współistniały – jest kot Behemot,

powołany do Ŝycia na kartach powieści Mistrz i Małgorzata

Michaiła Bułhakowa. Czytelnicy tej ksiąŜki zapewne najlepiej

pamiętają scenę, w której Behemot – na polecenie Wolanda –

bezceremonialnie odrywa głowę od ciała konferansjera

Bengalskiego. Takie postępki pomocnika szatana zdają się

uzasadniać etymologię imienia. Słowo Behemot pochodzi bowiem

z Księgi Hioba i oznacza w języku hebrajskim zwierzę, potwora,

bestię, której nie sposób pokonać, gdyŜ ta podlega wyłącznie

swojemu stwórcy, Jahwe. I nie byłoby przesadnych dysonansów

między znaczeniem imienia a funkcją kota w powieściowym,

moskiewskim świecie, gdyby nie temperament i postępowanie tego

zwierzęcia. Nie dość, Ŝe kot zwykle „udaje głupiego”, to na dodatek

opisywany jest jako złośliwy, ironiczny „grubas”, skory do Ŝartów

i wyglądający zazwyczaj w następujący sposób:

[Behemot] pod pachą trzymał nieduŜy landszafcik w pozłacanej ramie, przez

ramię przerzucił na wpół spalony fartuch kucharski, w drugim zaś ręku trzymał

całego łososia w skórze i z ogonem. […] Zalatywało [odeń] spalenizną, fizjonomia

Behemota była usmarowana sadzami, czapkę zaś miał mocno nadpaloną.

Staje się zatem jasne, Ŝe Behemot jest nie tyle figurą

stereotypowego czarnego kota podległemu tajemnym mocom, ale

przede wszystkim uosobieniem karnawałowego Ŝywiołu,

odwrócenia porządków, wcieleniem sił wywrotowych, ukazujących

kuriozalność zastanej rzeczywistości. Niestety, mistrzostwo

Bułhakowa zdolnego ukazać za pomocą jednej postaci grę napięć

i pozornie sprzecznych właściwości, rzadko kiedy znajduje godnych

kontynuatorów.

Najlepszym dowodem jest kultura współczesna i dominujący

obecnie wizerunek kota. WyobraŜenia „demonicznych” kotów

zostały wyparte ich kreskówkowymi parodiami. Ewentualną

pozostałością po dawnych wierzeniach są czarne koty masowo

reprodukowane i umieszczane zwykle w towarzystwie potarganych,

kolorowych czarownic w nałoŜonych na bakier spiczastych,

postrzępionych czapkach. Te okazyjne, okołohalloweenowe

przedstawienia ustępują jednak jeszcze bardziej popularnym,

właściwie wszechobecnym, słodkim kociakom widniejącym na

kiczowatych obrazach, kartkach i rozmaitych innych przedmiotach.

Tak wyobraŜone koty to wcielenia uroku, ciepła i bezpieczeństwa.

Są puszysto-futerkowe, niemalŜe uśmiechnięte, czasami rozczulają

swą bezbronnością, kiedy indziej uwodzą magnetycznym kocim

26

seksapilem. Prezentowane są jednak w taki sposób, Ŝe rzadko kiedy

konotują inne – ostrzejsze, bardziej drapieŜne czy po prostu:

zwierzęce – aspekty kociego usposobienia. Co zatem sprawia, Ŝe

chcemy właśnie w taki sposób postrzegać te zwierzęta? Dlaczego

przymykamy oko na lwią część ich natury?

Eksponowanie właśnie takich cech zdaje się być próbą

uładzenia rzeczywistości i wynikać z – jakŜe znamiennej dla

naszych czasów – potrzeby pomijania tego, co drastyczne

i niewygodne. Podobnie jak medykalizujemy cierpienie, starość,

chorobę i śmierć, skrywamy je w szpitalach i zakładach, oraz

podobnie jak usiłujemy porządkować wszystko to, co ambiwalentne

czy chaotyczne, tak wybieramy sobie te właściwości kociej natury,

na które akurat istnieje określone zapotrzebowanie społeczne. My,

jako przedstawiciele zachodniej cywilizacji XX i XXI wieku,

wybraliśmy to, co do pewnego stopnia uspokaja nasze sumienia, jest

wytchnieniem dla skołatanych nerwów i wyczerpanych ciał. Czyniąc

koty naszymi przyjaciółmi, powiernikami, depozytariuszami trosk,

antropomorfizujemy je, przydajemy ich wizerunkom naszej własnej

słabości i bezbronności, niejako infekujemy je nieporadnością.

Kulturowe postrzeganie kotów jest zatem silnie zaleŜne od kondycji

wspólnot. MoŜna zaryzykować stwierdzenie, Ŝe wizerunki tych

zwierząt to swoiste papierki lakmusowe przemian cywilizacyjnych.

I nic w tym dziwnego. Wszak od wieków właśnie koty uwodziły,

przeraŜały i nade wszystko – inspirowały. Ich niezwykłość,

nietuzinkowość i pełna wdzięku tajemniczość fascynowały być

moŜe dlatego tak silnie, Ŝe stanowiły dla człowieka niedościgniony

wzór. Z natury niezmienne w swej zmienności, niejako

samowystarczalne dzięki sprytowi, czujności i inteligencji,

zachwycały zdolnością przystosowawczą. Majestatyczne, zdające się

przenikać tajemnice rzeczywistości, w której są zakorzenione,

pozostają jednocześnie zdystansowane, nieco nonszalanckie, niejako

z konieczności uwikłane w sprawy tego świata. Stąpając twardo po

ziemi, jednocześnie z łatwością się od niej odrywają. Tego im

zazdrościmy – doskonałej równowagi między zaangaŜowaniem

a wsobnością, powagą a kokieterią i nade wszystko – zdolności do

niewzruszonego skrywania swoich kocich spraw.

27

Marta Mierzwicka-Liedtke

„Koty maj ą truciznę, a najwięcej czarne...”, czyli o rosyjskim

radcy tytularnym, Arystarchu Muryłkinie i o Wargini e,

białoruskim królu kotów

Trudno w literaturze o zwierzę silniej naznaczone magią

i niesamowitością niŜ kot. Koty zaczarowane bądź towarzyszące

czarownicom i czarownikom z ludowych opowiadań i bajek

przemyca do świadomości czytelników XIX-wieczna literatura

fantastyczna. Z czasem kot staje się jednym z najbardziej

konwencjonalnych literackich znaków mającej wkroczyć magii.

KaŜda staruszka z ocierającym się o jej nogi czarnym kotem staje się

podejrzana o paranie się tym procederem.

W swoim referacie chciałabym skupić się na dwóch

realizacjach literackich tego motywu, obu pochodzących

z opowiadań fantastycznych z XIX wieku. Realizacjach, moim

zdaniem, oryginalnych i przedstawiających koty nieskostaniałe pod

wpływem konwencji, która obezwładniała je juŜ w bajce ludowej.

Koty te oŜywia ponownie świeŜość fantastyki, oba są czarne jak

smoła i w magii zanurzone po koniuszek ogona.

Pierwszym z nich, zarówno w toku wywodu, jak

i chronologicznie patrząc, jest kot z opowiadania Rosjanina

Antoniego Pogorielskiego: Lafertowska makownica (1825).

Tytułowa bohaterka to handlarka miodowo-makowymi placuszkami

w dzielnicy Lafertowskiej w Moskwie. Jest to jednak tylko pozór,

staruszka jest bowiem wiedźmą, która rzuca uroki, wróŜy z kart

i z fusów, czemu zawdzięcza swoją niemałą fortunę, której jedynym

dziedzicem jest jej bratanek – pocztylion Onufrycz. Na

spadkobierczynię stara wybiera jednak jego córkę Marię, którą

namawia do udziału w magicznym obrzędzie.

W trakcie rytuału czarownica obchodzi stół, szepcząc

zaklęcia, towarzyszy jej półprzytomna Masza i czarny kocur

„z błyszczącymi oczami i pałąkowato wygiętym grzbietem”,

uzupełniający tajemnicze przyśpiewy miarowym mruczeniem. Nagle

dziewczyna „zauwaŜa, Ŝe ma on na sobie mundurowy surdut,

zamiast dawnej krągłej kociej główki dostrzega ludzką twarz

28

z wytrzeszczonym oczami skierowanymi wprost na nią…” 34. Masza

traci przytomność, po przebudzeniu zaś dowiaduje się, Ŝe ciotka-

czarownica wyprosiła dla niej wspaniałego oblubieńca, poślubiając

którego, odziedziczy wszystkie jej skarby i będzie wiodła szczęśliwe

Ŝycie. Dziewczyna wraca do domu, a ciotka tej samej nocy umiera.

Pewnego dnia jednak w domu rodziców zjawia się pan radca

tytularny Arystarch Muryłkin.

Muryłkin jest męŜczyzną średniego wzrostu, w zielonym

mundurze, o okrąglutkiej twarzy i oczach starego kocura, który

„jakoś dziwnie kręcił głową, spoglądając na nią [Maszę] przymilnie,

niemal całkiem zmruŜonymi oczyma”35. Kłania się, „z wyraźną

przyjemnością, wyginając grzbiet”, chodzi, „wolno podnosząc

nogi”. Gdy zaś opuszcza dom Onufrycza, z gwałtowną zajadłością

gonią go psy. Ostatecznie Masza stanowczo odmawia małŜeństwa

z „babcinym kotem”, zrywa kontrakt zawarty z wiedźmą i wychodzi

za mąŜ za ukochanego, a czarny kot z wrzaskliwym miaukiem topi

się w studni, gdzie ukryte były bogactwa ciotki.

34A. Pogorielski, Lafertowska makownica, przeł. I. Bajkowska [w:] Opowieści niesamowite. Groza i niesamowitość w prozie rosyjskiej XIX i początku XX w., wybór R. Śliwowski, Warszawa 1975, s. 30. 35 TamŜe, s. 42.

Kot babki czarownicy, a jednocześnie pan radca tytularny,

Arystarch Muryłkin, ma znamienitą rodzinę. Jego najbliŜszym

przodkiem jest kot, rzecz jasna czarny, starej pani Rauerin ze

Złotego garnka E.T.A. Hoffmanna. Towarzyszy on starej

sprzedawczyni jabłek (notabene, bliskiej krewnej „makownicy”) na

kaŜdym kroku, takŜe wtedy, gdy przychodzi do niej Weronika, jej

dawna wychowanka, z propozycją uczynienia studenta Anzelmusa

jej męŜem i radcą dworu. Kocur zatwierdza rytuały staruchy, krąŜąc

wokół kotła, w którym ta warzy magiczne napoje, przeraźliwie

miaucząc do wtóru zaklęć i krzesząc ogień z ogona. Pogorielski był

pod duŜym wraŜeniem opowieści fantastycznych Hoffmanna,

prawdopodobnie teŜ znał go osobiście, więc podobieństwa między

parą staruszka – kot w obu opowiadaniach są nieprzypadkowe.

Łączy je teŜ dyskretna kpina z kariery urzędniczej w ówczesnej

Rosji i Niemczech.

Mając znakomitego ojca, Arystarch Muryłkin stał się

protoplastą równie znakomitego potomka. Trudno nie dostrzec linii

genetycznej łączącej go z najwybitniejszym rosyjskim kocurem –

Behemotem, pomocnikiem Wolanda, „koto-podobnym grubasem”,

„wyposaŜonym w wąsy kawalerzysty, czarnym jak sadza lub

gawron”, w czapeczce na „okrągłej głowie porośniętej gęstym

29

włosem przypominającym kocią sierść” 36. Kot Pogorielskiego do

pięt nie dorasta szatańskiemu figlarzowi, jakim jest Behemot, ale

jego leniwa i szarmancka, iście kocia reakcja na przeraŜenie Maszy

(gibki ukłon, pocałunek dłoni i odejście „wolno podnosząc nogi,

w połączeniu ze złośliwym kocim błyskiem oczu”), zapowiadają juŜ

nonszalancję kota Bułhakowa, rozwalonego na fotelu, z kieliszkiem

w jednej i z widelcem z nadzianym nań grzybkiem marynowanym

w drugiej łapie.

Drugi z fantastycznych kotów, którego chciałabym

przywołać, to Wargin, bohater opowiadania Czarownik od natury

i kot Wargin ze zbioru Szlachcic Zawalnia, czyli Białoruś

w fantastycznych opowiadaniach Jana Barszczewskiego.

Barszczewski równieŜ wykorzystał w swoim opowiadaniu

parę kot – czarownik, poddał jednak ten popularny bajkowy motyw

zaskakującej obróbce literackiej. Bohater Powieści trzynastej jest

kotem niezwykłej urody i niecodziennych rozmiarów, o aksamitnej,

czarnej jak węgiel sierści i „jaskrawych oczach”. Jest kotem

„niepospolitym”, który zaskakiwał tym, jak „powaŜnie się

przechadzał po pokoju, do kaŜdego się zbliŜał, mrucząc i do

36 M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata, przekł. W. Dąbrowski i I. Lewandowska, Warszawa 1969. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.

wszystkich był tak łaskawy, jak gdyby hodowany był w domu”37.

Zostaje nazwany Warginem od imienia króla kotów ze znanej na

Białorusi powiastki. Kot ów, w opowiadaniu Barszczewskiego,

trzykrotnie zmienia właścicieli. W kaŜdym domu jest hołubiony

i rozpieszczany. Za kaŜdym razem ma teŜ dziwny wpływ na osobę,

która otacza go szczególną opieką. Antonina, Ŝona pewnego

szlachcica, staje się nagle draŜliwa, kapryśna, płaczliwa, narzeka na

ból głowy, nikogo nie dopuszcza do siebie. Zosia i pozostałe dzieci

pani porucznikowej stają się niespokojne, „robią straszne twarze,

oczy mruŜą jak sowy bojące się światła, niekiedy patrzą jakby

straszydła, wykrzywiają ciało, rzucają się w okna, biegną do wody,

wszystkich łają” 38. Sędzia Dedemucha, trzeci właściciel, popada

w obsesyjną podejrzliwość i gniew nieopanowany, roi mu się, Ŝe

wszystkie majątki w okolicznych powiatach do niego naleŜą,

pozywa sąsiadów, wszędzie węszy spisek, ładuje broń co wieczór.

Do kaŜdego z tych przypadków wzywany jest Tomasz, tytułowy

„czarownik od natury”, który leczy „siłą słów”.

37 J. Barszczewski, Szlachcic Zawalnia, czyli Białoruś w fantastycznych opowiadaniach, t. 4, Petersburg 1846, s. 35 (korzystałam z reprodukcji cyfrowych udostępnionych przez Cyfrową Bibliotekę Narodową na stronie http://www.polona.pl,data pobrania: 22.07.2011 r.). 38 TamŜe, s. 41.

30

Tomasz, wedle narratora, to „prosty wieśniak […] o nim

powiadali, jakoby rodził się, mając wszystkie zęby, i kiedy juŜ

wyrósł, nie ucząc się czarować, widział wszystkie sekrety

czarowników”39, „złego ducha w kaŜdej odmianie, w kaŜdej postaci

wszędzie widział i poznawał”. Tomasz jest „czarownikiem od

natury”, poniewaŜ nie uŜywa złej, przeklętej magii, ale rozumie i zna

„mowę natury”, więcej – potrafi się nią posługiwać. Wezwany do

ofiar kota Wargina, szepcze im do ucha jakieś sekretne słowa. Efekt

jest przeraŜający. Z ust Antoniny wylatują roje jadowitych os,

kąsających wszystkich zebranych. Z dzieci „sypały się jakieś

drobne, straszne i dzikie zwierzątka na kształt Ŝabek i myszy,

pełzały po pokoju i w szczelinach szukały schronienia”40, piszcząc

przeraźliwie. Ze wszystkich otworów głowy pana sędziego

Dedemuchy wylatywały obrzydliwe pęcherze, które rozbijając się

o sufit, „przemieniały się w okropne straszydła, […] skrzydlate

węŜe, ogniste smoki […] poczwary podobne do spróchniałych

szkieletów, z nich opadały na podłogę kości i trupie głowy […]”41.

PrzeraŜonym świadkom tych anomalii Tomasz wyjaśnia, Ŝe „koty

mają truciznę, a najwięcej czarne” i Ŝe to ich „nieczyste burczenie”

39 TamŜe, s. 34. 40 TamŜe, s. 42. 41 TamŜe, s. 48.

rozmnaŜa w głowach, jak w gnieździe, niesamowite stworzenia.

Mimo ostrzeŜeń jednak zawsze znajduje się ktoś, kto mu nie wierzy

i ulega urokowi Wargina o „sobolim ogonie”.

Autorzy obu opowiadań, a takŜe E.T.A. Hoffmann, wiąŜą

magiczną moc kotów z ich miarowym mruczeniem. Wydawałoby

się, Ŝe lepiej nadawałyby się do tego celu przeraŜające kocie

wrzaski, które pojawiają się w kaŜdym z opowiadań, ale zwykle

wtedy, gdy zło przegrywa. Koty wydają z siebie ostatni wrzask –

określany jako „nie-koci”, obcy, niesamowity. Tymczasem koty

czarują mruczeniem, wzmacniają siłę szeptanych przez czarownice

zaklęć, zatwierdzają je. Mistrzem w tym rzemiośle jest Wargin –

miarowym pomrukiem bierze w posiadanie swoich właścicieli,

hipnotyzuje ich, dostaje się do ich głów, zasiewa w nich paskudne

małe bestie, zmienia zachowanie ludzi i uzaleŜnia ich od siebie.

śadna z ofiar sama nie Ŝąda pomocy, reagują jej zaniepokojeni

bliscy. Czarownice teŜ posługują się niskim tonem głosu. Szepczą,

mamroczą, mruczą. Tomasz równieŜ nigdy nie podnosi głosu, zdaje

się, Ŝe sposób wymówienia sekretnych słów ma równorzędne

znaczenie, jak ich treść. Szeptem, miarowym szmerem, leczy,

oczyszcza ze skutków „nieczystego burczenia”. Wargin i Tomasz są

niezwykłą parą. Brak w tym opowiadaniu piekielnej siarki, warzenia

31

eliksirów, błyskawic i krwawych nici. Zła kocia wola sączy się przez

uszy do głów, wraz z obezwładniającym pomrukiem zadowolenia,

dobro dociera tą samą drogą, przez przyjazny, właściwy szept

człowieka, który zna naturę jak nikt. Jest to walka na słowa, a raczej

na dźwięki, na szept i mruczenie.

Zarówno postać Arystarcha Muryłkina, jak i białoruskiego

króla kotów, nie wystawia najlepszego świadectwa swojemu

gatunkowi. Opowieść fantastyczna, podobnie jak bajka ludowa,

której szczątki wchłonęła, nie pozostawia wątpliwości, Ŝe koty,

zwłaszcza czarne, są złe, a takŜe… nieodparcie fascynujące.

Michał Rudowicz

Kot, z kotem, o kocie, a ludzie? – czyli róŜne przypadki

pisarskiej przyjaźni z kotami na przykładzie felietonistyki

J. Pilcha i T. Konwickiego

Chcąc mówić o kotach, zacznijmy, a jakŜe, od psów. Psy, jak

powszechnie wiadomo, naleŜą do świata epiki. Był sobie Pies, który

jeździł koleją, byli teŜ Czterej pancerni, których nie byłoby bez psa.

Wszyscy pamiętamy Sabę z W Pustyni i w puszczy, a zdanie

z Popiołów śeromskiego: Ogary poszły w las, zapomnieć trudno.

A koty? Kot nie jest z tego świata, świata powieści pisanych

z iście epickim rozmachem. W innym królestwie literatury kot

zagrzał sobie miejsce.

Na kartkach swoich felietonów Jerzy Pilch koty przedstawia

w serii niemal antytetycznych odniesień do psów:

Obserwuję bacznie matczyne psy i nie mam cienia wątpliwości:

w znaczeniu ewolucyjnym pies w stosunku do kota jest dobrych kilka milionów

lat do tyłu. Kiedy staroŜytne koty refleksyjnie wygrzewały się na murach

32

Akropolu i Koloseum, psy w najlepszym wypadku mieszkały w platońskich

pieczarach. […]

Kotu o coś uniwersalnego – poza Ŝarciem – w Ŝyciu chodzi. Psu chodzi

wyłącznie o Ŝarcie. Kot nieustannie poznaje i studiuje rzeczywistość, pies ją

oszczekuje tępo. Kot ma własną wizję świata, pies takiej wizji nie ma. Kot jest

panem, pies jest niewolnikiem. Kot jest nadbudową, pies jest bazą. Kot ma pysk

wredny, ale inteligentny, pies ma mordę uczciwą, ale debilną. Kot jest

wymagającym partnerem człowieka, pies jest jego ślepym i podatnym na

upokarzające tresury lokajem. Pies nie ma toŜsamości, poniewaŜ pies nie tylko

chce być z człowiekiem, pies po prostu chce być człowiekiem, pies chce być ściśle

jak człowiek. Kotu tego rodzaju upokarzająca i utopijna metamorfoza nawet do

głowy nie przyjdzie. Kot chce być kotem. Kot ma wyraziście rozwinięte poczucie

toŜsamości, ma on teŜ – w przeciwieństwie do psa – godność swej toŜsamości.

Kot jest królewskim przykładem istnienia spełnionego, pies jest wiecznym

niespełnieniem, ucieleśnieniem odwiecznej, trywialnej skargi, iŜ nigdy nie jest się

tym, kim by się chciało być.42

Kot ma podmiotowość – psu jej brak. To podstawowa

róŜnica, która dzieli tych dwoje najpopularniejszych domowych

pupili. Pies, uparcie wciskany przez naszą kulturę w ramy

człowiecze, staje się świetnym materiałem na bohaterów

fabularnych. Kotu natomiast przypisujemy wrodzone moŜliwości

42 J. Pilch, Romantyczna skłonność do zwierzeń [w:] tenŜe, Bezpowrotnie utracona leworęczność, Kraków 1998, s. 157.

kreacyjne. Myśli, rozwaŜa, pogrąŜa się w zadumie – posiada cechy,

które z powodzeniem moŜemy przypisać artystom. Kot – twórca,

pies – bohater.

Gdyby pies miał być symbolem pisarzy, to z wszystkimi

grzechami swojego jestestwa byłby jedynie grafomanem,

dziennikarzem-kornikiem, wyrobnikiem prozy niskogatunkowej,

rzemieślnikiem słabych i mało lotnych fabuł; byłby prozaikiem

merdającym piórem z tępo rozdziawioną gębą, który na polecenia

redaktorów aportuje najgorsze ochłapy, byle nasycić wywąchane

wcześniej gusta gawiedzi. Notabene, ile mamy takich psów na

polskim podwórku literatury?

Natomiast kot, jak pisze Pilch:

KaŜdy szmer słyszy, krople deszczu stukające w parapet, skrzyp drzwi,

kroki na schodach, łoskot tramwaju jadącego z Dąbia, czyjś głos za ścianą. Słucha

i jest w nim dobrze mi znana paniczność słuchu, co kaŜe się zerwać na równe nogi

na odgłos nagle ruszającej windy, co kaŜe zdrętwieć na terkot niezapowiedzianego

dzwonka. Kot słucha pokoju, słucha domu i słucha miasta. Deszcz przestał padać,

słychać szmer opon obracających się na mokrym asfalcie, kot słyszy łopot

składanych parasoli, słyszy rozmowę dwóch pielęgniarek idących ulicą

Kopernika, słyszy dzwony bijące na Anioł Pański, słyszy muzyków

rozkładających nuty na Sławkowskiej, słyszy szmer wody lecącej przez

33

zamurowane wodociągi. Kot słyszy muzykę, tak jakby siedział na moim

ramieniu.43

PowyŜszy fragment doskonale ilustruje nie tylko kocie

uzdolnienia. Wszystkie te cechy powinny charakteryzować równieŜ

dobrego felietonistę – istotę zanurzoną w codzienności, słyszącą jej

najmniejsze szepty. Dobry felietonista to taki, który postrzega

otaczający świat przez pryzmat siebie, a nie tłumu; odznacza się

temperamentem, smakiem, poczuciem humoru, swobodą myśli

i spostrzegawczością. Kot siedzący na ramieniu Pilcha, niczym

papuga na ramieniu pirata, to obraz niemal symboliczny.

Z dwóch najistotniejszych aktywności w Ŝyciu pisarza to jest:

myślenia i picia, koty biją psy na głowę takŜe w tym drugim. Pilch

zdaje z tego bezpośrednią relację:

Idę na górę […] Psy, dwie Ŝyjące w wiecznej nienawiści suki, uspokajają się

i godnie zasiadają: jedna suka po lewicy matki, druga po prawicy. Patrzę na nie

cięŜkim wzrokiem, w którym matka mylnie dopatruje się fascynacji. – Tak –

mówi – z psa bierz przykład. Pies nie pije.44

43 J. Pilch, Kocia muzyka [w:] op. cit., s. 122. 44 J. Pilch, Kot, który trzyma mnie przy Ŝyciu [w:] op. cit., s. 26.

Skoro pies jest abstynentem, moŜna by zapytać, czy kot pije.

Czy gdybyśmy mieli wskazać, w duchu nieustannej symetrii

porównań na linii pies – kot, z jakim obrazem spoŜywania kojarzą

nam się nasi pupile, byłoby tak, Ŝe pies, jeśli juŜ coś konsumuje, to

kość obgryza, głupio i bez jakichkolwiek manier. A kot? Kot

mianowicie pije mleko, ale zauwaŜmy – jak pije! Ze spokojem, ba! –

z klasą podchodzi do miseczki (miska ładna, srebrna, nieociekająca

śliną). Kot pije z gracją, subtelnie sięga języczkiem do naczynia.

Pies, jak juŜ pije, to jedynie wodę – trunek najpospolitszy, a robi to

tak, Ŝe wszędzie narozlewa. Kot pije mleko – napój wielce

wykwintny i szlachetny. Innymi słowy, kot kulturę picia ma, psu jej

poskąpiono.

Koty mają takŜe innego poza Pilchem miłośnika wśród

polskich pisarzy. Tadeusz Konwicki przedstawił światu literatury

kota Iwana. Tak to się zaczęło:

Z przyjemnością zabieram się teraz do opisu mego kolegi, sublokatora

i rezydenta. Jest to kot Iwan, zwany poufale Wanią, którego pięć lat temu

podrzuciła nam Marysia Iwaszkiewiczówna. Nie mieliśmy z Ŝoną jakoś ochoty na

zwierzę w domu, dość nas wymęczyło chowanie dzieci, ale właśnie dzieci, obie

córki, Ania i Marysia, od dawna męczyły o kota. Marysia Iwaszkiewicz, szukając

klienta na kociaki, wydedukowała, Ŝe jesteśmy z Ŝoną w krytycznej sytuacji,

34

maltretowani przez dzieci. Wobec tego pewnego dnia w tekturowym pudełku czy

w jakiejś torbie przybył do Warszawy kot Iwan, a właściwie trzymiesięczny kotek

Wańka, szary z ciemnymi pręgami dachowiec, chudy, długonogi, bardzo

nerwowy.45

JuŜ w pierwszym fragmencie o Iwanie z Kalendarza

i Klepsydry Konwicki nadaje pewnego rodzaju podmiotowość

i autonomiczność swemu kotu. Jest on kolegą, sublokatorem,

rezydentem. Nie jest tylko pupilem, którego egzystencja wydaje się

poddańcza w stosunku do pana-właściciela. Dalsze fragmenty

o kocie Iwanie świadczą, Ŝe nieprzypadkowo Konwicki tak opisywał

swojego kolegę, który w końcu stał się, być moŜe bardziej na serio

niŜ mogłoby się wydawać, jego przyjacielem:

Ja nie mam przyjaciół. MoŜe był nim kot Iwan. Ale zostawił mnie na

lodzie stanu wojennego i sam przeniósł się do wyŜszych i być moŜe lepszych

światów. Mam kolegów i koleŜanki. Nawet Ŝona jest koleŜanką, choć zapewne

w stopniu generała albo feldmarszałka.

Nie mówię o Iwanie, bo to bez wątpienia wyŜsza istota. Ale przyglądam

się znajomemu psu na podwórzu. Co więc on osiągnął jako stworzenie boskie?

Odczuwa głód i pragnienie, potrafiąc je jakoś zaspokoić, przeŜywał wiosną wielką

miłość, znosi lęki, czasem nawet metafizyczne, jest zazdrosny o swego pana, czyli

45 T. Konwicki, Kalendarz i klepsydra, Warszawa 1976, s. 54.

przyjaciela, potrafi być dowcipny i lubi się bawić. Tęskni za swoją rodziną, kiedy

zostawią go samego w domu; wtedy płacze i wszystkich w kamienicy tym dręczy,

czasem popada w roztargnione zamyślenie, kiedy indziej przeŜywa chandrę.

Nie umie tylko na piasku podwórza napisać łapą: „E = mc2 ”.46

Pisarze, ludzie głębiej i intensywniej doświadczający

rzeczywistości, takŜe w styczności ze swoimi zwierzętami potrafią

nazwać coś, co nam – czytelnikom ich prozy – często się wymyka.

Konwicki, jak da się od razu zauwaŜyć, nie jest tak krytyczny wobec

psów jak Pilch. Konwicki nie przeciwstawia kotu psa, lecz inne

zwierzę, któremu wytyka podrzędność w stosunku do kota Iwana.

CóŜ to za zwierzę? Oddajmy głos autorowi Małej apokalipsy: „Kot,

z kotem, o kocie, a ludzie? – spytacie. A jechał sęk ludzi”47.

Mówiąc o kotach, zaczęliśmy od psów; skończyliśmy, i to

wulgarnie, na ludziach.

46 T. Konwicki, Pamflet na siebie, , Warszawa 1995, s. 79. 47 T. Konwicki, tamŜe, s. 105.

35

Małgorzata Major

O kotach w Auteczku, czyli jak Lessing i Hrabal piszą o swoich

związkach ze światem zwierząt

Koty w moim Ŝyciu pojawiły się kilka lat temu i mimo Ŝe

zdąŜyłam doświadczyć nie tylko tych szczęśliwych chwil, które na

długo zapadają w pamięć, ale takŜe tych bolesnych, związanych ze

stratą, to mam ogromną nadzieję, Ŝe będę w stanie zrobić jeszcze

bardzo wiele dla wszystkich niechcianych zwierzaków, które

kiedykolwiek staną na mojej drodze. „Kocia literatura” to ciągle

nieodkryty teren, który badam dosyć ostroŜnie, poniewaŜ nie jestem

pewna, czy mam ochotę takŜe na kartach powieści czytać

o cierpieniu tych niezwykłych zwierząt, a odnoszę wraŜenie, Ŝe

właśnie cierpienie chodzi z kotami w parze, nie tylko w naszym

kręgu kulturowym. Ostatnimi czasy przeczytałam dwie publikacje,

które dały mi zupełnie odmienny, a jednocześnie miejscami –

toŜsamy obraz kota w Ŝyciu współczesnego społeczeństwa. Pierwsza

z tych minipowieści nosi tytuł O kotach, a jej autorką jest noblistka

Doris Lessing.

Z pewnością jest to ksiąŜka bardzo intymna. Pierwszy raz

miałam okazję czytać tak boleśnie prawdziwą relację o przyjaźni

człowieka ze zwierzęciem. Doris Lessing stworzyła coś na kształt

portretu psychologicznego kota, z którym powinien zapoznać

się kaŜdy, komu wydaje się, Ŝe zna swojego futrzastego

czworonoga.

W dorobku brytyjskiej pisarki znajduje się czterdzieści kilka

powieści, jednak ta, zatytułowana po prostu O kotach, jest swoistym

rodzynkiem na tle tej niezwykle bogatej twórczości. Lessing

z pewnością przez lata zapisywała swoje obserwacje dotyczące

mieszkających z nią kotów i w pewnym momencie okazało się, Ŝe

jest to materiał gotowy do druku. W Ŝyciu noblistki koty obecne

były od lat wczesnego dzieciństwa, które autorka spędziła w Afryce.

Jej rodzice prowadzili tam farmę i nieustannie zmagali się z atakami

dzikich kotów, które notorycznie uprowadzały ich ptactwo

hodowlane. Relacje z Afryki są wstrząsające – matka pisarki musiała

systematycznie dokonywać rzezi dzikich kotów, które stanowiły

zagroŜenie dla ich farmy takŜe dlatego, Ŝe wyprowadzały domowe

kotki rodzące zdziczałe potomstwo, często chore na skutek wielu

kazirodczych krzyŜówek. Szokujące są opisy zabijania tych

drapieŜników strzelbą albo chloroformem (mimo zapewnień

36

weterynarzy, Ŝe powoduje on natychmiastową śmierć – koty

umierały w długotrwałych męczarniach). Czytając te relacje moŜna

odnieść wraŜenie, Ŝe autorka przyjmuje to ze stoickim spokojem,

a masowe morderstwa nie robią na niej najmniejszego wraŜenia. Po

części tak właśnie było. Lessing obiecała sobie, Ŝe nie będzie

przyjaźnić się z kotami, gdyŜ we wczesnym dzieciństwie straciła

swojego ukochanego przyjaciela i nie chciała po raz kolejny

przechodzić przez taką samą traumę.

Jednak gdy zamieszkała w Londynie, cały czas otaczały ją

koty. Rufus, El Magnifico, szara kocia księŜniczka i wiele innych.

Zasadniczą zaletą tej ksiąŜki jest niezwykły talent autorki do snucia

opowieści, od których nie moŜna się oderwać mimo (a moŜe właśnie

dlatego?) Ŝe człowiek odgrywa w nich marginalną rolę. Mamy do

czynienia z zachwycająco sprawnie opisaną obyczajowością kota.

Refleksje i niezwykle błyskotliwe spostrzeŜenia pisarki trafią przede

wszystkim do tych, którzy z kotami obcują na co dzień. Wielbiciele

kociej natury z pewnością zrozumieją punkt widzenia Lessing.

Fascynujące są wszystkie portrety psychologiczne, które stworzyła,

aby przedstawić czytelnikowi swoich kocich przyjaciół. Nawet jeśli

ktoś uzna, Ŝe to nadmierna egzaltacja i wybujała wyobraźnia

ekscentrycznej starszej pani, to będę pierwszą, która wyzwie takiego

malkontenta na pojedynek. Bohaterowie ksiąŜki są (podobnie jak

ludzie) bardzo róŜni. Poznajemy szarą kotkę, która ewidentnie

uwaŜała siebie za kogoś lepszego niŜ otaczający ją koci plebs, kotkę

która potrafiła liczyć – i moŜe nie powtarzała sobie szeptem „jeden,

dwa, trzy, cztery…”, ale z pewnością widziała róŜnicę między

miotem liczącym pięć a siedem kociąt i wiedziała, Ŝe przy siódemce

podopiecznych mogą być trudności z ich wykarmieniem. Wspaniałą

przygodą i pokrzepiającym doświadczeniem było czytanie o wielkiej

przyjaźni i oddaniu, jakie Lessing oferowała swoim czworonoŜnym

współlokatorom. A takŜe o wyrzutach sumienia i niemoŜności

przełamania „bariery językowej”. Cudowna, bezpretensjonalna

lektura dowodząca, Ŝe moŜna jednym tchem czytać nie tylko

o przygodach homo sapiens.

śyczyłabym sobie, aby właśnie ta krótka powieść trafiła „pod

strzechy”, gdyŜ w Polsce ciągle prawa zwierząt nie są respektowane.

W społeczeństwie dominuje pogląd, iŜ zwierzę nie odczuwa, co jest

główną przyczyną zapełnionych schronisk i mordowania

czworonogów. Nie chciałabym silić się na nieznośny patos, ale

spróbujmy wypracować szacunek dla Ŝycia zwierząt, jesteśmy im to

winni. Rozumiem, Ŝe nie kaŜdy musi pochylać się nad kotem

spotkanym na ulicy, ale dopóki kierowcy będą traktować jego

37

potrącenie na szosie niczym potrącenie puszki po piwnie, dopóty

będziemy społeczeństwem niezasługującym na miano

empatycznego.

Lessing poruszyła trudny temat – eksterminacji kotów

w warunkach spartańskich, jakimi do pewnego stopnia były te,

w których Ŝyła na afrykańskiej farmie. O ile więc moŜna zrozumieć

konieczność walki z dziką zwierzyną w obronie ptactwa domowego

i innych zwierząt hodowlanych, o tyle nie umiem i nie potrafię

zrozumieć motywacji bohatera opowiadania Bohumila Hrabala

zatytułowanego Auteczko.

Hrabal napisał opowiadanie, w którym dzieli się szczegółami

swojego wiejskiego Ŝycia. Auteczko pisane jest w narracji

pierwszoosobowej, a wiele faktów w nim zawartych zdaje się

potwierdzać, Ŝe mamy do czynienia z doświadczeniami samego

autora. Warto w tym miejscu zaznaczyć, Ŝe Hrabal wraz z Ŝoną

urządzili sobie w Kersku, nieopodal Pragi dom letniskowy, który

odwiedzali w kaŜdej wolnej chwili. Z czasem na ich podwórko

zaczęły zaglądać bezdomne koty. Hrabal przyjaźnił się z nimi,

zaczął je regularnie dokarmiać, aŜ w końcu zyskały status „jego”

kotów. Darzył je wielką miłością, uwielbiał spędzać z nimi czas,

wędrować po okolicznych łąkach i cieszyć się tymi wyjątkowymi

chwilami, gdy koty obdarzały go swoim zaufaniem i miłością.

Niestety, jak to bywa w naturze, kotki zaczęły zachodzić w ciąŜę

i rodzić kolejne mioty kociąt, a „pan Hrabal” (tak określa siebie

bohater, powołując się na słowa innych osób, zatem mamy do

czynienia z postacią o nazwisku Hrabal, co nieuchronnie powoduje,

Ŝe wydarzenia opisane w Auteczku czytelnik utoŜsamia z biografią

samego autora) sprawiał wraŜenie, jakby Ŝył dopiero u progu

cywilizacyjnego postępu i w związku z tym w jego słowniku nie

funkcjonowało pojęcie ‘weterynaria’. Nawet przez chwilę nie brał

pod uwagę pomysłu, Ŝeby zawieźć kotki na wizyty lekarskie

i poddać je zabiegom sterylizacji. Zamiast tego decydował się

wkładać cięŜarne samice do starego pocztowego worka

i roztrzaskiwać je o okoliczne brzozy, a później – dla pewności –

rozbijać zawartość worka trzonkiem siekiery. śonę okłamywał,

twierdząc, Ŝe zabrał je do weterynarza, aby ten podał im chloroform.

Auteczko to – mimo niewielkiej objętości – jeden

z największych dramatów, jakie czytałam. Nie mogłam pojąć,

dlaczego bohater (Ŝywię niewielką nadzieję, Ŝe mamy

tu do czynienia li i jedynie z licentia poetica) funduje samemu sobie

tak wielką traumę, poniewaŜ po kaŜdej rzezi nie mógł spać w nocy,

nie mógł sobie wybaczyć, nie mógł normalnie funkcjonować.

38

O piątej rano budziły go zamordowane koty i obsiadały jego łóŜko,

patrząc nań z wyrzutem. Bohater opowiadania dokonywał

zbiorowych mordów na kotach, ale siebie takŜe emocjonalnie

„mordował”, a jedynym sensownym wyjściem z tej sytuacji

wydawało się zawiśnięcie na gałęzi brzozy, tak jak kiedyś

przepowiedziała mu to okoliczna wróŜka i znachorka.

W Ŝyciu bohatera waŜną rolę odegrało kilka kotek – między

innymi Szwarcawa, Szkarada i Auteczko. KaŜdą z tych kotek

ubóstwiał i było to uczucie wzajemne. JednakŜe gdy jego Ŝona

ciągle powtarzała: „co będziemy robili z tyloma kotami”, włączał się

w nim jakiś przedziwny instynkt, który kazał mu iść do szopy,

sięgać po stary worek pocztowy i mordować kolejne koty. Ze

wspomnień bohatera wynika, Ŝe robił to przez większość swojego

Ŝycia (takŜe w dzieciństwie), a zatem dlaczego zaprzyjaźniał się

z kotami, skoro jego przyjaźń i miłość oznaczała dla nich niechybną

śmierć? Czy w takiej sytuacji nie lepsza byłaby obojętność

i dystans? Czy kilka chwil spędzonych w ciepłym pokoju i zjedzenie

kawałków ryby morskiej było rekompensatą za przyszłą kaźń, której

ofiarą padały karmione i pieszczone wcześniej koty?

„Pan Hrabal” był (abstrahując od rzeczywistych

i biograficznie potwierdzonych problemów psychicznych autora)

szalonym masochistą, emocjonalnym kaleką, który szukał

i potrzebował cierpienia, w którym mógł tonąć. Mimo Ŝe miał

moŜliwości finansowe i warunki, aby zapewnić wielu kotom

przyzwoite Ŝycie, bez obaw o kolejne ciąŜe i mnoŜący się koci

inwentarz, to wolał wybierać pokrętne ścieŜki, które zaprowadziły

go do zamordowania ukochanego Auteczka i Szkarady, do

wyczerpania na śmierć Szwarcawy, która zachorowała (mimo

sugestii Ŝony, aby zawieźć kotkę do weterynarza, „pan Hrabal”

wolał przyciskać ją do ziemi, aŜ umarła z wycieńczenia).

Lekturze tego opowiadania towarzyszy wielki ból, poniewaŜ

niezawinione cierpienie zwierząt jest ogromną traumą dla

współczesnego człowieka. Koty, które w ostatnich chwilach swojego

Ŝycia nie rozumiały, czym sobie zasłuŜy na tak bestialską śmierć

śniły się nie tylko Hrabalowi. Z pewnością śnią się takŜe wielu

czytelnikom jego opowiadania. Tego nie moŜna czytać wyłączywszy

emocje, bo nie sposób wyłączać emocji, wtedy gdy chce się

krzyczeć na cały głos o tym, Ŝe nie do nas naleŜy decydowanie

o śmierci zwierząt, Ŝe samozwańczo nadawane prawo do bycia

katem kociego gatunku jest wyrazem naszego szaleństwa i błędnego

pojmowania roli człowieka w świecie zwierząt, którego równieŜ

stanowimy element.

39

Być moŜe ktoś (po raz kolejny) uzna to za zbędną egzaltację,

ale po lekturze Auteczka serce po prostu pęka i wielu potencjalnych

czytelników moŜe nie mieć ochoty na zgłębianie twórczości Hrabala

w obawie przed podświadomym szukaniem usprawiedliwień dla

kata Auteczka i Szwarcawy. Naiwnością byłoby sądzenie, Ŝe „pan

Hrabal” był odosobniony w swoich zbrodniczych działaniach wobec

kotów, ale czy czytanie tych drastycznych opisów moŜe

w czymkolwiek pomóc cierpiącym zwierzętom? Czy nie wystarczy

sam fakt, Ŝe dramatyczną śmierć poniosło Auteczko tylko dlatego,

Ŝe funkcjonując w świecie natury bezwolnie poddało się jej

nieubłaganym prawom?

Zestawiając refleksje Lessing i Hrabala na temat Ŝycia

w kocim świecie, stwierdzam, Ŝe bliŜsza jest mi Lessing, która takŜe

popełniła wiele błędów i wykroczeń wobec obywateli kociego

świata, ale z czasem dojrzała do tego, Ŝeby zrozumieć, jak waŜny

jest KOT w naszym Ŝyciu, jak wiele zyskujemy dzięki jego

przyjaźni, a takŜe jak bardzo bolesne jest jego odejście. Natomiast

Hrabal nie rozwijał swojej relacji z kotami, od dzieciństwa aŜ do

późnej starości zaprzyjaźniał się z nimi, a następnie eksterminował

szukając rozwiązania dla zbyt szybko rosnącej populacji. Nie

lekcewaŜę dramatu człowieka, który stał za kaŜdym uderzeniem

worka pocztowego o pień brzozy, domyślam się, Ŝe z pewnością te

uderzenia doprowadziły „pana Hrabala” na krawędź szpitalnego

parapetu 3 lutego 1997 r., ale wiem Ŝe on całymi latami na to

pracował i być moŜe po prostu tego lutowego dnia nie mógł znieść

odgłosu zegara tykającego w głowie albo te uderzenia worka o pień

brzozy były coraz silniejsze i nie dało się ich wyrzucić z pamięci,

z serca. Jedno wiem na pewno – moje Ŝycie po przeczytaniu tej

ksiąŜki juŜ nie jest takie, jakim było „przed”. MoŜe czasami po

prostu lepiej nie wiedzieć?

40

Natalia Dudkowiak

Śniadanie z kotem. O kreacji kociej postaci w opowiadaniu

i filmie Śniadanie u Tiffany’ego

Hollyday Golightly, ekscentryczna i nietuzinkowa bohaterka

opowiadania Trumana Capote Śniadanie u Tiffany’ego, pewnego

razu spotkała na spacerze kota, którego postanowiła do siebie

przygarnąć. Będąc jednak panną w nieustającej „podróŜy”, która

nigdzie nie moŜe zagrzać sobie miejsca, ba, nigdzie nie moŜe

poszukiwanego miejsca znaleźć, postanowiła kotu nie nadawać

imienia. Tak samo postanowiła nie kupować mebli. Mieszka na

walizkach, prowadząc nocne Ŝycie i nawiązując znajomości

z najbogatszymi męŜczyznami Nowego Jorku, by wreszcie intratnie

wyjść za mąŜ. Czytelnik poznaje historię bohaterki opowiedzianą

przez jej przyjaciela, równie bezimiennego narratora-pisarza,

którego sama nazywa imieniem swojego młodszego brata Freda.

Na podstawie tej historii George Axelrod napisał scenariusz

filmu, który został wyreŜyserowany przez Blake’a Edwardsa

i ukazał się w kinach pod tym samym tytułem48. Film i opowiadanie

fabularnie są do siebie bardzo zbliŜone i przedstawiają tę samą, tylko

inaczej zinterpretowaną, historię. RóŜnym interpretacjom zostaje

poddany narrator, w filmie uzyskujący toŜsamość, dorobek

artystyczny i pracę w charakterze „utrzymanki”. Ponadto bohater

opowiadania, ukrywając się w cieniu narracji, niewiele mówi

o swoich prawdziwych uczuciach względem Holly i ostatecznie

pozwala jej wyjechać. W filmie, jako Paul Varjak, jest zdecydowany

o ukochaną zawalczyć, nawet jeśli będzie to walka z nią samą.

W niewielkim stopniu zmienia się takŜe postać głównej bohaterki,

prawdopodobnie na zawsze juŜ z twarzą Audrey Hepburn, która w

filmie okazuje się być nieco bardziej czuła i zdolna do podjęcia

decyzji o zmianie swojego Ŝycia. Zmienia się takŜe kot, który jest

obok Holly i narratora-Paula trzecim z głównych bohaterów

opowiadania i filmu.

Wydawać by się mogło, Ŝe kot jest tylko ciekawym

i zabawnym „dodatkiem” do fabuły. Maskotką z sympatią

opisywaną przez narratora w utworze i ładnie prezentującą się

w kilku scenach filmu. Ale jak się okazuje, kot ma do odegrania

bardzo waŜną rolę, jest bowiem podobny do głównej bohaterki,

48 Śniadanie u Tiffany’ego, reŜ. Edwards B., 1961 [DVD, dystr. Paramount 2009].

41

a w pewien sposób jego zachowanie ilustruje jej charakter. Ponadto

od niego zostanie uzaleŜnione dwojakie zakończenie tej historii.

Narrator tak go przedstawia: „Poza tym miała kota i grywała

na gitarze. W te dni, kiedy było mocne słońce myła głowę i razem

z kotem – rudym, tygrysio pręgowanym kocurem – siadała na

schodkach przeciwpoŜarowych i brzdąkając na gitarze suszyła sobie

włosy”49. Mimo pogodnego usposobienia literacki kot jest trochę

ponury, ma zbójecki pyszczek pirata, jedno oko zlepione i ślepe,

a drugie podstępne i niecne. Jest leniwym piecuchem, który pozwala

ludziom na daleko posuniętą zaŜyłość. Holly maluje mu wąsy

czerwonym lakierem, kiedy razem wygrzewają się na słońcu,

a kaŜdy z gości na jej przyjęciu moŜe kota przytulać, głaskać

i pieścić. Pupil nie akceptuje jednak wszystkiego, między innymi

chińskiej figurki przedstawiającej koci wizerunek, syczy na nią,

prycha, aŜ wreszcie tłucze.

W filmie kot jest takŜe rudo umaszczonym zwierzęciem, które

dnie spędza przesiadując w kuchennym zlewie. Poznajemy go, gdy

zaniepokojony dzwonkiem do drzwi, próbuje obudzić bohaterkę,

stąpając po jej plecach. Jest okazem zdrowia i nie przejawia

niepokojąco pirackich cech, ale takŜe nie naleŜy do rodzaju

49 T. Capote, Śniadanie u Tiffany’ego. Harfa traw, Warszawa 1993, s. 21.

drapieŜników i zawadiaków. Najbardziej lubi mleko pite w kaŜdych

okolicznościach, na przyjęciu woli trzymać się z dala od ludzi,

chyba Ŝe moŜna się czymś trochę pobawić (przykładowo lufką

długiego papierosa). Nieszczególnie lubi psy.

Istotna i wiele mówiącą o relacji bohaterki ze swoim pupilem

scena została umieszczona na początku opowiadania i filmu.

W utworze literackim Holly opowiada Paulowi o kocie podczas

przyjęcia, na ekranizacji zaś w trakcie ich pierwszego spotkania.

Nazywa go biednym, bezimiennym pokraką – poor slob. „To trochę

niewygodne, Ŝe nie ma imienia. Ale nie mam prawa mu go nadawać.

Musi poczekać, aŜ będzie naprawdę czyjś” 50. Opowieść

o bezimiennym kocie, którego spotkała przez przypadek i który

mieszka z nią przez chwilę, to analogia Ŝycia bohaterki. Hollyday

takŜe jest bezimienna, bo naprawdę nazywa się Lulumae, nazwisko

zaś ma po męŜu, dodatkowo z Ŝadną „swoją nazwą” nie czuje się

toŜsama. Ludzie spotykają ją tak, jak tego kota, przez przypadek,

w pośpiechu. I ona takŜe nie ma domu, nie ma mebli, bo czeka na

coś lepszego, bo być moŜe coś lepszego uda jej się znaleźć.

Oboje – Hollyday, panna w nieustającej podróŜy, i kot – są na

walizkach. Ona w poszukiwaniu męŜa i miejsca, gdzie mogłaby

50 TamŜe s. 47.

42

załoŜyć dom, on w oczekiwaniu na nadanie imienia. Zbójecki

pyszczek zwierzęcia przypomina zbójecki niekiedy charakter

bohaterki: urocza, zdecydowana, bezpośrednia, postrzelona, potrafi

takŜe drapnąć, obrazić się i sfukać. Ale tak samo jak i kot, nie chowa

długo urazy, więc wybacza i zaczyna od nowa. W róŜnych scenach

dwóch omawianych tekstów zwierzę zostaje brutalnie potraktowane,

w opowiadaniu O.J. Berman w trakcie przyjęcia kopie go z irytacją,

w filmie Holly rzuca min o roletę, gdy dowiaduje się o śmierci

Freda. Z tych opresji kot wychodzi podobnie jak bohaterka

z aresztowania czy porzucenia przez portugalskiego kochanka –

skacząc na cztery łapy. W jakimś sensie te dwie postacie się

uzupełniają, bo fakt, Ŝe kot w opowiadaniu Trumana Capote

odnalazł dom, równowaŜy nagły i gorączkowy wyjazd Holly;

a decyzja powrotu po zmokniętego i przemarzniętego filmowego

kota zapada wtedy, gdy bohaterowie są juŜ w stanie ten dom mu

stworzyć.

W ostatniej, kluczowej scenie historii panny Hollyday

dochodzi do gwałtownego rozdźwięku między opowiadaniem

a scenariuszem filmu. Mianowicie literacka bohaterka Śniadania

u Tiffany’ego wysiada z taksówki mającej zawieźć ją na lotnisko

i wyrzuca kota, krzycząc za nim: „No, to wiej – powiedziała

sadzając go na ziemi. A kiedy nie odchodził, tylko podniósł swój

zbójecki pyszczek i spojrzał pytająco Ŝółtawymi oczami pirata,

tupnęła nogą: – Powiedziałam ci, bujaj się! – Otarł się o jej nogę. –

Słyszysz? Spieprzaj!”51. Ale po chwili chce po kota wrócić, jednakŜe

nie ma go tam, gdzie został porzucony. WyjeŜdŜa bez niego do

Brazylii, a moŜe do Afryki, i tylko narrator obiecuje, Ŝe dołoŜy

wszelkich starań, by go odnaleźć. I odnajduje go po kilku

miesiącach na cudzym parapecie, w cudzym ciepłym mieszkaniu,

gdzie kot zapewne ma juŜ własne imię. Natomiast w scenariuszu

w tym momencie dochodzi do zwrotu akcji: Holly porzuca swojego

kota, ale to Paul postanawia po niego wrócić. Dziewczyna, znając

prawdziwe uczucia przyjaciela, decyduje się z nim zostać, choć

z pewnością nie jest on odpowiednio zamoŜnym kandydatem na

męŜa. Duma nie pozwala jej zgodzić się na to od razu, dlatego wraca

na miejsce porzucenia zwierzaka i po prostu włącza

w poszukiwania.

Ostatnia scena opowiadanej historii jest znamienna z uwagi na

to, jakie role do odegrania przypadły rudemu bohaterowi. Przede

wszystkim moŜna powiedzieć, Ŝe kot ma bardzo duŜy wpływ na

narratora-Paula. W opowiadaniu bohater troszczy się o niego, gdy

51 T. Capote, Śniadanie..., dz. cyt., s. 122.

43

Holly przebywa w areszcie, a potem w szpitalu, zabiera go z jej

mieszkania, gdy dziewczyna przygotowuje się odjazdu i obiecuje go

odnaleźć, gdy skruszona Ŝałuje swojej impulsywnej decyzji

o pozostawieniu go w hiszpańskiej dzielnicy. Narrator dotrzymuje

słowa i odnajduje pirackiego rudzielca, ale wówczas ten juŜ do

kogoś naleŜy. MęŜczyzna podobnie zachowa się wobec dziewczyny,

pozwala jej odjechać, nie bacząc na to, Ŝe oznacza to dla niego

stratę.

Ekranizacja, zmieniając zakończenie, sprawia, Ŝe postać

zwierzęcia nabiera wyraźniejszych cech. Zachowanie Holly

uświadamia Paulowi prawdziwy wymiar jej szaleństw, dlatego

bohater postanawia postawić wszystko na jedną kartę: przyznawszy

się wcześniej do miłości, zostawia Holly w taksówce w drodze na

lotnisko i wraca się po kota. Ten arbitralnie dokonany wybór

pomiędzy nią, która przecieŜ powinna być w centrum uwagi,

a bezimiennym dachowcem, uświadamia bohaterce, jak niewiele

trzeba, Ŝeby odnaleźć dom. Wystarczy wrócić się po kota.

I ostatecznie robi to.

Znamienne jest, w jak nietuzinkowy sposób został

przedstawiony zwierzak, dosłownie w kilku miejscach tekstu

i obrazu. Jest on do tego stopnia wyraźny, Ŝe wyobraŜamy sobie

Holly zawsze z rudym kotem. Oczywiście filmowy, zagrany przez

Orangey – sławę kinową z lat 50. i 60., narzuca nam obraz bohatera

literackiego. Podobnie dzieje się z postacią głównej bohaterki. Koty

są jednak do tego stopnia wiernie odtworzone, Ŝe stanowiłyby

jedność, gdyby nie zakończenie. WyobraŜamy sobie kota-z-

imieniem na parapecie ciepłego domu, dumnego, zadowolonego

z opieki, który przymyka zdrowe oko. Filmowy kot jest zaś mokry,

zmarznięty i przestraszony, podobnie jak bohaterka, która usiłuje go

schować przed deszczem za pazuchą.

Przyglądając się fabule opowiadania i jej ekranizacji, moŜemy

wyraźnie zobaczyć, jakie znaczenie ma w historii o ekscentrycznej

pannie Golightly „jej-nie jej” kot. Jest uzupełnieniem świata

przedstawionego, wypełnia lukę komunikacyjną między bohaterami,

stanowi teŜ czynnik decydujący o interpretacji zachowań bohaterki.

Jest takŜe szczyptą humoru dodaną do nostalgicznej historii

literackiej i uzasadnia filmowy happy end. Czytelnik, jak i widz

pozostają jednak do końca nieusatysfakcjonowani, bo niezaleŜnie od

wybranego zakończenia kot otrzymał imię. Rodzi się pytanie: jak

mogła go nazwać Lulumae-Holly, jak go nazwali nowi właściciele

i czy kiedykolwiek będzie mógł do kogoś naleŜeć?

44

Paulina Biczkowska

Kot z Cheshire Andrzeja Sapkowskiego

Kot z Cheshire (ang. Cheshire Cat; w przekładzie Antoniego

Marianowicza52 Kot-Dziwak z Cheshire) to jeden z najbardziej

znanych bohaterów Alicji w Krainie Czarów (1865) Lewisa Carolla

(wł. Charlesa Lutwidge’a Dodgsona; 1832–1898). Kot słynny z tego,

Ŝe moŜe znikać i pojawiać się, kiedy chce – zazwyczaj najpierw

pokazuje się jako swój uśmiech, zawisający w powietrzu.

Nie wiadomo dokładnie, jaki jest źródłosłów tego imienia.

MoŜliwe, Ŝe Carolla zainspirowało popularne w jego czasach

powiedzenie „uśmiechać się jako kot z Cheshire” (to grin like

a Cheshire Cat), którego pochodzenie wyjaśnia kilka teorii.

Pierwsza mówi, Ŝe wywodzi się ono od pewnego malarza

z Cheshire, który na szyldach okolicznych gospód malował

uśmiechnięte lwy. Druga, Ŝe od sera z Cheshire, który miał kształt

uśmiechniętej głowy kota. Trzecia natomiast, Ŝe od rzeźby

52 Zob. L. Caroll, Alicja w Krainie Czarów, Warszawa 1993, przeł. A. Marianowicz, il. Ewa Salamon.

z piaskowca, przedstawiającej uśmiechniętą głowę kota na

wschodniej fasadzie wieŜy kościoła św. Wilfrieda w Grappenhall,

nieopodal miejsca urodzenia pisarza53.

Kot z Cheshire w powieści Carolla pojawia się trzykrotnie. Po

raz pierwszy, kiedy Alicja spotyka KsięŜną znajdującą się na

wygnaniu. W ich rozmowie padają znamienne słowa:

– […] dlaczego ten kot się tak dziwacznie uśmiecha?

– To jest Kot-Dziwak rodem z Cheshire – odpowiedziała KsięŜna –

i w tym tkwi cała przyczyna. […]54

Uśmiech okazuje się cechą właściwą Kota z Cheshire,

charakteryzuje go. Alicja spotyka Kota niedługo potem, kiedy leŜy

on na konarze drzewa (motyw ten wykorzystuje w swoim

opowiadaniu Andrzej Sapkowski), a po raz ostatni widzi go na partii

krokieta u Królowej. (Królowi Kot się nie podoba, poniewaŜ widać

tylko jego głowę. W związku z tym kaŜe Królowej rozprawić się

53 http://en.wikipedia.org/wiki/Cheshire_Cat; http://www.alice-in-wonderland.net/school/cheshire-cat.html. Data pobrania: 05.04.2011. 54 L. Caroll, dz. cyt., s. 78.

45

z nim. Ta rozkazuje: „Ściąć go!”, ale kat odmawia, poniewaŜ uznaje,

Ŝe nie moŜe odciąć głowy od tułowia, którego nie ma55).

Opowiadanie Złote popołudnie (1997) Andrzeja

Sapkowskiego, będące trawestacją Alicji w Krainie Czarów Carolla,

nie jest pierwszym opowiadaniem tego pisarza, w którym klasyczna

juŜ historia zostaje opowiedziana pod innym kątem, z innego punktu

widzenia. Autor sagi o wiedźminie sięgał m.in. po Piękną i Bestię,

Królewnę ŚnieŜkę, Królową Śniegu czy Małą Syrenkę56, na nowo je

interpretując. Podobnie uczynił z historią Carolla – jej głównym

bohaterem uczynił nie dziewczynkę, a Kota z Cheshire, tworząc

z niego równocześnie postać znacznie głębszą i pełniejszą niŜ jej

pierwowzór. Nadał mu bowiem inny status ontologiczny – w Złotym

popołudniu Kot z Cheshire pochodzi ze świata innego niŜ Kraina

Czarów i ze świata innego niŜ świat ludzki. Inna jest teŜ Kraina

Czarów, a właściwie – co istotne – Dziwów (dziwy konotują

odmienne pola semantycznego niŜ czary – są znacznie groźniejsze

i bardziej niebezpieczne, ewokują inny charakter przestrzeni, który

opisują).

55 TamŜe, s. 117, 118. 56 Za: K. Kaczor, Geralt, czarownice i wampiry. Recykling kulturowy Andrzeja Sapkowskiego, Gdańsk 2006, s. 117.

Kraina Dziwów Sapkowskiego jest krainą niebezpieczną dla

człowieka – jeśli ten do niej trafi, umrze. Jest krainą wyraźnie

odrębną – Kot z Cheshire mówi „u nas” i „u was” (ludzi) – i istnieje

poza snem Alicji. Nie jest równieŜ tylko i wyłącznie wytworem

wyobraźni Charlesa Lutwidge’a Dogdsona, literackiego alter ego

rzeczywistego autora Alicji . W opowiadaniu Sapkowskiego

oksfordzki matematyk nie wymyśla Krainy, lecz dzięki sile własnej

wyobraźni dostaje się do niej i ingeruje w nią (rajd na

Banderzwierza). Kraina rządzi się swoimi prawami (nie działają tu

na przykład prawa geometrii euklidesowej), zamieszkują ją dziwne

stworzenia i rosną osobliwe rośliny („w lesie zbłąkinie

rykoświstąkają”, „w gąszczu tumtumów i tulŜyc wesoło kląskają

peliczaple”57).

Oprócz zmiany charakteru Krainy w Złotym popołudniu

nastąpiła równieŜ zmiana imienia kot – bohater Sapkowskiego

57 A. Sapkowski, Złote popołudnie, [w:] tegoŜ, Coś się kończy, coś się zaczyna, Warszawa 2001, s. 246. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania. W nawiasie będzie podawany numer strony. Sapkowki wykorzystuje tutaj fragmenty wiersza Jabberwocky z drugiej części przygód Alicji – Po drugiej stronie lustra Carolla (Through the Looking-Glass, and What Alice Found There, London 1871) w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka (Dziaberliada) oraz Macieja Słomczyńskiego (DŜabbersmok). Zob. M. Szyjewski [Komentarze] [do:] A. Sapkowski, Złote popołudnie, http://www.sapkowski.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=412; data pobrania: 13.06.2011.

46

nazywa się Chester, dopiero później Alicja nazywa go Kotem

z Cheshire (Chester jest nazwą stolicy hrabstwa Cheshire, na co

dziewczynka zwraca uwagę). Pisarz odwraca tu kolejność

nadawania imienia tej postaci – najpierw przecieŜ był Kot

z Cheshire u Carolla, a dopiero potem Chester ze Złotego

popołudnia, ale w opowiadaniu to „Kot z Cheshire” jest imieniem

wtórnym.

W Krainie Dziwów Chester przebywa czasowo i nie jest w niej

jedynym wyjątkowym stworzeniem, co mu doskwiera. Uznawanie

tego za afront wytyka mu Archie, zwany Marcowym Zającem:

„Kiedy wreszcie zrozumiesz, Ŝe choćbyś nie wiem, jak się

wymądrzał, nikt z tu obecnych nie obdarzy cię boską czcią. Nie

jesteśmy w Bubastis, ale w Krainie…” (225). Marcowy Zając ma na

myśli miasto w staroŜytnym Egipcie, stolicę kultu Bastet – bogini

płodności i miłości, którą przedstawiano jako kota lub kobietę

z głową kota, będącego jej świętym zwierzęciem58.

58 http://pl.wikipedia.org/wiki/Bubastis; http://pl.wikipedia.org/wiki/Bastet. Data pobrania: 05.04.2011. Bubastis to równieŜ w komiksie Watchman czerwono-czarna genetycznie zmodyfikowana rysica, jedyny prawdziwy przyjaciel Ozymandiasa ([za:] http://www.ifanboy.com/content/articles/The_Top_10_Most_Interesting_Comic_Book_Pets. Data pobrania: 05.04.2011.

Wyjątkowość Chestera potwierdza jego erudycja – kot

posługuje się licznymi językami (włoskim, łaciną, francuskim,

angielskim oraz niemieckim), niemniej nie tylko on – Kapelusznik

i Archie równieŜ znają języki obce i uŜywają ich. Ten ostatni uwaŜa,

Ŝe Chester po prostu popisuje się elokwencją, mającą dowieść jego

wyŜszości nad innymi stworzeniami. Co nie jest wykluczone,

poniewaŜ kot bywa w stosunku do innych złośliwy (o znajomym

nietoperzu mówi: „[…] to [bycie hałaśliwym, upierdliwym

i męczącym] było w zasadzie wszystko, co Radetzky potrafił”) oraz

ma niezbyt pochlebne zdanie o nich [Alicję, w którymś momencie

określa krótko: „idiotka” (217)].

Chester w ten sposób starannie buduje swój wizerunek [i dba

o swój prestiŜ równocześnie – „Gotów pomyśleć, Ŝe nie jestem

wszechwiedzący. PrestiŜ, jak to mówią, über alles” (230)], który

musi być adekwatny do tego, kim jest w rzeczywistości. A jest nie

byle kim –jest postacią z kociej mitologii, kocim królem [kot

z Anglii zwraca się do niego „Wasza Miłość” i „ Your Grace” (230,

231)]. Jest jednak jeszcze kimś znacznie potęŜniejszym. Mówi

o sobie:

47

– Imię moje legion […]. – Dla przyjaciół Malignus, princeps

potestatis aeris. Jestem jednym z tych, którzy krąŜą, rozglądając się,

querens quem devoret. Na wasze szczęście tym, co chcemy poŜreć,

z reguły są myszy (234).

Chester jest demonem, do czego przyznaje się wprost – określenia,

których uŜywa („imię moje legion”, „princeps potestatis aeris” oraz

„querens quem devoret”), to określenia z Pisma Świętego odnoszące

się do złych duchów (odpowiednio: Mk 5,9 i Łk 8,30; Ef 2,2;

1 P 5,859). Kot z Cheshire Sapkowskiego jest demonem

zwiastującym (przynoszącym) śmierć. MoŜna się nawet pokusić

o określenie, Ŝe jest w pewnym sensie kocią kostuchą, poniewaŜ ma

moc decydowania o kocim Ŝyciu lub śmierci (kotce Alicji, która

wymrucza z niej chorobę, nie pozwala umrzeć, mimo iŜ tak powinno

się stać).

Chester, będąc demonem, moŜe swobodnie przenosić się

w czasie i przestrzeni (na przykład do czternastowiecznej Florencji

lub wiktoriańskiej Anglii), moŜe takŜe złamać kaŜdy zakaz. To, co

jednak naprawdę daje mu władzę, to fakt, Ŝe stoi za nim potęga

autorytetu, „jedynego autorytetu, jaki akceptuje kot” (233) – mocy

nieziemskich. Sapkowski wykorzystuje tutaj nie tak rzadkie 59 Zob. M. Szyjewski, dz. cyt.

przekonanie, Ŝe koty słuŜą siłom nieczystym, jednocześnie

podkreślając kocią niezaleŜność, która nie zaakceptuje Ŝadnego

innego, „mniejszego” autorytetu.

RównieŜ w innych miejscach w swoim opowiadaniu

Sapkowski humorystycznie podchodzi do ludzkiego postrzegania

kotów i przypisywanych im cech. Jedna z wypowiedzi Chestera jest

na przykład dosłowną ilustracją przekonania, Ŝe koty często ignorują

ludzi i chodzą własnymi ścieŜkami: „Ja, będąc kotem, naturalnie

olewałem ich wyłączne prawa. Olewałem, nawiasem mówiąc,

wszelkie prawa” (218). Chester nie zgadza się natomiast ze

stwierdzeniem, „[…] Ŝe koty są fałszywe, Ŝe nie przywiązują się do

ludzi, lecz wyłącznie do miejsc” (233) i w tej kwestii jest gotów

bronić kociego honoru.

Kot z Cheshire, mimo iŜ, jako demon, jest pewien swojej

potęgi i ma poczucie własnej wyŜszości, obdarzony jest równieŜ

zdrowym dystansem do siebie samego i do mocy, którymi

dysponuje. WyraŜa się on m.in. poprzez autoironię: „Jestem kotem.

Mam dziewięć Ŝywotów. Nie wiem jednak, czy mówiłem wam,

osiem juŜ wykorzystałem” (240). Ironia w tym zdaniu odnosi się

takŜe do nieśmiertelności przypisywanej kotom przez ludzi. Motyw

48

ten pojawia się równieŜ w rozmowie Chestera z Charlesem

Lutdwidgem Dodgsonem:

– Jesteś w stanie iść? Twoje rany…

– Jestem kotem.

– Byłbym zapomniał. Jesteś Kotem z Cheshire (245).

„Jestem kotem” w tym kontekście znaczy „jestem niezniszczalny”.

I nie tylko dlatego, Ŝe Chester jest t y m kotem, tzn. kocim

demonem, ale takŜe dlatego, Ŝe w ogóle jest kotem. To

przeświadczenie o kociej nieśmiertelności być moŜe bierze się stąd,

iŜ potrafią one przeŜyć upadek z wysokości, chodzić po płotach

i dachach, nie robiąc sobie krzywdy, pojawiają się i znikają, wracają

po długiej nieobecności.

Kocie znikanie i pojawianie się w osobie Kota z Cheshire

zostało doprowadzone do granic, poniewaŜ potrafi on rzeczywiście

zdematerializować się w czyjejś obecności. Chester oczywiście

równieŜ zna tę sztuczkę i demonstruje ją przed Alicją, choć stara się

jej wmówić, Ŝe to, Ŝe przestaje go widzieć, wynika z faktu, Ŝe jej

mózg przestaje funkcjonować i zaczyna umierać. Demaskuje go

Archie, mówiąc, Ŝe znikając przed dziewczynką, Chester tylko się

popisywał.

Zawieszony w powietrzu uśmiech [imponujący, choć

Sapkowski nie opisuje go nigdzie wprost: „ziewnąłem, demonstrując

siekacze, kły, łamacze, przedtrzonowe i trzonowce, łącznie całą

kupę zębiny i szkliwa” (238)] widzi Charles Lutwidge Dodgson,

kiedy wchodzi do pokoju chorej i majaczącej Alicji. Widzi go

równieŜ podczas swojego ostatniego spotkania z Chesterem na

pikniku nad brzegiem Tamizy – ten uśmiech wciąŜ pozostaje

atrybutem Kota z Cheshire Sapkowskiego, lecz przy wszystkich jego

innych niezwykłych cechach, przestaje być tą najbardziej wyjątkową

(jak jest u Lewisa Carolla), staje się jedną z wielu.

Chester jest w pewnym sensie antybohaterem – to złośliwy,

mający poczucie własnej wyŜszości demon śmierci, który jednak

potrafi przejąć się losem innych (Alicji, jej kotki, Charlesa

Lutwidge’a Dodgsona) i przyjść im z pomocą, choć załatwia przy

okazji własne interesy (rozprawa się z Les Couers Mab; wygrywa

flaszkę w zakładzie z Archim). MoŜna powiedzieć, Ŝe Kot

z Cheshire Sapkowskiego jest przykładem bohatera

postmodernistycznego, który porusza się w świecie składającym się

z elementów kulturowo rozpoznawalnych (wątek główny

49

opowiadania, nietoperz Radetzky itp.). Takie potraktowanie historii

naleŜącej do klasyki literatury światowej jest jednym ze sposób na

jej ponowne odczytanie, na nadanie wydobycie kolejnych sensów.

Dawid Adrjanczyk

Tomasza Kołodziejczaka koci Dotyk pamięci

I. Kot w kulturze ziemskiej i kulturze Regelis

Faktem powszechnie znanym, ale wartym odnotowania w toku

dalszych rozwaŜań, jest szczególnie uprzywilejowane miejsce kota

w kulturze. W tym miejscu zaledwie wspomnijmy połączony

z mumifikacją kult kotów w staroŜytnym Egipcie, wierzenia

starogermańskie łączące je z boginią Freją, wyjątkowe przywiązanie

do tego zwierzęcia w kręgach religii islamskiej, czy popularną po

dziś dzień wiarę Japończyków w moc Maneki-Neko – kotów-

talizmanów, mających na celu sprowadzenie pieniędzy i szczęścia.

NaleŜy jednak pamiętać, Ŝe równolegle z dobra sławą rozwijała się

negatywna kocia mitologia. Zasygnalizujmy jedynie postrzeganie

kota jako atrybutu czarownicy w średniowiecznej Europie, czy

demoniczne wcielenie kota-nekromanty – znanego z japońskiego

folkloru kota Bakeneko. Jednocześnie naleŜy zaznaczyć, iŜ

rozstrzyganie o genezie tego kulturowego fenomenu, skądinąd –

50

bardzo intrygującego, nie leŜy w intencji niniejszego referatu. Mając

na uwadze powyŜsze rozwaŜania, nie dziwi fakt, iŜ to właśnie kot

stał się zwierzęciem najbardziej uprzywilejowanym

w fantastycznym świecie przyszłości wykreowanym przez Tomasza

Kołodziejczaka na potrzeby opowiadania Dotyk pamięci. Co warto

odnotować, miasto-kolonia umiejscowione na pustynnej planecie

Regelis, gdzie rozgrywa się akcja utworu, nie jest konstruktem

rzeczywistości alternatywnej. Choć sama planeta została

zamieszkana przez ziemskich kolonizatorów niespełna trzydzieści

lat przed opisywanymi wydarzeniami, to czas wydarzeń moŜna

określić jako bliŜej niesprecyzowaną przyszłość. Cywilizacja

zamieszkująca Regelis jest kontynuacją ludzkiej egzystencji na

Ziemi. Co za tym idzie, nie moŜna uciec od wraŜenia, iŜ ten nowy

świat został uformowany w wyniku kulturalno-religijnego kolaŜu.

Mamy w nim do czynienia z elementami charakterystycznymi dla

kręgu religii islamskiej (wyznaniowy charakter miasta kolonii,

fonetyka nazw własnych, niektóre tradycje), czy kultury hinduskiej

(społeczeństwo zhierarchizowane kastowo, rytuały obmywania się

w świętej rzece Kadlish).

Kot w tym świecie pełni rolę priorytetową. Jest to

najwaŜniejsze ze zwierząt sprowadzonych na Regelis i zarazem

pewien, uŜywając określenia metaforycznego, okruch pamięci

o minionym, ziemskim Ŝyciu. Święte koty Mau z Regelis, czczone

przez wyznawców Zwojów – jedynej religii panującej na tej

planecie, róŜnią się jednak od ziemskich kotów domowych. Rasa ta

przeszła pewne wzmacniające modyfikacje genetyczne, które

skutkują wydłuŜeniem ich Ŝycia nawet do trzydziestu lat, mimo iŜ,

za sprawą róŜnych chorób, rzadko doŜywają takiego wieku. Te

transgeniczne zwierzęta rodzą się juŜ dojrzałe, kocięta nie są ślepe

i od razu potrafią chodzić. Mogą nawet, choć jedynie w teorii,

przyjmować te same pokarmy, co dorosłe osobniki. MoŜna więc

sądzić, iŜ to, Ŝe przez pierwsze dni pozostają przy matce jest jedynie

atawistyczną pozostałością sprzed genetycznej mutacji.

Tekst Dotyku pamięci rozpoczyna cytat z Prawa Kast,

zapisanego na jednym ze Zwojów stanowiących fundament prawny

i obyczajowy obowiązujący na Regelis. Brzmi on następująco:

Jeden jest Bóg, który ma dziewięć imion. KaŜde imię włada

swoim ludem, który innym imionom słuŜyć nie moŜe. Dziewięć ludów

tworzy jedno ciało Wiernych60.

60 T. Kołodziejczak, Dotyk pamięci, [w:] tegoŜ, Trzynaście kotów: antologia, oprac. D. Górska, M. Kowalski, Warszawa 1998, s. 209.

51

JeŜeli zatem uznać dziewięć imion Boga za toŜsame

z utrwaloną w kulturze, a wywodzącą się z wierzeń ludowych, liczbą

kocich Ŝyć, zdamy sobie sprawę, iŜ to właśnie kot staje się

fundamentem wiary i obiektem czci mieszkańców pustynnej planety.

Zwierzę to moŜna utoŜsamić zatem z samym państwem

funkcjonującym jako organizm religijny, poniewaŜ jego struktura

społeczna, a co za tym idzie struktura władzy, opiera się na bardzo

restrykcyjnej hierarchizacji. Przywołajmy chociaŜby, obecny

w tekście, dychotomiczny podział na kasty Posłusznych i Czystych,

którym w praktyce nie wolno między sobą nawet rozmawiać. To

uwarstwowienie społeczne ma ścisłą konotacje z wiarą w dziewięć

kocich Ŝyć. Kot-Bóg przewodziłby w tym rozumieniu kaŜdej kaście

z osobna i wszystkim jednocześnie.

II. Kot jako symbol

Na płaszczyźnie fabuły to właśnie kot, mimo iŜ umieszczony

niejako w drugim planie, odgrywa w opowiadaniu Kołodziejczaka

rolę kluczową. Dotyk pamięci jest to historia nieszczęśliwej

i niemoŜliwej do spełnienia miłości dwojga młodych ludzi, dla

których główną przeszkodą na drodze do szczęścia jest ich

pochodzenie. Kazziz i Maraena pochodzą z odrębnych kast,

a wspomniane juŜ wcześniej restrykcyjne prawo obyczajowo-

religijne, zapisane na staroŜytnych egipskich Zwojach, uniemoŜliwia

im, po odbyciu szeregu obrzędów inicjacyjnych i osiągnięciu

pełnoletniości, jakikolwiek wspólny kontakt.

Oprócz wzajemnej fascynacji i przyjaźni trwającej od czasów

dzieciństwa, łączy ich takŜe posiadanie kotów, które towarzyszyły

im we wspólnych zabawach. Wydaje się, iŜ to właśnie od momentu

śmierci kota Maraeny – Beroja, oboje uzmysławiają sobie podwójny

wymiar straty, która czeka ich po mających nastąpić obrzędach

inicjacyjnych.

– Nie ma go – powiedziała cicho do siebie, jakby w ogóle nie słuchała słów Kazziza. – Nie ma Beroja.

– Koty Ŝyją krócej niŜ my.

–Ale ty nie Ŝyjesz krócej niŜ ja […]. Urodziłeś się tylko dziewięć miesięcy przede mną. A jednak teraz odchodzisz. Dlaczego? 61

Sukcesywne łamanie zakazu spotykania się doprowadza

w końcu do postawienia zakochanych przed wymiarem

sprawiedliwości. Po zapadnięciu wyroku, który zakładał, iŜ nigdy

61 TamŜe, s. 225.

52

więcej w Ŝyciu nie będą mogli się zobaczyć, jedynym łącznikiem

pomiędzy nimi oraz ich uczuciem stał się kot Oronk, potomek kotki

Kazziza – Bredy. Sam Kazziz nazywa go posłańcem – niemym

i głuchym, nieświadomym swej roli, a jednak przenoszącym

muśnięcie dłoni, ciepło i oddech. Pamięć62. Ta głęboka wiara obu

stron, iŜ druga osoba dotykała i głaskała kota, który nauczył się

przemieszać pomiędzy ich domami pozwala zakochanym

egzystować i pielęgnować zakazane uczucie. Kot w ich relacji staje

się nośnikiem informacji, uczucia i emocji, a zatem swego rodzaju

medium pamięci o ich wspólnej miłości. Jest takŜe wiernym

przyjacielem, który wydaje się wiedzieć i doskonale rozumieć, w jak

trudnym połoŜeniu znalazła się ta relacja, nawet pomimo tego, iŜ

Kazziz, jak pokazuje powyŜszy cytat, postrzega go jedynie jako

nieświadome swej roli narzędzie. Jednak kot Oronk odnalazł dom

Kazziza na drugim końcu miasta i nauczył się przemieszać między

nim a domem Maraeny zupełnie sam. Czy zatem załoŜenie, iŜ jest to

działanie nieuświadomione nie byłoby zbytnią naiwnością?

Dotychczasowe rozwaŜania pozwoliły utoŜsamić kota z Bogiem,

państwem, takŜe ze strukturą społeczną opisywanej rzeczywistości.

Kiedy jednak pochylić się nad szczególnym rodzajem połączenia

62 TamŜe, s. 231.

pomiędzy Kazzizem i Maraeną zdajemy sobie sprawę, Ŝe ich miłość

istnieje o tyle, o ile mogą o sobie wzajemnie pamiętać. Kot, będący

łącznikiem między ich uczuciem, w wyniku pewnego przeniesienia

znaczeń, faktycznie staje się samym uczuciem. To właśnie Oronk

jest posłańcem, który przyjmuje pieszczoty, stając się tym samym

ekwiwalentem zakochanych. W tym kontekście otwarte zakończenie

utworu, uświadamiające, iŜ kot-przekaźnik w niedługim czasie

umrze, jawi się juŜ nie tylko jako koniec kontaktu między Kazzizem

i Maraeną, ale takŜe jako symboliczny koniec ich miłości, która

przetrwała w rozdzieleniu trzydzieści lat (będących odpowiednikiem

i tak nadspodziewanie długiego Ŝycia Oronka). Kot w tym

odczytaniu urasta do metafory miłości. ZauwaŜmy, iŜ jest on

w pewnym sensie nawet ekwiwalentem dziecka, a to za sprawą

zawartej w tekście sugestii, iŜ jest potomkiem tych kotów, które

zakochani mieli od czasów dzieciństwa – Bredy i Beroja. Świadczyć

o tym miałaby róŜowa plamka na nosie Oronka, taka sama, którą

posiadał wcześniej kot Maraeny. W opowiadaniu informacja ta

podana została jedynie jako domysł siostry Kazziza, która nazywa

go „kotkiem berojopodobnym”, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby

tak właśnie interpretować jego pochodzenie. Nie da się takŜe uciec

od postrzegania Oronka jako kolejnego wcielenia Beroja, być moŜe

53

to właśnie dlatego, dzięki nagromadzonej informacji karmicznej, kot

tak łatwo odnajduje dom Kazziza. Kot, w wymiarze

reinkarnacyjnym, staje się uosobieniem pamięci nagromadzonej,

istotą zdolną do jej kumulowania, takŜe za sprawą wielości Ŝyć,

wyraŜonej symboliczną liczbą dziewięciu. A przecieŜ to właśnie

pamięć jest fundamentem miłości Kazziza i Maraeny.

Na zakończenie pozostaje odpowiedź na pytanie

fundamentalne, zresztą postawione w utworze przez samego Kazzia.

Czy to kocie posłannictwo, jak sam je określa, było dla zakochanych

przekleństwem pamięci, czy błogosławieństwem, które pozwalało

pamiętać? Czy zatem samo pamiętanie jawi się jako wartość

pozytywna czy negatywna? BliŜsza mojej ocenie wydaje się jednak

odpowiedź pierwsza. Być moŜe to tylko mikroskopijny gest, ale

uwaŜam, iŜ trwająca przez lata pamięć o miłości jest takŜe

podjęciem pewnej próby wyrwania się z gorsetu religijnego państwa.

W tym wymiarze, postawa konsekwentnego oporu wydaje się

piękna, a takŜe godna naśladowania i podziwu, na równi z wizją

niebywale głębokiego uczucia.

Agnieszka Kutuzow

Śmieszny Kot Simona

Rezolutny bohater filmów i rysunków Simona Tofielda bawi juŜ 30

milionów widzów63. Co sprawia, Ŝe kot prowokuje nas do śmiechu?

Komizm to „właściwość charakterystyczna dla pewnych

konfiguracji zjawisk spotykanych w Ŝyciu lub przedstawianych

przez sztukę, wywołująca u obserwatora, mogącego być

równocześnie uczestnikiem lub sprawcą takich konfiguracji, reakcję

w postaci śmiechu i wesołości wykluczającą zarazem silne emocje

negatywne, jak np. trwogę, odrazę, rozpacz czy litość”64. Oglądanie

przygód tytułowego kota i utrapień jego pana na pewno budzi

wesołość. Komizm występujący w Kocie Simona. Sam o sobie65 jest

oparty na konstrukcji bohatera komicznego oraz sytuacji w jakiej się

63 http://www.simonscat.com/book_pl.html. 64 Komizm [w:] Słownik terminów literackich, pod red. J. Sławińskiego, wyd. 2 poszerz. i popr., Wrocław 1989. 65 Simon Tofield, Kot Simona. Sam o sobie, wyd. 1, Warszawa 2009.

54

znajduje66. Postacie występujące u Simona Tofielda to właściciel

kota - Simon, pies siostry Simona, krasnal ogrodowy, gama

róŜnorodnych zwierzaków (katów i ofiar jednocześnie) oraz

najwaŜniejszy dla nas kot. Kocur zewnętrznie nie wyróŜnia się

niczym szczególnym. Jest typowym kotem. W kwestii charakteru,

jak na bohatera komedii przystało, łączy w sobie stereotypowe,

czasem sprzeczne cechy wszystkich kotów. Jest zwinny i niezdarny,

nadpobudliwy i leniwy, jest pupilem i niezaleŜnym indywidualistą,

zawsze ma ochotę na posiłek, a jego komfort i rozrywki są dla niego

najwaŜniejsze. Kilka rysunków przypomina nam o dumnej kociej

historii. To połączenie „domowego tygrysa”67 z egipskim obiektem

kultu i szablo zębną bestią gotową do ataku. Jest kotem totalnym,

„everykotem”, „kaŜdy zna takiego kota jak kot Simona”68.

Reszta bohaterów jest zdeterminowana przez podstawowe,

charakteryzujące cechy. Poprzez kontakt „typów” z „nadkotem”

rodzi się komizm sytuacyjny, oparty na gagach, przypominających

niekiedy styl slapsticku. Relacje między bohaterami a kocurem są

zróŜnicowane. Najczęściej postacie mają sprzeczne dąŜenia, co

66 Podział za M. Głowiński, A. Okopień - Sławińska, J. Sławiński, Zarys teorii literatury, wyd. 3, Warszawa 1972. 67 Określenie uŜyte w reklamie popularnej karmy dla kotów. 68 http://www.simonscat.com/book_pl.html.

powadzi do błahego konfliktu, którego rozwiązanie prowadzi do

poraŜki jednej ze stron. Ta przegrana w małej wojnie interesów

budzi w odbiorcach pobłaŜliwy, pełen humoru uśmiech. Jednym z

najlepszych przykładów ilustrujących powyŜszy schemat jest cykl

rysunków z Kot Simona. Sam o sobie poświęconych walce między

Simonem usiłującym zabrać pupila na zabieg do weterynarza,

a potencjalnym pacjentem, który za wszelką cenę pragnie uniknąć

tej wycieczki. Zwierzak chowa się, ucieka, stawia fizyczny opór,

sabotuje wysiłki pana. Frustracja właściciela i upływ czasu do

wizyty są ukazywane za pomocą zmiany wyglądu męŜczyzny. Jego

odzieŜ została poddana coraz większej destrukcji, a wyraz twarzy

waha się od zniecierpliwienia poprzez rozpacz, aŜ do szaleństwa.

Mamy wraŜenie, Ŝe kot zatryumfował. Simon będąc w gabinecie

weterynarza, odkrywa podstęp, zamiast spodziewanego kota

wyjmuje z boksu pluszowego misia. Na sąsiednim rysunku widzimy

kota zajadającego popcorn przed telewizorem. Współczujemy

Simonowi, cieszymy się wraz z kotem. Jednak na następnej karcie

widzimy kocura z charakterystycznym kołnierzem zamkniętym

wokół jego szyi. Nie byliśmy świadkami tego boju. Klęska jest

wymowna.

55

W kontakcie z Simonem lub psem jego siostry kot często wygrywa.

PoraŜek doznaje w zetknięciu ze złośliwością przedmiotów

martwych. Przedmioty lubią się tłuc w jego obecności, on sam zbyt

często spada ze śliskich powierzchni, nie moŜe wydostać się

z pułapek, w które nienaumyślnie wpada. Ale prawdziwym

problemem kocura są róŜne drobne zwierzęta: ptaki, myszy, kret.

Główny bohater niezraŜony wciąŜ ponawia próby upolowania jakiejś

istoty, lecz nieustannie towarzyszy mu pech. Czasem niedoszłe

ofiary przejmują inicjatywę i zamiast kornie dać się zjeść podejmują

działania skutecznie odstraszające drapieŜnika. Tak było w czasie

jednego z polowań przedstawionym w Kot Simona. Sam o sobie.

Myszy, prawdopodobnie znuŜone zabawami w stylu Toma

i Jerry'ego, wzięły w niewolę krasnala ogrodowego, z którym koci

bohater jest w przyjaźni. Zagroziły destrukcją skrzata. Aby go

ocalić, ulubieniec Simona musiał podporządkować się gryzoniom

i posłuŜyć im jako środek transportu. Wbrew naturze myszy miały

władzę nad kotem!

Wyobraźnia Simona Tofielda krąŜy wokół kilku tematów

szczególnie waŜnych dla kociego Ŝywota. Na potrzeby pracy

nazwijmy je motywami, gdyŜ dobrze wpisują się w definicję Janusza

Sławińskiego69. Wśród motywów na plan pierwszy wybija się

polowanie na ptaki. Kot podchodzi do niego z duŜą inwencją

i zaangaŜowaniem, to właśnie podejście bohatera jest

indywidualizującym członem motywu. Z pozoru akcja na rysunkach

przebiega według schematu. Jest czający się kot, drzewna sceneria.

Jednak coraz dziwniejsze, coraz bardziej pomysłowe wybiegi kota

bronią się przed zarzutem wtórności. I tak oglądamy kota udającego

karmnik, kota wabiącego potencjalne ofiary kolbami z karmą,

chowającego się w budce dla ptaków, zwisającego z gałęzi z szeroko

otwartym pyszczkiem, który wróble czy sikorki powinny pomylić

z wejściem do domku. Sceny z polowań nakładają się na siebie.

Kiedy pojawia się nowy rysunek, w pamięci odbiorcy odŜywają

wszystkie poprzednie pomysły kota, a efekt komiczny zostaje

skumulowany.

Czasem sytuacja ulega odwróceniu i w róŜnych okolicznościach kot

Simona robi dokładnie tę samą rzecz. A raczej gest. Polega on na

demonstracyjnym uniesieniu palca wskazującego w kierunku

69 "Cechą motywu jako jednostki konstrukcyjnej jest dwuczłonowość; moŜna w nim wyróŜnić człon indywidualizujący, związany z umiejscowieniem motywu w konkretnym świecie przedstawionym utworu, oraz człon systematyzujący, który odpowiada powracalności tego motywu w całej historycznoliterackiej klasie utworów." J. Sławiński, Motyw [w]: Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, tom 1, Warszawa 1984.

56

szeroko otwartego pyszczka i stał się jednym z najbardziej

rozpoznawalnych przymiotów bohatera70. Kot jest w stanie oznajmić

chęć na posiłek w kaŜdej sytuacji, niezaleŜnie od kondycji

właściciela. Odbiorcy oczekują, w którym momencie gest się

pojawi, choć Simon Tofield kaŜe zwykle czekać do końca filmu lub

cyklu rysunków, uŜywając go jako pointy. Gest kota, mimo Ŝe

manifestuje jedną z głównych kocich potrzeb, w swojej naturze koci

nie jest. Jeśli uwaŜnie przestudiować Kot Simona. Sam o sobie,

dochodzimy do wniosku, Ŝe w kreacji kota często uŜyte zostały

róŜne formy antropomorfizacji. Przejawia się ona przewaŜnie

w wykonywaniu czynności i uŜywaniu przedmiotów

zarezerwowanych dla człowieka. Kot korzysta w polowaniu ze

skomplikowanych pułapek i narzędzi (np. lornetka), stosuje

kamuflaŜ. Gra w warcaby ze skupieniem szachisty. Siedząc przy

akwarium, uwaŜnie studiuje menu. A w trakcie korzystania z kuwety

czyta gazetę. Kot Simona będąc esencją tego co kocie, jest

jednocześnie zaskakująco ludzki.

PowyŜsza klasyfikacja jest próbą odpowiedzi na pytanie, dlaczego

kot Simona bawi. Wydawcy ksiąŜki pt.: Kota Simona. Sam o sobie

zwracają uwagę na niezdarność kocura, jego nadwagę i irytujące

70 Jest nawet parodiowany przez ptaki występujące w Kocie Simona. Sam o sobie.

kocie przywary jak zostawianie kłaczków, darcie zasłon,

zajmowanie łóŜka właściciela71. Widzimy jednak pewną

pobłaŜliwość w kreacji kota. Nie moŜna przystać na stwierdzenie, Ŝe

pupil Simona jest tylko aktualizacją kociego stereotypu. Jest

hiperbolizacją kota. Nic dziwnego, Ŝe zapanował nad Simonem

i wyobraźnią fanów.

71 http://www.simonscat.com/book_pl.html

57

Karolina Cierzan

„Zamieni ę 3 koty na męŜa”– kot jako certyfikat staropanieństwa

Zamienię 3 koty na męŜa, gratis dam mamusię.

K.L. 72

[…] nad łóŜkami palmy, w oknach kwiatki

Na stoliku kart zuŜytych talia

Drzemie stary kot na starym ganku

Stare piosnki, szpak staruszek śpiewa

Zaś królują w tym starym mieszkanku

Stare panny Rozalia i Ewa […]

Artur Oppman , Trzy boginie

Stara panna, wedle stereotypu, to istota o bardzo ubogim Ŝyciu

uczuciowym, rozchwiana emocjonalnie, zawistna i zgorzkniała. To

mumia, hodująca paprotki lub kaktusy, wędrująca wśród

zakurzonych bibelotów. Zazwyczaj polonistka. Rasowa „stara panna

72 K.L., Zamienię trzy koty na męŜa, http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,66725,7224041,Zamienie_3_koty_na_meza.html, data pobrania: 10.03.2011.

to brzydka, zaniedbana okularnica. Jej świat to ksiąŜki (w chwili

obecnej być moŜe internet). Kopalnia kompleksów, które

w rozmaity sposób kompensuje. Stara panna krytykuje, piętnuje,

ocenia i się mści. Stara panna zazdrości ładnym dziewczynom. Stara

panna jest złośliwa […]” 73. Udaje, Ŝe dobrze jej bez męŜczyzny,

a w rzeczywistości męŜczyzn nienawidzi. Nie ma poczucia humoru,

ma za to garb bądź inny mankament. Kto się urodził starą panną, ten

nią na wieki pozostanie. Tej duszy i natury nie da się wyplenić.

Uwaga – nawet zamąŜpójście moŜe się okazać nieistotnym

szczegółem, zupełnie nieprzeszkadzającym w staropanieństwie.

Kot – certyfikat staropanieństwa

Przez dekady stare panny musiały znosić przykre skojarzenia

swojego stanu cywilnego z posiadaniem w domu kota. Oczywiście

fakt, iŜ hodowali je równieŜ kawalerowie, małŜeństwa, takŜe całe

rodziny z dziećmi, nikogo nie interesował. Zastanawiające jest,

czemu w ogóle łączenie niezamęŜnych panien z obecnością kotów

w ich Ŝyciu przetrwało tak długo i skąd się wzięło.

73 Syndrom starej panny, http://nie-bijcie-mnie.blog.onet.pl/SYNDROM-STAREJ-PANNY,2,ID353467776,n, data pobrania: 10.03.2011.

58

Niektórzy śmieją się, Ŝe skoro stare panny „nie mają chłopów,

to śpią z kotami”, „tak kobiety angaŜują puste ręce i puste serca”.

Psychologowie twierdzą, Ŝe stereotyp starej panny z kotem nie jest

zupełnie pozbawiony podstaw. Bardzo często zdarza się bowiem, Ŝe

kobiety, które z róŜnych względów nie mają dzieci, rekompensują

sobie ich brak, przygarniając zwierzęta. Śpią z nimi i je ubierają.

Decyzja o zaopiekowaniu się kotem często wynika z chęci

stworzenia namiastki rodziny. W ten sposób chcą zapełnić pustkę

lub sprawdzić, czy poradzą sobie z odpowiedzialnością. Kot

sprawia, Ŝe nie czują się samotne, mają pod opieką istotę, którą

mogą otoczyć czułością. Obecność tych zwierząt budzi pozytywne

emocje, ma dobry wpływ na poczucie komfortu psychicznego,

stanowi wsparcie łagodzące napięcia, stres, samotność, smutek i inne

negatywne uczucia.

Spora grupa osób sądzi, Ŝe dopóki 30-latka (magiczna granica)

nie ma w domu kota, nie jest starą panną. Inni zaś twierdzą, Ŝe jeden

kot nie wystarcza – atrybutem starej panny z krwi i kości jest koci

tercet. Kot domeną starej panny jest i basta! W wypadku jednak,

gdyby kocie grono niebezpiecznie zwiększało swoją liczebność,

czyha na stara pannę inna etykieta, bardziej niŜ w Polsce –

popularna w USA – starej kociej wariatki (figurkę Crazy Cat Lady

wraz z jej kocią gromadą moŜna nabyć za jedyne siedemnaście

dolarów).

Choć niektórzy twierdzą, Ŝe bardziej niŜ mąŜ przydałby się

starej pannie kustosz, warto się przyjrzeć temu, na jakich zasadach

dokonuje ona wyboru pomiędzy kotem a męŜczyzną.

Istnieje niemało podobieństw między kocim a męskim

Ŝywotem, głównym zaś jest to, Ŝe przez całe Ŝycie hobby jednych

i drugich pozostaje drzemka, a swoje kwalifikacje w tej dziedzinie

skłonni są podnosić nieustannie. Nieskorzy są teŜ przedstawiciele

obu ras – kociej i męskiej – do wyjaśniania powodów całodziennych

zniknięć.

A moŜe kot jest po prostu lepszy od męŜczyzny?

• Koci zarost nie przeszkadza, nie drapie, nie powoduje

podraŜnień, a – wręcz przeciwnie – delikatnie muska, pieści.

Kocie wąsy – wibrysy – są niezwykle wraŜliwie, gdyŜ

wyposaŜone w około dwieście włókien nerwowych, działają na

zasadzie systemu radarowego (wyczuwają wszelkie

przeszkody). Dzięki nim koty w absolutnych ciemnościach są

w stanie bezszelestnie przejść przez zastawiony róŜnymi

59

rzeczami pokój. Kota z rzędem temu, kto wskaŜe męŜczyznę

z takimi zdolnościami!

• Koty charakteryzują się niezawodnym słuchem, męŜczyźni –

niekoniecznie!

• MęŜczyzna rzadko kiedy dostrzega zmianę fryzury lub nowy

strój. Skoro kot widzi siedem razy wyraźniej od człowieka,

z pewnością nie sprawia mu to problemu.

• Kiedy koty ocierają się o najlepszą przyjaciółkę, nie trzeba

wywoływać awantury ani tym bardziej wynajmować

prywatnego detektywa, bowiem zazdrość w ogóle w tym

wypadku nie wchodzi w rachubę.

• Nie trzeba udawać, Ŝe podoba się to, co kot przywlecze do

domu, a nawet jeśli ofiaruje zdechłą mysz – mamy pewność, Ŝe

to podarunek całkowicie bezinteresowny.

• Kot nie przymusza raczej do tego, by spędzać czas z jego

matką. Nie proponuje takŜe wieczorów z kolegami i transmisją

meczu piłki noŜnej w telewizji.

• Nie narzeka na jedzenie z puszki. Niebywałą zaletą jest teŜ

fakt, Ŝe moŜna przed nim schować poŜywienie.

• O ile męŜczyzna często jest przyczyną chorób wszelakich, kot

działa jak uzdrowiciel. Jego kojące mruczenie zdaje się leczyć

obraŜenia. Fale dźwiękowe o częstotliwości 20 do 50 Hz

wyzwalają bowiem w organizmie człowieka procesy gojenia w

tkance kostnej.

• Koty doskonale wyczuwają sytuację. Są w stanie przewidzieć

na przykład zbliŜającą się kłótnię w domu. A panowie – wręcz

przeciwnie – zazwyczaj ich nieumiejętność „czytania kobiet”

staje się zarzewiem konfliktów.

• Koty są nieprzekupne. Obietnica skrzynki piwa nie zrobi na

nich Ŝadnego wraŜenia.

• Chyba nawet wzięcie kredytu z kotem – gdyby moŜliwe –

byłoby transakcją bezpieczniejszą – wszak nie od dziś

wiadomo, Ŝe zawsze spada on na cztery łapy.

Zatem kot – Ŝywy obiekt społeczny, którego zadaniem –

zdawałoby się – jest tylko ocieplenie pustego wnętrza, spełnia

o wiele więcej funkcji. Niewielkie wymagania, niebywałe walory

estetyczne dodatkowo powodują, Ŝe uwzględnia się kocie potrzeby

z wyrozumiałością i poświęceniem do tego stopnia, Ŝe decydują się

ich posiadaczki ponosić nawet pewne koszty i tolerować rysy na

pełnej realizacji idealnego ja-w-swoim mieszkaniu.

60

Stara panna a singielka

Singielka to nowoczesna, śmiała i wyzwolona niewiasta,

nierzadko robiąca świetną karierę, prowadząca bujne Ŝycie

towarzyskie. Współczesne stare panny Ŝyją więc sobie same

w zadbanych mieszkaniach. Stać je na markowe ubrania i wakacje

w dowolnym zakątku. Wykształcone, mówiące w językach obcych,

zadbane. Staropanieństwo nie stanowi dla nich tabu – wręcz

przeciwnie – skrupulatnie wcielają w Ŝycie postulaty Ewy Partum

(słynne hasło z 1980 roku: „KOBIETY, MAŁśEŃSTWO JEST

PRZECIWKO WAM!”), świadomie decydując się na taki, a nie inny

stan cywilny.

Inny jest teŜ wizerunek kota w takim układzie. Teraz

posiadanie kota jest po prostu modne. UwaŜa się, Ŝe osoby, chcące

uchodzić za ludzi wyzwolonych, niezaleŜnych, powinny

obowiązkowo zaopatrzyć się w „gadŜet” w postaci kota. Kot nie jest

juŜ kojarzony z towarzystwem samotnej, starej panny, która topi łzy

przytulając się do poduszki i ma tylko jego jednego.

Ulubieńcami singielek stały się zwłaszcza koty maine coon.

Nie dziwi powszechność tej rasy wśród niezamęŜnych kobiet, które

doceniły ich urok i wyrazisty charakter. Potrafią docenić w nich coś

więcej niŜ tylko piękną powierzchowność (duŜe zwierzaki o gęstym,

półdługim futrze, łagodnym usposobieniu, przywiązaniu

ustępującym jedynie wyjątkowej towarzyskości). Inteligencja,

posiadanie własnej silnej woli oraz niezaleŜność to najwaŜniejsze

cechy kotów, z którymi często konfrontują się niezamęŜne kobiety.

Dodatkowo odnajdują w ich trybie Ŝycia podobieństwo do własnego

cyklu dobowego. Nie mówiąc juŜ o preferowaniu chodzenia

własnymi drogami, silnie wpojonym instynkcie obronnym i niechęci

do przymuszania. Warto jednak zwrócić uwagę na sprzeczność, jaka

wyłania się z obecności kota w Ŝyciu singielki – łączy niezaleŜność

z lękiem przed samotnością.

Jakkolwiek sytuacja kotów i starych panien/singielek wciąŜ

pozostaje kwestią nierozstrzygniętą (problemy z jednoznaczną

kategoryzacją), pewne jest jedno: gorzej niŜ starą panną – być

w Polsce – starym kawalerem z kotem.

61

Magdalena Bielenia-Grajewska

Kot w dyskursie ekonomicznym

Praca naukowa współfinansowana ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego, w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, Priorytetu IV,

projekt pt. „Program wdroŜenia nowoczesnych elementów kształcenia w Uniwersytecie Gdańskim”, zadanie „Stypendia naukowe dla doktorantów

szansą na rozwój gospodarki”. Tekst odzwierciedla jedynie stanowisko autora i projektodawca nie ponosi odpowiedzialności za umieszczoną w nim zawartość

merytoryczną.

Wprowadzenie

Ze względu na wielość języków i kultur występujących

w otoczeniu korporacyjnym istotne znaczenie dla prawidłowego

funkcjonowania współczesnych organizacji ma sprawna i efektywna

komunikacja. Do jednych z jej kluczowych narzędzi naleŜą metafory

oraz metaforyczne nazwy, które odwołując się do powszechnie

znanych postaci i rzeczy trafnie ukazują rzeczywistość

ekonomiczną. Szczególne miejsce w komunikacji biznesowej mają

postacie zwierząt, które utoŜsamiając dane cechy pozytywne lub

negatywne oddają korzystną lub niekorzystną sytuację na rynku74.

Celem tego krótkiego artykułu jest zwrócenie uwagi czytelnika na

symbol kota w dyskursie ekonomicznym. Autorka stara się

przedstawić, jak kot i jego atrybuty wykorzystywane są w dyskusji

zarówno na tematy ekonomiczne jak i podczas kreowania

toŜsamości korporacyjnej firm.

Rola zwierząt w Ŝyciu człowieka

Zwierzęta występują w kulturze od stuleci, będąc bohaterami

literatury i sztuki. Były one tematem prac malarzy, zaś krew

zwierząt była uŜywana początkowo jako farba75. Popularność

symbolizmu zwierzęcego związana jest z kilkoma aspektami.

Zwierzęta od początków istnienia gatunku ludzkiego towarzyszyły

ludziom w dobrych i złych czasach. Ponadto, uwaŜa się, Ŝe

królestwo zwierząt odzwierciedla Ŝycie społeczne, zaś zwierzęta

74 M. Bielenia-Grajewska, The role of metaphors in the language of investment banking, “Iberica”, 17, 2009, s. 139–155. 75 J. Berger, O patrzeniu, Warszawa 1999.

62

utoŜsamiają cechy ludzkie76, gdyŜ nawet w odległej przeszłości

„zwierzęta dostarczały wyjaśnień czy, mówiąc dokładniej, uŜyczały

swoich nazw lub cech charakterystycznych właściwościom, które

jak wszelkie własności były w swojej istocie tajemnicą” 77.

Kot i jego symboliczny aspekt

Jednym z najczęściej występujących zwierząt w kulturze

i literaturze jest kot, który swą popularność zawdzięcza wielo-

aspektowości postaci, gdyŜ kot na przestrzeni wieków symbolizował

zarówno cechy pozytywne jak i negatywne, utoŜsamiane z religią

jak i z czarną magią, z blaskiem oraz z ciemnością78. Przykładowo,

w średniowieczu koty, szczególnie czarne, były uwaŜane za

zwierzęta wiedźm79. Kot był symbolem niezaleŜności80 i rzymska

bogini wolności była przedstawiana z kotem u stóp 81. Ponadto, kot

76 M. Douglas, The pangolin revisited: a new approach to animal symbolism, [w:] Signifying animals: human meaning in the natural world, red. R. Willis, Londyn 1994, s. 25–36; J. Knight, Animals in person: cultural perspectives on human-animal intimacy, Nowy Jork, 2005. 77 J. Berger, O patrzeniu, Warszawa 1999, s. 14. 78 M.O. Howey, The cat in magic and myth, Mineola 2003. 79 U. Becker, The Continuum encyclopedia of symbols, Nowy Jork 2000. 80 J. Cicchetti, Dreams, Symbols, and Homeopathy: Archetypal Dimensions of Healing, Berkeley 2003. 81 W. Stewart, Dictionary of images and symbols in counseling, Londyn i Filadelfia 1998.

ze względu na swój spryt i szybkość utoŜsamiany był z moŜliwością

wydostania się z tarapatów, więc w staroŜytności Egipcjanie podczas

bitew i wojen uŜywali chorągwi z wizerunkami kotów, a z kolei

według mitu bogowie egipscy w celu ucieczki przed wrogami

zamieniali się w zwierzęta, najczęściej w koty82. Sądzono takŜe, Ŝe

kot sprzyja płodności83 i atrakcyjności. Przykładowo, we wschodniej

i północnej Anglii uwaŜano, Ŝe osoba posiadająca kota nie musi

narzekać na powodzenie u adoratorów lud adoratorek 84. Kot

posiada teŜ wady, takie jak łakomstwo i pijaństwo. W późnym

średniowieczu przedstawiano siedem grzechów głównych m.in. za

pomocą kota. Inną cechą tego zwierzęcia jest lenistwo, dlatego teŜ

często pokazywano kota podczas snu85. Kot to teŜ kiepski

naśladowca zachowań innych zwierząt, stąd copycat, zastąpiony

w języku polskim papugą86. W mitologii nordyckiej kot ma duŜy

wpływ na pogodę. Wiedźmy widziane na wzburzonym morzu

82 L. Bobis, Kot. Historia i Legendy, Kraków 2002. 83 D.W. Engels, Classical cats: the rise and fall of the sacred cat, Nowy Jork 2001. 84 C. Eason, Fabulous creatures, mythical monsters, and animal power symbols: a handbook, Westport 2008. 85 L. Bobis, Kot. Historia i legendy, Kraków 2002. 86 R.A. Palmatier, Speaking of animals: a dictionary of animal metaphors, Westport 1995.

63

przybierały formę kotów87. JednakŜe, czarny kot nie zawsze był

tylko utoŜsamiany z negatywnymi emocjami, z ciemnością

i śmiercią88. Zajmował on takŜe istotne miejsce w Ŝyciu

ekonomicznym człowieka.

Kot w Ŝyciu ekonomicznym

Kot został udomowiony w staroŜytności, by chronić składy

nasion przed atakami gryzoni. Kot pojawia się takŜe na monetach

greckich z Tarentu czy Regium z V w. p.n.e., gdzie jest często

przedstawiany jako myśliwy, który skrada się po ptaka. Na

przestrzeni wieków pozycja kota odzwierciedlała sytuacją ekono-

miczną człowieka. W czasach wielkiej biedy koty były zjadane

przez ludzi, podobnie jak psy czy szczury. Koty były takŜe wykorzy-

stywane we wczesnej farmacji. W staroŜytności i w średniowieczu

były one (głównie ich tłuszcz i odchody) składnikiem róŜnych

specyfików medycznych. W folklorze dziewiętnastego i dwudzies-

87 W. Stewart, Dictionary of images and symbols in counseling, Londyn i Filadelfia 1998. 88 J. E. Cirlot, A dictionary of symbols, Mineola 2002.

tego wieku kot, szczególnie czarny, utoŜsamiany był z pieniędzmi,

zaś z kolei w legendach irlandzkich kot stoi na straŜy skarbów89.

Współczesna komunikacja ekonomiczna takŜe czerpie

pomysły z symboliki kota. Przykładowo, księgowość wykorzystuje

postać kota i szczura w swoim dyskursie: teoria rachunkowości

krytycznej critical accounting theory studies, posiada skrót CATS,

zaś teoria rachunkowości racjonalnej rational accounting theory

studies skrót RATS90. Oprócz terminologii występuję takŜe szereg

zwrotów, przysłów i powiedzeń. Jednym z nich jest powiedzenie

„kupować kota w worku”, które prawdopodobnie nawiązuje do

łapanych kotów w celu pozyskania ich skóry. Według innych źródeł

powiedzenie powstało w czasach, gdyŜ bardzo cięŜko było nabyć

kota i często sprzedawca szybko zbywał w worku inne zwierzę, zaś

klient nie miał okazji sprawdzić zawartości worka. Sformułowanie

„sprzedać kota w worku” pojawia się w powieści z XIII wieku,

w której bohater Joufroi jest oskarŜony, Ŝe „dobrze umie sprzedać

kota w worku” naiwnym osobom91. W przypadku dyskursu ekono-

89 L. Bobis, Kot. Historia i Legendy, Kraków 2002. 90 S. Jönsson i N.B. Macintosh, CATS, RATS, AND EARS: Making the case for ethnographic accounting research, “Accounting, Organizations and Society”, 22/3-4, 1997, s. 367–386. 91 L. Bobis, Kot. Historia i Legendy, Kraków 2002.

64

micznego zwrot „nie kupować kota w worku” uŜywany jest w celu

podkreślenia, Ŝe nie warto kupować czegoś, jeśli jego jakość i inne

walory nie są znane. Przykładem moŜe być chociaŜby „albo

Hiszpanie kupili kota w worku, albo źle zarządzają firmą” 92. To

powiedzenie stało się takŜe symbolem akcji „Nie kupuj kota

w worku” podczas dnia konsumenta 15 marca 2009, gdy pracownicy

Inspekcji Handlowej w Bytomiu, Chorzowie, Siemianowicach

i Katowicach przebrani za koty informowali klienta o jego

prawach93. Podobna akcja, z wykorzystaniem innego zwierzęcia- „

Nie bądź jeleń, weź paragon”- miała miejsce w 2011 roku, była

koordynowana przez Ministerstwo Finansów i miała na celu

zwrócenie uwagi na prawidłowe ewidencjonowanie sprzedaŜy

i obowiązku wystawiania paragonów za sprzedany towar lub

usługę94. Innym popularnym powiedzeniem w dyskursie

ekonomicznym jest „kot spada na cztery łapy”, które ma na celu

określenie pozytywnego zakończenia czegoś negatywnego.

92 Pol-Aqua się stacza, a właściciel chowa. http://www.pb.pl/a/2011/03/03/Pol-Aqua_sie_stacza_a_wlasciciel_chowa, dostęp 15 marca 2011 r. 93 Nie kupuj kota w worku - dzień konsumenta na Śląsku. http://www.dziennikzachodni.pl/aktualnosci/94252,nie-kupuj-kota-w-worku-dzien-konsumenta-na-slasku,id,t.html?cookie=1, dostęp 15 marca 2011 r. 94 http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const=1&dzial=153&id=260772&typ=news,

Przykładem jest opis sytuacji waluty: „dolar spadnie na cztery łapy” 95. W języku angielskim uŜywa się z kolei dead cat bounce do

określenia niewielkiego odbicia w czasie tendencji spadkowej.

W polskim dyskursie biznesowym występuje następujące

sformułowanie: „tylko odbicie zdechłego kota czy juŜ powrót

korelacji”96. Symbolika kota wykorzystywana jest takŜe do opisania

małej ilości czegoś: „Bank Gospodarstwa Krajowego udziela tyle

poręczeń co kot napłakał” 97. W angielskim języku ekonomicznym

uŜywa się często idiomu there are more ways than one to skin a cat,

który jest tłumaczony, Ŝe cel moŜna osiągnąć na wiele sposobów98.

Istnieją dwa wytłumaczenia tego idiomu. Pierwsze, dosłowne,

związane jest z obdzieraniem kota ze skóra. Druga zaś z dziecięcą

zabawą polegającą na podskoczeniu do gałęzi, złapaniu rękami

95 Dolar spadnie na cztery łapy, http://biznes.interia.pl/news/dolar-spadnie-na-cztery-lapy,1439878, dostęp 15 marca 2011 r. 96 Tylko odbicie zdechłego kota czy juŜ powrót korelacji, http://inwestycje.pl/gpw/aktualnosci_gpw/tylko_odbicie_zdechlego_kota_czy_juz_powrot_korelacji;117060;0.html, dostęp 15 marca 2011 r. 97 M. Samcik, Będzie łatwiej o kredyty. Będą nowe poręczenia BGK, 2009, http://wyborcza.pl/1,76842,6960681,Bedzie_latwiej_o_kredyty__Beda_nowe_poreczenia_BGK.html, dostęp 15 marca 2011 r. 98 np. M.L. Cannings, The heart and soul of business, Maitland 2008; S.D. Strauss, Get Your Business Funded: Creative Methods for Getting the Money You Need, Hoboken 2011.

65

gałęzi i włoŜeniu nóg między ręce99. Biorąc pod uwagę kreowanie

toŜsamości organizacyjnej kot występuje takŜe w nazwie firm:

Zielony Kot (bizuteria), Biały Kot (wydawnictwo), Czarny Kot, Biały

Kot (restauracja), Niebieski Kot (galeria), bardzo często z barwą,

która ma na celu doprecyzowanie znaczenia symbolu kota.

Biorąc pod uwagę inne zwierzęta kotowate, bardzo często

w dyskursie ekonomicznym występuję tygrys. Jego postać wyko-

rzystywana jest w celu ukazania niezawodności i siły.

Tygrys występuje w nazwach produktów (np. opony tygrys

produkowane przez Dębice), by podkreślić takie cechy produktu jak

wytrzymałość. Tygrys wykorzystywany jest takŜe do opisu kraju,

które szybko i efektywnie wzmacnia swoją pozycję na rynku (np.

tygrys Europy Środkowej, tygrys azjatycki) oraz do wykazania

sytuacji przeciwnej, gdy potęga gospodarcza bardzo szybko traci

99 R.A. Palmatier, Speaking of animals: a dictionary of animal metaphors, Westport 1995.

swoją wartość („Koreański tygrys zamienia się w bezzębnego

kocura”)100.

Podsumowanie

Metafory, zwłaszcza zaś te pochodzące ze świata zwierząt,

stanowią efektywne narzędzie komunikacji biznesowej, zaś kot wraz

z innymi kotowatymi zajmuje istotne miejsce w dyskursie

ekonomicznym. Ze względu na skomplikowaną naturę jego postać

jest wykorzystywana zarówno do przedstawiania sytuacji

pozytywnych jak i negatywnych występujących w codziennym Ŝyciu

gospodarczym. Dzięki symbolice kota łatwiej jest zrozumieć często

zawiłe zagadnienia ekonomiczne, zaś te nieznane „oswoić

i udomowić”.

100 Z. śukowski, Koreański tygrys zamienia się w bezzębnego kocura, http://forsal.pl/artykuly/114767,koreanski_tygrys_zamienia_sie_w_bezzebnego_kocura.html, dostęp 15 marca 2011 r.


Recommended